A-Data DashDrive Air AE400 – niezbędnik mobilnego gadżeciarza? [test]

A‑Data DashDrive Air AE400 – niezbędnik mobilnego gadżeciarza? [test]

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400
Jacek Klimkowicz
03.05.2014 18:49

Urządzenie A-Data DashDrive Air AE400 to prawdziwy kombajn. W małej i lekkiej kostce zamknięto bowiem niezwykle przydatny posiadaczom nowoczesnych smartfonów (i nie tylko) powerbank, czytnik kart pamięci, dzięki któremu może zmienić się w przenośną pamięć masową, a także wielofunkcyjny router WiFi. Ten ostatni pozwala na dwukierunkową, bezprzewodową transmisję danych (z i na kartę pamięci, dysk, etc.), może też pełnić rolę mobilnego hot-spotu. A to wszystko za mniej niż 200 zł. Warto kupić?

Mobilny, ale niepraktyczny

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

TL;DR

A-Data DashDrive Air AE400 to propozycja dla mobilnych użytkowników, którzy szukają czegoś więcej niż tylko powerbanku. Wspomniane urządzenie jest dodatkowo wyposażone w moduł WiFi, który pozwala łatwo przesyłać pliki między kartą SD lub pendrive'em podłączonym do urządzenia a np. smartfonem. Można też odtwarzać treści bezpośrednio z DashDrive'a. Szkoda tylko, że nie obyło się bez wpadek. Aplikacji na Windows Phone nie ma, ta na Androida jest kiepska. Brakuje wsparcia dla większej liczby systemów plików, czy elementarnego wyposażenia w postaci ładowarki. A na tym nie koniec...

Producent postawił na błyszczące tworzywa sztuczne i w rezultacie ten jakże użyteczny minikombajn nie dość, że się brudzi, to jeszcze się rysuje. Egzemplarz, który ja otrzymałem do testów, najwyraźniej przeszedł już przez ręce kilku recenzentów, bowiem na ściankach bocznych mogłem zaobserwować kilka otarć i większych rys, a także ogromną liczbę mikrorysek, które w rezultacie szpecą to jakże zacne urządzenie. Niestety, w pudełku nie znajdziemy żadnego pokrowca lub futerału, który chroniłby kostkę A-Data DashDrive Air AE400 w trakcie transportu.

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

Do samego wykonania też mam, niestety, kilka uwag. Owszem, spasowanie elementów obudowy jest poprawne i nie daje powodów do narzekań. Jednak zastosowane materiały mogłyby być nie tylko bardziej praktyczne (matowe), lecz także bardziej solidne. Wierzchnia pokrywa, na której znalazły się diodowe wskaźniki trybów pracy i poziomu naładowania oraz przycisk fizyczny, ugina się nawet pod stosunkowo niewielkim naciskiem, najwyraźniej w górnej części. Rozumiem, że tego typu sprzęt nie może być ciężki, ale chyba te dodatkowe 2-5 gramów nie zrobiłoby różnicy.

Oprogramowanie – pięta achillesowa

Idea niewielkiego urządzenia, które w razie potrzeby naładuje mój smartfon, przechowa i udostępni potrzebne dane czy wcieli się w bezprzewodowy punkt dostępowy bardzo mi się podoba. Jednak urządzenie A-Data DashDrive Air AE400 nie do końca przypadło mi do gustu. Dlaczego? Chodzi przede wszystkim o oprogramowanie. Na początek producent udostępnia aplikacje na platformy Android i IOS. Ale ja mam Windows Phone’a. Fakt, mobilne kafelki nie są tak popularne jak wspomniana dwójka, ale ostatecznie słuchawki z systemem Microsoftu mają już 9,7% rynkowy udział w Europie i powoli, ale systematycznie go powiększają. Żałuję zatem, że A-Data nie pomyślała o aplikacji na smartfony z Windows Phone.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/9]

Z drugiej strony może to i dobrze, bo oprogramowanie na platformę Android rozczarowuje. Jestem prawie pewny, że nie jest to natywna aplikacja, lecz zakamuflowany web. Szybkość jej działania nie zachwyca, podobnie jak wygląd. Momentami jest on po prostu paskudny (poszarpane krawędzie czcionek i ikon, nie najlepsze pozycjonowanie elementów). Ponadto ma ono dość ograniczone możliwości. Ot, na przykład nie ma możliwości podłączenia się urządzeniem A-Data DashDrive Air AE400 do ukrytych sieci bezprzewodowych. W przypadku, gdy nie ma dostępnych innych sieci WLAN, użytkownikowi prezentowana jest pusta lista.

