Teraz to będę się uczył! Najlepsze gadżety dla uczniów [zestawienie]

Teraz to będę się uczył! Najlepsze gadżety dla uczniów [zestawienie]

Teraz to będę się uczył! Najlepsze gadżety dla uczniów [zestawienie]
Źródło zdjęć: © Zdjęcie [closeup hand putting a tablet pc in the shelves in the library](http://www.shutterstock.com/pl/pic171423347/stockphotocloseuphandputtingatabletpcintheshelvesinthelibrary.html) pochodzi z serwisu Shutterstock
Jacek Klimkowicz
10.08.2014 12:26, aktualizacja: 10.03.2022 11:04

Połowa wakacji za nami, wielkimi krokami zbliża się kolejny rok szkolny. W marketach trwa w najlepsze szaleństwo zakupowe, zeszyty i książki rozchodzą się jak świeże bułeczki. Powroty „do budy” nie są jednak łatwe. Na szczęście można doposażyć się w kilka gadżetów, dzięki którym uczniowskie życie stanie się prostsze i przyjemniejsze. Oto najlepsze, najbardziej przydatne gadżety, które warto dopisać do listy zakupowej.

Sposób na notatki: cyfrowy długopis, dyktafon, ręczny skaner

Livescribe Echo
Livescribe Echo

Robienie notatek to chleb powszedni na niemal każdym etapie edukacji. Na zakupowych listach roi się od przyborów do pisania, zeszytów i notatników. Jednak gdy piszemy naprawdę dużo, niezłym pomysłem może okazać się zakup cyfrowego długopisu. Tego typu gadżet nie jest tani (co lepsze kosztują, w przeliczeniu na złotówki, nawet 600-800 zł), ale dzięki zaimplementowanym algorytmom rozpoznaje pisany tekst i zachowuje go w formie elektronicznej na wbudowanej pamięci USB lub nawet przesyła w czasie rzeczywistym dane do komputera przez sieć WiFi lub Bluetooth. A, jak wiemy, notatki w formie elektronicznej są bardzo praktyczne. Można się nimi dzielić, wyszukiwanie w nich jest błyskawiczne, a i łatwiej nad nimi zapanować (czyt. utrzymać porządek).

Zdjęcie Male hand holding Audio Recorder using for documenting sound pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie Male hand holding Audio Recorder using for documenting sound pochodzi z serwisu Shutterstock

Niektóre modele dodatkowo mają wbudowane mikrofony, które nagrywają w trakcie notowania dźwięk. Jeśli zatem nie zdążymy czegoś zapisać, zawsze będziemy mogli odsłuchać co w danej chwili wykładowca lub nauczyciel mówił. Naturalnie jakość nagrań pochodzących z cyfrowego długopisu nie będzie równie dobra jak w przypadku cyfrowego dyktafonu. Te ostatnie możemy nabyć już za kilkadziesiąt złotych, a w granicach 200 zł bez trudu znajdziemy model, który sprawdzi się nawet w trudnych warunkach (np. na uczelni). Naturalnie przed rozpoczęciem nagrywania należy poprosić wykładowcę lub nauczyciela o zgodę. Nie wszyscy bowiem życzą sobie, aby uwieczniano ich wypowiedzi (a zwłaszcza, by je rozpowszechniano).

Ion Audio ISC12 Copy Cat
Ion Audio ISC12 Copy Cat© zzounds.com

Innym, praktycznym narzędziem jest ręczny skaner. Ma on niewielkie rozmiary, a pozwala szybko skopiować potrzebne notatki od koleżanki, kolegi lub w bibliotece. Wystarczy przesunąć go po dowolnym tekście, by niezwłocznie jego forma cyfrowa pojawiła się na wbudowanej pamięci USB. A wówczas możemy potrzebne materiały wydrukować lub udostępnić innym. Naturalnie można posiłkować się wbudowanymi w smartfony aparatami, ale z doświadczenia wiem, że w trudnych warunkach lokalowo-oświetleniowych bywają one zawodne. Ujęcia trzeba niekiedy wielokrotnie powtarzać, a i tak jakość bywa niezadowalająca.

