Ritot - projektor na ręku. Inteligentny zegarek bez tarczy!

Smart-watche wyglądają podobnie, mają też mniej więcej te same funkcje. Jak się wyróżnić na ich tle? Porzucić standardowy wyświetlacz.

Zegarek bez tarczy? Brzmi dziwnie, absurdalnie i… szalenie. Owszem, mieliśmy inteligentną bransoletkę, która o wszelkich powiadomieniach informuje za pomocą podświetlanych ikonek, ale to przecież nie to samo.

Tymczasem twórcy Ritot nie potrzebują “tradycyjnego” wyświetlacza. Ekran dotykowy? Nuda. Lepszym ekranem jest po prostu nasza ręka.

Nie jest to pomysł, który zrewolucjonizuje rynek zegarków i nas zaskoczy. Projektor to znany patent, który sprawdzał się w budzikach wyświetlających godzinę na ścianie. To praktyczne i wygodne. W nocy nie trzeba szukać zegarka i dodatkowego podświetlenia, skoro wszystko było widać gołym okiem.

Podobny pomysł wykorzystany jest też tutaj, tyle że zamiast ściany jest nasza ręka. Autorzy Ritot zarzekają się, że “zegarek” jest bezpieczny i na pewno nie zagraża naszemu zdrowiu. Zapewniają też, że z gadżetu śmiało można korzystać w dzień, bo na pewno będzie widoczny.

Jego zaletą jest to, że wygląda… oryginalnie. W końcu to nietypowe wyświetlanie godziny. I nie tylko, bo to przecież inteligentny “zegarek”. Dochodzą do tego powiadomienia z portali społecznościowych, informacje o nadchodzących połączeniach, kalendarz, pogodę czy tego typu informacje. Standard.

By na nie zerknąć, wystarczy wcisnąć guzik lub machnąć ręką. I znowu: praktyczne i wygodne. Tym chcą przyciągnąć twórcy Ritot.

To sprytne rozwiązanie, bo Ritot nie jest dużym gadżetem, a na dodatek jest łatwy w obsłudze. Czy się przyjmie? Już się przyjął - na Indiegogo twórcy zebrali ponad 150 tysięcy dolarów, mimo że potrzebowali “stówkę” mniej.

Pojedynczy zegarek kosztuje 120 dolarów i dostępny jest w dwóch wariantach: sportowym i eleganckim.