Asus też nie jest bez skazy. Jak znana firma traktuje klienta? [akt.]

Asus też nie jest bez skazy. Jak znana firma traktuje klienta? [akt.]

Lepiej żeby Ci się nie zepsuł (Fot. Flickr/ElvertBarnes/Lic. CC by)
Lepiej żeby Ci się nie zepsuł (Fot. Flickr/ElvertBarnes/Lic. CC by)
Michał Michał Wilmowski
05.07.2011 11:46, aktualizacja: 14.01.2022 13:09

Jeśli masz laptopa Asusa, lepiej żeby Ci się nie zepsuł. Zamiast naprawić wadliwy sprzęt, serwis Asusa zwalił winę na klienta i zaoferował naprawę za spore pieniądze.

Jeśli masz laptopa Asusa, lepiej żeby Ci się nie zepsuł. Zamiast naprawić wadliwy sprzęt, serwis Asusa zwalił winę na klienta i zaoferował naprawę za spore pieniądze.

Sprzęt firmy Asus uważany jest za mało awaryjny – jednak nie zawsze okazuje się to prawdą. Jeden z użytkowników Wykopu opisuje swoje doświadczenia z laptopem tego producenta, a następnie jego serwisem.

Komputer przetrwał bez żadnej awarii niemal dwa lata. A potem zaczęło się:

Niestety w ostatnim czasie z laptopem zaczęło dziać się coś niedobrego, ekran nagle stawał się biały, migał oraz zaczęły wyświetlać się kolorowe pionowe paski. Chwila grzebania w Internecie i znalazłem prawdopodobnego winowajcę, którym [była] taśma matrycy.

Naiwny właściciel uznał, że skoro nadal ma gwarancję, to wyśle sprzęt do serwisu. Po kilku dniach przyszła odpowiedź. Napisali, że laptop nosi ślady zalania cieczą i w związku z tym klient będzie musiał zapłacić. Jak za naprawę jednej taśmy całkiem sporo – ok. 1000 zł.

Jeśli mu się to nie podoba, oczywiście może zabrać sprzęt z serwisu i go naprawiać na własną rękę. Ale Asus go nie wypuści tak po prostu. Najpierw musi płacić. Za co dokładnie?

Jeśli zażyczy sobie diagnozę, co dokładnie jest zepsute i ile będzie kosztować naprawa, a następnie odmówi naprawy, będzie go to kosztować 123 zł brutto za diagnozę i 49 zł za transport. Jeśli zdecyduje się komputer naprawiać w serwisie, zapłaci za naprawę i transport.

Jeśli nie zdecyduje się zamówić nawet diagnozy, serwis Asusa odeśle notebooka w zamian za "jedyne" 49 zł kosztów transportu. Krnąbrny klient straci też gwarancję na sprzęt w autoryzowanym serwisie Asusa.

Wykopowicz machnął oczywiście ręką na gwarancję i wybrał to ostatnie. Ponieważ laptopa żadną cieczą nie zalał, wybrał się do lokalnego rzecznika praw konsumenta, od którego dowiedział się, że nie jest jedynym klientem Asusa z takim problemem.

Nie pozostało mu nic innego jak naprawić sprzęt na własną rękę:

Finał sprawy jest taki, że straciłem 49zł na wysyłkę oraz sumę, którą zapłacę za naprawę. A taśmę wymienię na własną rękę, nie mam zamiaru więcej dyskutować z serwisem i wszystkowiedzącymi serwisantami NMC-PE, już nigdy nie kupię laptopa Asus, który działa jak gąbka i chłonie wilgoć.

Nawet jeśli faktycznie chłonie wilgoć, zapewne żaden serwisant by tego nie przyznał. Nie sądzę, żeby ten problem dotyczył tylko Asusa. A jakie są Wasze doświadczenia związane z autoryzowanymi serwisami?

Aktualizacja

Monika Balcerzak z Asusa przysłała nam oficjalne stanowisko firmy. Czytamy w nim:

Serwisant nie miał prawa powiedzieć, że sprzęt „ciągnął wilgoć z otoczenia”. Jeśli klient jest przekonany, że taką odpowiedź uzyskał, prosimy go o bezpośredni kontakt z nami. Wtedy to sprawdzimy.

W instrukcji użytkowania sprzętu wypisane są optymalne parametry pracy. Skrajne temperatury, bardzo wilgotne środowisko mogą uszkodzić komputer.

Jeśli sprzęt ma wyraźne ślady zalania, mimo szczerych chęci nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów jego naprawy.

Klient jest już w kontakcie z firmą Asus, a sprawa jest wyjaśniana. Jeśli pojawią się kolejne informacje na pewno Was o tym poinformujemy.

Źródło: Wykop

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)