Źródło energii: plecak z panelami słonecznymi, powerbank

A-Data DashDrive Air AE400
A-Data DashDrive Air AE400

Wszelkie elektroniczne gadżety, które ze sobą zabieramy, potrzebują energii. Część z nich jest zasilana bateriami, więc wystarczy mieć zapasowy komplet. W wielu przypadkach nie mamy jednak możliwości zastąpienia wyczerpanych ogniw naładowanymi. Wówczas bardzo przydatne okazują się powerbanki. Są one zazwyczaj małe i lekkie, a zgromadzona w nich energia wystarcza do naładowania aparatu, smartfona i niekiedy nawet tabletu. Niektóre z nich, głównie droższe modele, mają również wbudowane np. czytniki kart pamięci i moduły WiFi, dzięki którym można w prosty sposób udostępniać dane.

Plecak Infinit
Plecak Infinit

Może jednak zdarzyć się i tak, że powerbank nie będzie naładowany lub zapomniemy go wziąć. Wówczas w sukurs może przyjść… plecak z wbudowanymi panelami słonecznymi. Owszem, nie jest on w stanie wygenerować wystarczającej ilości energii, by móc zostawić zasilacz laptopa w domu, ale bez problemu podładuje komórkę lub dyktafon. A niekiedy dodatkowe kilka minut działania tych urządzeń jest po prostu na wagę złota.

Zamiast książek: e-czytnik lub tablet

Amazon Kindle Paperwhite 2
Amazon Kindle Paperwhite 2

Coraz częściej wydawnictwa umożliwiają zakup elektronicznych wersji podręczników, niekiedy nawet dodają je gratis do papierowych wydań. W mojej ocenie z takiej oferty należy skorzystać. Owszem, może nie będzie ona korzystna finansowo (tj. e-wydanie nie będzie tańsze od tradycyjnego), ale na pewno warto mieć na uwadze fakt, że kręgosłupy młodych uczniów są wyjątkowo podatne na skrzywienia, a część nauczycieli każe zabierać opasłe tomiska na każde zajęcia. Jeśli jest to tylko możliwe, najlepiej zastąpić je przy pomocy e-czytnika. Jest to urządzenie bardzo lekkie i smukłe, wyposażone najczęściej w ekran wykonany w technologii e-ink, która jest przyjazna dla wzroku (niczym zwykły papier).

Nexus 7 (2013)
Nexus 7 (2013)

E-czytnik nie będzie odrywał uwagi młodego ucznia od zajęć (przeglądanie stron internetowych na e-papierze jest koszmarem), a jednocześnie pozwoli mu szybko znaleźć potrzebne zagadnienia, stworzyć w wybranych miejscach zakładki, w razie potrzeby powiększyć tekst lub zmienić czcionkę i nie będzie obciążał nadmiernie kręgosłupa. Dobrą pomocą w nauce dla tych, których odrzuca od e-czytników, może być tablet. Można na nim sprawnie notować (często również odręcznie) i, rzecz jasna, przeglądać elektroniczne wersje podręczników, a także wyszukiwać potrzebne na zajęciach (lub w domu) informacje w Sieci. Ponownie trzeba wydać nawet kilkaset złotych, ale wygoda i kręgosłup ucznia są tego warte.

Odkrywać świat: komputer multimedialny

BitFenix Prodigy M
BitFenix Prodigy M

Jak to zwykle bywa, edukacja nie kończy się po opuszczeniu murów szkoły lub uczelni. Stąd też niezwykle przydatnym narzędziem jest komputer. W przypadku uczniów, zwłaszcza małoletnich, warto postawić na mini-PC. Dlaczego? Otóż młodzi uczniowie rzadko potrzebują mobilności, a zestaw stacjonarny jest odporny na uszkodzenia, łatwy w rozbudowie i niedrogi. Tutaj może okazać się przydatny wpis Julka Kornaszewskiego z Intela, który radzi jak złożyć niewielki pecet z Haswellem. Jak się okazuje wystarczy już 1000 zł na przyzwoity sprzęt, a na konfiguracji za 1600 zł da się nawet z powodzeniem odprężyć przy nieco bardziej wymagających sprzętowo grach.

Pierwszy komputer dla dziecka – jaki kupić?

