Płatne dema? Właściwie to nie jest taki zły pomysł…

Płatne dema? Właściwie to nie jest taki zły pomysł…

Płatne dema? Właściwie to nie jest taki zły pomysł…
Adam Bednarek
06.07.2014 11:28, aktualizacja: 10.03.2022 11:08

Internet zamarł, bo zanosiło się na to, że EA zechce pobierać opłatę za testowanie wersji demonstracyjnych. Skandal? Zastanówmy się na spokojnie.

Gracze, którzy weszli na Xbox.com w Wielkiej Brytanii i Australii, byli w niemałym szoku. Odwiedzając profil FIFA 14 i EA UFC okazało się, że wersje demo nie są za darmo, jak to zwykle bywało. Za próbkę należało zapłacić 5$ lub 4 funty.

Płatnych dem nie będzie

Nowa polityka EA? Spokojnie, na razie płatne wersje demonstracyjne nam nie grożą. Sprawa zakończyła się dość szybko i było to zakończenie dobre dla graczy - zwykły błąd systemu.

Obraz

Oczywiście spiskowcy mogą w takie zapewnienia nie uwierzyć. Może błędem było jedynie to, że ceny, a co za tym idzie plany firmy, ujawniono zbyt wcześnie? Można na to tak patrzeć.

Problemem EA od jakiegoś czasu jest wizerunek. Ostatnio firma trochę się poprawiła - na Origin co jakiś czas rozdaje gry za darmo, organizuje też darmowe weekendy z produkcjami. To jednak nowość, bo wcześniej wydawca kojarzony był z płatnymi dodatkami, mikrotransakcjami czy z niedokończonymi grami, które trafiały na sklepowe półki.

EA cieszy się tak złą opinią, że w Stanach Zjednocznonych dwukrotnie zdobyło statuetkę… “Złotej Kupy”. Firma wyprzedziła w tym plebiscycie m.in. amerykańskie banki odpowiedzialne za kryzys. Gracze nienawidzą EA.

Obraz

Dlatego też scenariusz “płatne dema” dla niektórych jest tak prawdopodobny. EA jako “chciwa” firma może chcieć zarobić także na czymś, co od zawsze było darmowe.

Odrzućmy jednak myślenie, że “kiedyś było inaczej”, które prowadzi do krytyki EA, bo w przypadku gier jest ono bardzo bezsensowne. Branża ciągle się zmienia i ocenianie dzisiejszych postępowań firm według “zasad” sprzed dziesięciu lat to słodka, ale jednak naiwność. Reguły gry się zmieniły.

Demo to przeżytek

Dzisiaj fakty są takie - wersji demonstracyjnych już nie ma. A przynajmniej jest ich bardzo mało, na dodatek odchodzą od formy, którą znamy. I nie powrócą, bo mało komu się to opłaca. Wydawcy mogą zarabiać na grze przed premierą, sprzedając dostęp w ramach “early access”. Albo dorzucając do pudełek zaproszenie do bety nadchodzącego hitu, tym samym “podbijając” sprzedaż gry, która testy gwarantuje.

Mówiąc w skrócie, za granie przed premierą już się płaci. Nie jest to nic nowego. Jednak to płatne dema byłyby dla nas, wbrew pozorom, bardziej korzystne.

Nie kupowalibyśmy całego produktu w ciemno, jak jest teraz w usługach gwarantujących “wczesny dostęp”, a jedynie niewielki fragment. A co za tym idzie, nie za pełną cenę, a jedynie za grosze.

Watch Dogs E3 2013 Gameplay Trailer - E3 2013 Sony Conference

Owszem, dziś za 5 dolarów można kupić kilka produkcji w licznych promocjach. Ale taki przelicznik również nie ma sensu. Istotne jest to, że za niewielką sumę moglibyśmy grę przetestować. Ryzykujemy niewiele.

A co zyskujemy, nie licząc zapewnienia, że w grę warto - bądź nie - zagrać? Przede wszystkim to, że dema znowu zaczną się pojawiać. Gdyby twórcy mogli na nich zarobić, wydawaliby je częściej i chętniej. Może i byłyby to gorsze, ale przecież dodatkowy pieniądz źle nie pachnie. Każdy sięgnąłby po łatwą kasę.

Paradoksalnie płatne dema spowodowałyby, że wersje demonstracyjne powróciłyby. Korzyść dla nas jest oczywista.

Obraz

Czy podoba mi się fakt, że dzisiaj płaci się za coś, co kiedyś było za darmo? Tak naprawdę to nieistotne. Ważne jest natomiast to, że mógłbym zagrać np. w próbkę Watch Dogs albo Assassin’s Creed IV. A że nie za darmo? No cóż, ale przynajmniej zagrałbym, jeżeli miałbym na to ochotę.

Teraz to niemożliwe.

Może więc coś, co wydaje się nam kontrowersyjne albo absurdalne, niesie ze sobą jakieś korzyści i zmiany?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)