Starasz się o kredyt? - uważaj na to, co pubikujesz w Sieci

Starasz się o kredyt? - uważaj na to, co pubikujesz w Sieci

Banki sprawdzają serwisy społecznościowe
Banki sprawdzają serwisy społecznościowe
Kira Czarczyńska
16.05.2011 22:30, aktualizacja: 14.01.2022 13:24

Dotychczas starając się o kredyt, musieliśmy zwracać uwagę głównie na przedstawiane dokumenty i zaświadczenia. W dobie Internetu jednak doszedł nam jeszcze jeden problem: serwisy społecznościowe. To na nich banki weryfikują czasami - i to skutecznie - podawane przez nas informacje...

Dotychczas starając się o kredyt, musieliśmy zwracać uwagę głównie na przedstawiane dokumenty i zaświadczenia. W dobie Internetu jednak doszedł nam jeszcze jeden problem: serwisy społecznościowe. To na nich banki weryfikują czasami - i to skutecznie - podawane przez nas informacje...

Banki co prawda wypierają się takich metod sprawdzania informacji, jednak skoro od dłuższego czasu już wiadomo, że na serwisach społecznościowych sprawdza nas skarbówka czy ZUS - można spokojnie założyć, że sektor bankowy też to robi. Niektórzy przyznają zresztą, że na szkoleniach sugeruje się wykorzystywanie tego bardzo wygodnego źródła informacji.

Co sprawdzają banki?

Najczęściej chodzi o następujące informacje, podawane we wnioskach:

  • posiadanie (i liczba) dzieci,
  • dochody i wydatki,
  • stan cywilny, prowadzenie wspólnego gospodarstwa,
  • posiadanie (i liczba) samochodu,
  • kondycja finansowa.

Sami udostępniamy te informacje każdemu, kto ma ochotę je poznać - nic więc dziwnego, że pracownicy banków czy firm ubezpieczeniowych chętnie po nie sięgają. Niestety, dla nas może się to okazać niezbyt korzystne.

Syn czy dziecko znajomych?

Bardzo częstym zjawiskiem jest swoiste lansowanie się w profilach serwisów społecznościowych. Wiele osób zamieszcza nie tylko realne informacje, ale też takie, w które chcieliby żeby wierzyli ich znajomi. Kelnerka fotografująca się w kostiumie i z teczką pod wysokim biurowcem, posiadacz używanego samochodu średniej klasy robiący sobie zdjęcie z nowiutką Alfą sąsiada - to tylko dwa z bardzo wielu przykładów.

Sprawdzająca nas osoba nie jest jednak w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście informacja jest prawdziwa. Zakłada więc, że jeśli robimy sobie fotkę z nowiutkim samochodem, to może on być nasz - a wtedy oczywiście koszt jego utrzymania zmniejsza naszą zdolność kredytową. Podobnie jest, kiedy pstrykamy sobie zdjęcia z dzieciakami znajomych, a bank dostał informację, że dzieci nie mamy - tracimy wiarygodność.

Nieszczególnie rozsądne rozmowy

Zamieszczanie zdjęć to jedno - ale często możemy sobie zaszkodzić samymi rozmowami. Wystarczy na przykład publicznie podyskutować o tym, że w naszej firmie właśnie jest redukcja etatów i za miesiąc czy dwa stracimy pracę, żeby w oczach sprawdzającego nas pracownika banku stracić wiarygodność kredytową.

Ponieważ opiera się ona w końcu głównie właśnie na tym, jakie mamy dochody - to skoro zaraz je stracimy, logiczny wydaje się wniosek, że możemy nie być w stanie spłacać kolejnych rat. Może to nie być prawdą, ale nikogo nie będzie interesować, że z różnych dorywczych zleceń mamy dwa razy tyle, co z tego etatu.

Zanim więc złożysz wniosek kredytowy...

Warto przejrzeć swoje profile w serwisach społecznościowych:

  • usunąć zdjęcia zrobione typowo \dla lansu;
  • odpowiednio opisać te, które mogą budzić wątpliwości;
  • przejrzeć publiczne rozmowy i jeśli to możliwe, usunąć niekorzystne;
  • zacząć uważać na to, co zamieszczamy.

Im bardziej zależy nam na tym kredycie - tym wnikliwiej powinniśmy przyjrzeć się temu, czego można się o nas dowiedzieć przeglądając nasze profile społecznościowe.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)