Czasy, gdy rodzice zastanawiali się, czy i kiedy kupić pierwszy komputer dla dziecka, minęły. Teraz w zasadzie jedyny problem to wybór peceta. Jaki komputer dla dziecka kupić? Na co zwrócić uwagę? O czym należy pamiętać?

Prawdziwie uniwersalny (z perspektywy ucznia) komputer PC można też złożyć na platformie AMD. Inwestując w płytę z podstawką FM2+ i APU Kaveri (np. A6 7400K) również bez problemu zmieścicie się w budżecie 1000 zł. Naturalnie należy pamiętać o ergonomicznym, wygodnym stanowisku do nauki, a więc biurku i fotelu dostosowanym do wieku i wzrostu dziecka, właściwym oświetleniu, porządnym i optymalnie ustawionym monitorze oraz peryferiach o właściwym rozmiarze i profilu. Jeśli do wyjazdu na studia zostało więcej niż 2 lata, odpuśćcie sobie inwestowanie w laptop na zasadzie „i tak za 2-3 lata się przyda”. Sprzęt szybko się starzeje i psuje, nie kupujemy na zaś.

Drukarka lub urządzenie wielofunkcyjne

Aktualnie bardzo ciężko obyć się bez drukarki, czy to w szkole, czy na studiach. Podstawowym źródłem wiedzy nie jest już biblioteka, lecz Internet. Uczniowie dzielą się notatkami, tam znajdują wiedzę niezbędną do nauki i realizacji domowych zadań. Nie wszystko trzeba przepisywać, a na pewno nie z ekranu monitora. Przy większej ilości wydruków warto zainwestować w drukarkę laserową. Jest szybka, a wydruki z niej są trwałe i dobrej jakości, dzięki czemu łatwo się je czyta. Najtańsze, kompaktowe modele można kupić już za ok. 200 zł, ale polecam dorzucić jeszcze 200 i kupić np. Samsunga SL-M2625.

Samsung CLP-365W
Samsung CLP-365W

Na jednym tonerze jest on w stanie wydrukować ok. 3000 stron (w praktyce i 4000 wychodzi). Nowy zasobnik kosztuje ok. 220 zł (7 gr/strona, praktycznie ok. 5,5 gr), ale można go zregenerować obniżając koszty druku nawet o połowę. Odchodzą jednocześnie problemy z rozmazanymi wydrukami i zasychającymi głowicami, ciągle aktualne w przypadku drukarek atramentowych. Jeśli z drukarki będzie korzystać kilka osób, warto poszukać modelu z interfejsem LAN lub WiFi. Gdy potrzebny jest wydruk w kolorze można zaoszczędzić i kupić model atramentowy (np. stosunkowo niedrogie w eksploatacji są drukarki i urządzenia wielofunkcyjne z serii HP Ink Advantage) lub dorzucić nieco grosza do kolorowej laserówki.

Tania, kolorowa drukarka: laserowa czy atramentowa? Jaką kupić do domu?

Zastanawiasz się nad kupnem drukarki, ale nie wiesz jaką wybrać? Skusić się na jedną z tanich, kolorowych laserówek, czy zainwestować w atramentówkę? Czas podjąć właściwą decyzję!

Mnie osobiście przez całe studia niezawodnie służył Samsung CLP-315. Aktualnie ma już 6 lat i służy… kolejnemu studentowi. Teraz jest już dostępna nowsza generacja tego modelu (CLP-365), która jest równie kompaktowa i ma niemal identyczne parametry. Jakość wydruków w kolorze może nie zwala z nóg (do odbitek foto raczej się nie nadaje), ale sprzęt jest niezawodny i stosunkowo niedrogi w eksploatacji w porównaniu do modeli nawet o połowę droższych. To mój pierwszy sprzęt Samsunga, z który mogę z czystym sumieniem polecić. Bardziej zamożni mogą sięgnąć po urządzenia wielofunkcyjne. Przyzwoite kombajny atramentowe kosztują ok. 300 zł.

