Genialny film! Smutny autobus jest jak Walter White – to zło, które polubiliśmy

Genialny film! Smutny autobus jest jak Walter White – to zło, które polubiliśmy

Genialny film! Smutny autobus jest jak Walter White – to zło, które polubiliśmy
Łukasz Michalik
24.06.2014 16:29, aktualizacja: 10.03.2022 11:10

Widzieliście już film o smutnym autobusie? Sądząc po popularności na Facebooku, krótka animacja przypadła do gustu wielu osobom, a przy okazji udowodniła, że nie wszystko, co wrzucają do Sieci instytucje publiczne, musi być marne i nudne.

Jeśli jeszcze nie widzieliście, obejrzyjcie go poniżej:

Podobało się? Nie podobało? Sądzicie, że smutny autobus dobrze spełnił swoje zadanie?

Moim zdaniem film jest strzałem w dziesiątkę, choć mam wrażenie, że wielu widzów opacznie zrozumiało jego przekaz. Sądząc po komentarzach, niektórzy żałują niesprawnego autobusu, doszukują się jakichś usprawiedliwień czy krytykują rzekome łączenie starości z bezużytecznością. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.

Film udostępniony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych szokuje. Jego twórcy zasiewają w nas współczucie dla biednego autobusu, a następnie pozwalają temu uczuciu pięknie wyrosnąć, celnie uderzając we wrażliwość widza. No bo jak tu nie współczuć sympatycznemu gruchotowi, który moknie pod przemieszczającą się chmurą, śpi pod śmietnikiem gnębiony przez kolegów, stara się maskować swoje ułomności, a bezlitosne dzieciaki smarują mu bok napisem „brudas”?

Gdy wszystko zmierza do tragicznego finału, oddychamy z ulgą, widząc motyla ratującego naszego bohatera z opresji. Przedwcześnie – dla gruchotów na kołach nie ma litości. Tu nie będzie happy endu.

Walter White
Walter White

Zaświtało mi w głowie nieco przewrotne skojarzenie z Walterem White’em – producentem metaamfetaminy, rewelacyjnie sportretowanym w serialu „Breaking Bad”. Jego twórcy zastosowali ten sam mechanizm i wmanewrowali widza w sytuację, gdy z sympatią kibicuje i szuka usprawiedliwienia dla poczynań pospolitego bandyty, który nie cofnie się przed żadną zbrodnią.

Podobny pomysł wykorzystała niegdyś IKEA w reklamie, której bohaterką była stara lampa.

Ikea - stara lampa (Polskie napisy)

To chyba najlepszy komentarz do całej sytuacji i głosów krytyki, jakie pojawiły się pod adresem autorów filmu o smutnym autobusie. Zainteresowanie, jakie wzbudziła nieco ponad dwuminutowa animacja, mówi nam jednak coś więcej. I nie chodzi tylko o przekaz tego filmu. Chodzi o coś innego – o sposób komunikacji.

Reklama nowej usługi, która pozwala sprawdzić po numerach rejestracyjnych informacje o autobusie, mogłaby przecież wyglądać zupełnie inaczej. Urząd równie dobrze mógłby wyświetlić planszę z adresem strony BezpiecznyAutobus.gov.pl i grobowym głosem lektora odczytać ostrzeżenie, że autobus wiozący dzieciaki na wycieczkę powinien być sprawny. Problem w tym, że nikogo by to nie zainteresowało.

Pozostałości Jelcza 043
Pozostałości Jelcza 043© Fot. Ltek.pl

Nie oceniam tego, czy to źle, czy dobrze, że trzeba przemawiać do nas zabawnymi albo szokującymi filmikami. Chodzi o coś innego: o to, że ktoś odpowiedzialny za wydawanie publicznych, czyli naszych pieniędzy poszedł w końcu po rozum do głowy i zaczął przekazywać urzędowe informacje tak, by wywołały zainteresowanie odbiorcy.

Jestem daleki od hurraoptymizmu – jeden trafny animowany film nie zastąpi nam sprawnie działającej administracji (o tym, jak działają urzędy w Sieci, pisała niedawno Marta). Może jednak jest to długo wyczekiwany zwiastun zmian? Może urzędy zaczną w końcu mówić ludzkim głosem, zamiast publikować dokumenty pełne urzędniczego bełkotu? Nie wiem, czy to nastąpi, ale film ze smutnym autobusem to – moim zdaniem – krok we właściwym kierunku.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)