Najnowsza wersja Facebooka jest do niczego. Po co te eksperymenty?
W niedzielę administratorzy Facebooka udostępnili użytkownikom nową wersję stron profilowych. Wprowadzono poważne zmiany. Większość, niestety, znacznie utrudnia korzystanie z serwisu.
W niedzielę administratorzy Facebooka udostępnili użytkownikom nową wersję stron profilowych. Wprowadzono poważne zmiany. Większość, niestety, znacznie utrudnia korzystanie z serwisu.
Z nowych stron profilowych zniknął boks, w który wpisywało się statusy. Menu z takimi opcjami, jak Tablica, Zdjęcia czy Wydarzenia, zostało przeniesione do lewego paska bocznego i umieszczone pod zdjęciem użytkownika.
Nad Tablicą pojawiły się z kolei kompletnie nieprzydatne dane, takie jak miejsce pracy, miejsce zamieszkania i data urodzenia (czyli rzeczy, które sprawdza się i edytuje bardzo rzadko). Bezpowrotnie zniknął boks z krótką informacją o internaucie (np. linkiem do jego blogu).
Strony profilowe zawierają także najnowsze zdjęcia użytkownika.
Nadal da się wyznaczać ulubionych znajomych, których profile mają być zawsze widoczne w lewym pasku bocznym. Domyślnej kategorii (Wszyscy znajomi) nie można się jednak pozbyć. Zajmuje ona bardzo dużo miejsca.
Kroplą, która przepełnia czarę goryczy, jest jednak mała czcionka - wprowadzona jakiś czas temu na stronie głównej, a teraz umieszczona także na Tablicy. Wszystkie zmiany można zobaczyć na poniższym zrzucie ekranu:
Facebook przygotował także nieznośnie optymistyczne wideo prezentujące nowy produkt ;):
Każdy, kto chce przetestować zmiany w Facebooku, powinien przejść tutaj i kliknąć zielony przycisk w rogu. Procedura ta jest najwyraźniej nieodwracalna. Z drugiej strony niedługo wszyscy użytkownicy zostaną zmuszeni do korzystania z nowej wersji. Lepiej więc przyzwyczaić się już teraz.
Patrząc na zmiany w Facebooku, nie da się uniknąć pytania: po co to wszystko? Po co zmieniać coś, co działa całkiem dobrze, i narzucać internautom rozwiązanie, z którym będą męczyć się tygodniami?
Chyba tylko po to, aby zrobić trochę szumu w mediach i podnieść swoją wartość przed planowanym debiutem giełdowym ;).
Źródło: Mashable