Laserowe natomiast można kupić już za 350 zł (Samsung SL-M2070; w wersji z WiFi ok. 600 zł) w przypadku wersji monochromatycznych. Kolorowe są już znacznie droższe – ich ceny przekraczają zazwyczaj 900 zł za wersje USB i 1000 zł za wersje sieciowe. Owszem, jest to wydatek na lata, ale nie zmienia to faktu, że może stanowić duże obciążenie dla domowego budżetu.

Uciekające Budziki Clocky i Tocky - Historia Paryska

Wstać do szkoły (i pracy…) w poniedziałek, o 6. rano, jest niezwykle trudno. Zawsze chce się poleżeć jeszcze te 5 minut i tak mija… godzina. Większość z Was korzysta zapewne z radiobudzików lub alarmów w smartfonach, które pozwalają na niekończące się włączanie drzemki, ewentualnie ustawia kilka(naście?) alarmów jeden po drugim i śpi aż do ostatniego z nich. Są jednak skuteczniejsze sposoby na obudzenie, nie licząc kubła zimnej wody. Uczniowi, który ma problemy ze wstawaniem można zafundować uciekający budzik, który będzie skutecznie utrudniał sen o niewłaściwych godzinach, zasuwając po całym pomieszczeniu. Trzeba będzie wstać by go wyłączyć.

Kalkulator naukowy/graficzny

Zdjęcie A young man working out mathematical equations on paper. pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie A young man working out mathematical equations on paper. pochodzi z serwisu Shutterstock

Do podstawowych obliczeń wystarczą kosztujące kilka złotych kalkulatory dostępne w kioskach. Do bardziej zaawansowanych warto jednak mieć pod ręką kalkulator naukowy. Pozwoli on na sprawne obliczanie wyników bardziej skomplikowanych wyrażeń. Nawet te kosztujące kilkadziesiąt złotych bez problemu obsługują funkcje trygonometryczne, działania na ułamkach zwykłych, kombinacje i permutacje, ułatwiając wykonywanie zadań na każdym etapie nauki.

Znacznie droższe są kalkulatory graficzne, które umożliwiają nawet rysowanie wykresów funkcji i rozwiązywanie równań z całkami, pochodnymi i funkcjami statystycznymi, działania na macierzach, listach i ciągach, generowanie liczb losowych, a nawet analizę wykresów. Kosztują one jednak co najmniej kilkaset złotych, przez co nie każdy może sobie na taki wydatek pozwolić. Naturalnie wiele z wymienionych funkcji oferują kalkulatory na smartfonach, ale tych ostatnich w szkole zwykle używać nie wolno, zwłaszcza w trakcie lekcji.

Słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasu

Obraz
© Photo Credit: flattop341 via Compfight cc

Nie ma chyba nic gorszego podczas nauki do sprawdzianu lub odrabiania lekcji, niż hałasujące rodzeństwo, grzmiący z salonu telewizor lub imprezujący sąsiad. Wówczas naprawdę trudno się skupić, człowiek szybciej się męczy, a jego efektywność drastycznie spada. Jeśli z takimi problemami boryka się Wasz uczeń, warto rozważyć zakup słuchawek z aktywnym tłumieniem hałasu.

Wyłączyć świat – testujemy słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasu

Hałasujące radośnie dzieciaki, trzaskające drzwi, szczekające psy, ujadające teściowe czy ciągle nadający współpracownicy – czynników, które potrafią zamienić dzień w piekło jest wiele. Niektórzy sięgają wówczas po zatyczki do uszu lub po „słuchawki” używane m.in. przez koszących trawniki. Inni zaś zagłuszają odgłosy otoczenia głośną muzyką ze zwykłych słuchawek. Dla tych, którzy cenią sobie wygodę i własne zdrowie, i nie zamierzają zastępować hałasu innym hałasem jest jeszcze jedno rozwiązanie – słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasu.

Nie jest to tani gadżet – za mniej niż 200-250 zł nie kupicie niczego, co faktycznie działa, a najlepsze słuchawki, które są w stanie zniwelować wrzaski i odgłosy otoczenia do minimum a nawet zera kosztują ok. 1300 zł. Jeśli jednak kogoś stać na taki wydatek, to gorąco polecam. Osobiście od kilku miesięcy korzystam z tego typu słuchawek w pracy i żałuję, że nie miałem takowych wcześniej.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)