Brakuje też możliwości wybrania sposobu zabezpieczenia udostępnianego, bezprzewodowego połączenia (WiFi b/g/n). Mamy do wyboru tylko 2 opcje: włączone i wyłączone. Przy włączonych zabezpieczeniach aktywne jest szyfrowanie WPA2 PSK, aczkolwiek nie wiadomo, czy z wykorzystaniem AES czy TKIP. A akurat dla bezpieczeństwa danych ma to znaczenie. Do tego aplikacji na platformę Android brakuje intuicyjności. Odnoszę wrażenie, że jest to nieudolny port oprogramowania z IOS. Nawigacja odbywa się przy pomocy paska nawigacyjnego zlokalizowanego na górze ekranu. Androidowa strzałka nie cofa nas, tylko kończy działanie aplikacji.

Wydajność i elastyczność – mogło być lepiej

Inna kwestia to płynność działania, która idealna nie jest. Nie dość, że szybkość działania oprogramowania nie jest najlepsza, to jeszcze zdarzają się przycięcia (głównie podczas transferu plików). Choć urządzenie teoretycznie ma pozwalać na strumieniowanie nawet 3 klipów wideo w 1080p lub 5 w rozdzielczości 720p, to w praktyce różowo nie jest. O ile te o niższej rozdzielczości działają płynnie, o tyle kombinacja Full HD i wysokiego bitrate (10+ Mbps) się nie sprawdza. Zaczynają się przycięcia, zgubione klatki, spowolnienia. Oczywiście możemy zwalać winę na fazy księżyca czy łączność WiFi, ale producent deklaruje jasno, że 3 x 1080p to nie problem, o określonym (niskim) bitrate mowy nie było.

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

Jeśli chodzi o szybkości transferów, to uzależnione są one od wielu czynników. Nie zmienia to jednak faktu, że na zawrotne szybkości nie możemy liczyć. Po podłączeniu do portu USB (niestety, tylko w wersji 2.0) pendrive’a SanDisk Cruzer Extreme 64 GB udało mi się osiągnąć ok. 4 MB/s dla danych ciągłych podczas odczytu i niecałe 3 MB/s podczas zapisu. W przypadku karty pamięci Panasonica (class 10) udało mi się uzyskać jeszcze mniej, bo ok. 2 MB/s podczas odczytu i niewiele więcej, bo 2,3 MB/s podczas zapisu. Podłączając A-Data DashDrive Air AE400 kablem USB do komputera możemy liczyć na ok. 20 MB/s podczas odczytu i zapisu. Tym razem ograniczeniem jest interfejs USB 2.0. Dlaczego w 2014 standardem nie jest USB 3.0?

LePow U-Stone - ładowarka jak bomba?!

Największa wada elektronicznych gadżetów? Trzeba je co jakiś czas ładować, a powiadomienie o potrzebie podłączenia do gniazdka lubi pojawiać się w najgorszych momentach. Rozwiązanie? Powerbanki. W moje ręce trafił ostatnio taki o dość pokaźnej pojemności - 12000 mAh.

Przy okazji wspomnę tu, że urządzenie wspiera wyłącznie systemy plików exFAT i FAT32, o NTFS czy ext3/4 nie ma nawet mowy, a to spory minus. Nie da się też jednocześnie korzystać z karty pamięci i pamięci podpiętej na USB. Jeden nośnik blokuje drugi. Tym samym nie można w łatwy sposób przerzucać danych między pendrive’em/dyskiem a kartą pamięci. Na pocieszenie dodam, ze A-Data DashDrive Air AE400 wykorzystuje protokół Samba, dzięki któremu możemy współdzielić dane w sieci heterogenicznej, składającej się z urządzeń pracującymi pod kontrolą systemów Windows, MacOS i Linux. Jest to niewątpliwa zaleta testowanego urządzenia.

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

W roli punktu dostępowego A-Data DashDrive Air AE400 sprawdza się całkiem przyzwoicie. Uzyskiwane transfery są do 50% niższe od maksimum przy połączeniu bezpośrednim. W moim przypadku szybkość transferu spadła z ok. 100 Mbps osiąganych na laptopie bezpośrednio podłączonym do routera WiFi do ok. 50 Mbps na DashDrive’ie Air. Wynik jest zatem zgodny z oczekiwaniami. Oczywiście na pewno należy spodziewać się spowolnień w przypadku, gdy wzrośnie liczba klientów i zaczną oni nawiązywać dużą liczbę połączeń. Z maniakami pobierającymi fotki z wakacji z torrentów nie radzą sobie jednak nawet niektóre routery, więc nie ma sensu oczekiwać cudów po kieszonkowym kombajnie.

A-Data DashDrive Air AE400 jako powerbank

W roli powerbanku A-Data DashDrive Air AE400 sprawdza się dobrze. Co prawda pojemność 5000 mAh nie jest może jakąś zawrotną, ale biorąc pod uwagę fakt, że większość smartfonów ze średniej półki ma akumulatorki o pojemności ok. 2000-2400 mAh, tyle z powodzeniem powinno wystarczyć na 2 pełne cykle ładowania. I rzeczywiście, DashDrive Air jest w stanie naładować 2 razy nie tylko iPhone’a 4S, który ma ogniwo o niewielkiej pojemności (niecałe 1500 mAh), lecz także np. Swifta L9 z baterią o pojemności 2100 mAh. Szkoda tylko, że producent zapomniał o bardziej precyzyjnym wskaźniku naładowania urządzenia.

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

I tak mamy raptem 3 kolory diod, które sygnalizują poziomy 0-25%, 25-50% i 50-100%. A gdzie przedziały 50-75% i 75-100%? Dla mnie 50-procentowy margines dla diody zielonej to nieporozumienie. Szkoda również, że powerbanku nie można uzupełniać ładowarkami mocniejszymi niż 1,5 A. W rezultacie naładowanie go do pełna zajmuje minimum 3,5 godziny (chyba, że korzystamy z portu USB komputera, to wówczas potrzeba nawet 8-10 godzin). Przy okazji nadmienię, że producent nie dodaje w zestawie ładowarki. W rezultacie musimy się posiłkować albo tą od smartfona/tabletu, albo gniazdem USB komputera, z którego ładowanie idzie koszmarnie wolno.

Jeśli chodzi o wydajność zasilania w przypadku transferu danych (strumieniowanie, etc.) to nikt nie powinien narzekać. Odtwarzanie filmu w 720p z poziomu karty SD przy użyciu sieci WiFi było możliwe przez 10,5 godziny. To rezultat więcej niż zadowalający.

Wielozadaniowe urządzenie z niewykorzystanym potencjałem

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

A-Data DashDrive Air AE400 to połączenie kilku urządzeń w jednym. Za ok. 180 zł dostajemy powerbank, który jest w stanie naładować przeciętny smartfon co najmniej 2 razy. Do tego zyskujemy czytnik kart pamięci, który możemy podłączyć do komputera oraz bezprzewodową pamięć masową dostępną dla smartfona z Androidem lub IOS, tudzież komputerów z Windows, MacOS X i Linux. To fajna funkcja zwłaszcza, jak pamięć w urządzeniu przenośnym zaczyna się kończyć, lub chcemy mieć pewne pliki zawsze przy sobie, ale niekoniecznie w pamięci wewnętrznej smartfona. DashDrive’a AE400 można też wykorzystać jako mobilny hotspot dla 10 klientów lub prosty repeater zwiększający zasięg sieci.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie seria wpadek, odbierających przyjemność korzystania z urządzenia. A to brak wsparcia dla niektórych platform (Windows Phone), a to niemożność podpięcia nośników z innymi systemami plików niż przestarzały FAT32 lub exFAT. Nie da się też szybko zrzucić zawartości karty pamięci na pendrive’a, ani nawet precyzyjnie określić stanu naładowania powerbanku (przedział 50-100% jest bardzo ogólnikowy). Strumieniowanie wysokiej jakości plików wideo w rozdzielczości 1080p nie jest do końca płynne, a transfery uzyskiwane drogą bezprzewodową dalekie od doskonałości. Aplikacja na system Android nie zachwyca, podobnie jak niepraktyczne wykończenie.

Ostatecznie A-Data DashDrive Air AE400 to urządzenie o dużym potencjale, którego nie zdecydowano się w pełni wykorzystać. Dostajemy za niecałe 200 zł bajerancką, przenośną ładowarkę, która oferuje sporo ciekawych, dodatkowych funkcji. Tyle tylko, że nie wszystkie działają tak, jak by się chciało i jak deklaruje producent. Nie wszyscy też mogą ze wszystkich dobrodziejstw testowanego urządzenia skorzystać (Windows Phone). Mimo wszystko uważam, że całość jest warta swojej ceny. A część niedogodności na pewno da się rozwiązać na drodze aktualizacji oprogramowania, tak układowego (firmware) jak i klienckiego (aplikacje dla urządzeń mobilnych).

A-Data DashDrive Air AE400

+lekki i poręczny

+wbudowany moduł WiFi, dzięki któremu można go zmienić w punkt dostępowy

+może stanowić rozszerzenie pamięci np. smartfona

+obsługa protokołu Samba

+dobrze sprawdza się w roli banku energii

+możliwość pracy w 2 trybach jednocześnie (powerbank i router WiFi)

-niepraktyczne wykończenie

-nieprecyzyjny wskaźnik poziomu naładowania

-brak ładowarki w zestawie

-brak aplikacji na Windows Phone, ta na Androida wygląda i działa tak sobie

-brak obsługi systemów plików innych niż FAT32/exFAT

-transfery z i do urządzenia nie zachwycają, zwłaszcza w trybie bezprzewodowym

-brak możliwości łączenia się z sieciami ukrytymi

-brak możliwości precyzyjnego wyboru trybu szyfrowania

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)