Unitra SD-20 – pewna jakość w dobrej cenie? Bez sentymentów [test]

Unitra SD‑20 – pewna jakość w dobrej cenie? Bez sentymentów [test]

Unitra SD-20
Unitra SD-20
Jacek Klimkowicz
23.08.2014 10:36, aktualizacja: 10.03.2022 11:02

Jakiś czas temu kolega podrzucił mi parę dousznych słuchawek Unitra SD-20. Moją uwagę natychmiast przykuły nietuzinkowy design i napis „Born in Poland” poniżej przezroczystego pleksi. Pomyślałem, że to może się udać. Znana i dobrze kojarzona polska marka powraca z dobrymi produktami w cenach dostosowanych do możliwości polskich konsumentów. Super! Chwilę później podłączyłem słuchawki do odtwarzacza i zrozumiałem, że nie ma miejsca na sentymenty.

Powrót do przeszłości – nie tylko wizualny

Słuchawki Unitra SD-20 trafiają do użytkownika zamknięte w pudełku, którego stylistyka przywodzi na myśl czasy PRL-u i bez wątpienia zagra na uczuciach tych, którzy je pamiętają. Podobnie zresztą jak instrukcja obsługi, której wygląd i język bez wątpienia wprawią w zadumę starsze pokolenie. Jednak nie opakowanie i makulatura są tu najważniejsze, a słuchawki. Te na pierwszy rzut oka robią dobre wrażenie za sprawą drewnianych kopułek. Są one solidne, dobrze spasowane z resztą korpusu i zapewne wytrzymałe. I tutaj pojawia się pierwszy zgrzyt – producent nie wpadł na pomysł, by oznaczyć… lewą i prawą słuchawkę.

Unitra SD-20
Unitra SD-20

Niby nic wielkiego, ale skoro już wysmarowano wielkie logo Unitry, to drobiazg w postaci literek L i R w stosownych miejscach by nie zawadził. Kopułki to najlepiej wykonany (i, w zasadzie, chyba jedyny dobrze wykonany) element słuchawek Unitra SD-20. Później jest już tylko gorzej. Przewód zabezpieczony lichym, gumowym oplotem jest bardzo cienki. Nie mam wątpliwości, że osoby, które nie cackają się ze sprzętem, szybko zakończą przygodę z dousznymi Unitrami, przypadkowo zrywając wiązkę. Mimo, że słuchawki Unitra SD-20 są wyposażone w mikrofon, co wskazywałoby na przeznaczenie do współpracy z urządzeniami mobilnymi, producent nie zaopatrzył ich w kątowy wtyk.

Unitra SD-20
Unitra SD-20

W rezultacie jeśli ktoś nie urwie kabla, zawsze będzie mógł go złamać. W zasadzie cienki przewód doczekał się wzmocnień tylko w okolicach kopułek. Lepsze to, niż nic, ale w porównaniu do podobnie wycenionej konkurencji SD-20 wypadają słabo. Krótko mówiąc, właściciel marki zaserwował klientom powrót do przeszłości nie tylko za sprawą stylistyki, ale i jakości wykonania. A pomogli mu w tym chińscy podwykonawcy. Słuchawki w Polsce zostały tylko zaprojektowane, produkowane są zaś w Chinach. Nie zrzucałbym jednak winy za, ogólnie, niską jakość na Chińczyków. Brak wtyku kątowego czy cienki przewód to nie wada produkcyjna, tylko projektowa. Zainwestowano w drewno i logo, zapomniano o reszcie.

Unitra SD-20
Unitra SD-20

W rezultacie za 50 zł dostajemy sprzęt sygnowany logo legendarnej marki, który może zagrać swoim designem na uczuciach, ale nic poza tym. W zasadzie tylko czasze słuchawek wyróżniają się pozytywnie jakością wykonania. Reszta, niestety, wypada przeciętnie. Przewód jest cienki i słabo zabezpieczony. Brakuje wzmocnień w newralgicznych punktach czy nawet łamanego wtyku, który podczas codziennego użytkowania sprawdza się zdecydowanie najlepiej. W zestawie poza gumowymi wkładkami w 3 rozmiarach nie znajdziemy dosłownie nic. W tym przedziale cenowym konkurencja wypada lepiej.

Unitra SD-20 - instrukcja obsługi
Unitra SD-20 - instrukcja obsługi

Wygoda i brzmienie – na miarę jakości wykonania

Słuchawki Unitra SD-20 nie zachwycają również jakością dźwięku. Owszem, osoby które na co dzień używają zestawów słuchawkowych dołączonych do telefonów mogą niekiedy być pozytywnie zaskoczone. Co innego, gdy ktoś świadomie wybiera słuchawki i ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co za te 50-70 zł można kupić, tudzież jak kawałki powinny brzmieć, bo odsłuchał je setki razy na zarówno na tanich, jak i koszmarnie drogich, audiofilskich konfiguracjach. I, niestety, o słuchawkach Unitra SD-20 nie mogę powiedzieć zbyt wiele dobrego. Po pierwsze słuchawki po dobraniu właściwych wkładek zasysają się, jakby chciały wyciągnąć błonę bębenkową na zewnątrz.

Unitra SD-20
Unitra SD-20

Lekarstwem na tę przypadłość, w moim przypadku, były mniejsze niż zwykle wkładki (najmniejsze). Możliwe, że to tylko budowa mojego ucha jest felerna, choć z tego, co udało mi się znaleźć na Sieci wynika, iż nie tylko mnie dręczy wada konstrukcyjna małżowiny usznej skutkująca wspomnianą niedogodnością. Po wymianie wkładek jest już jednak w porządku, choć odrobinę cierpi na tym izolacja od otoczenia. Co do samego brzmienia, tutaj również nie jest różowo. Dźwięk ogólnie zdaje się lekko zawoalowany i nieostry, zwłaszcza w średnicy. Brakuje dobrej separacji instrumentów. Gdy jest ich więcej do uszu dociera swoista papka, w której trudno się połapać.

Unitra SD-20
Unitra SD-20

Nie ma mowy o mocnym, energetycznym łupaniu – basu jest mało, a ten, który jest, z dynamiką i głębią nie ma zbyt wiele wspólnego. Producent postanowił, że słuchawki Unitra SD-20 będą grały inaczej niż inne tanie konstrukcje i wyostrzył górę. A przynajmniej próbował, bo efekt jest taki sobie. Owszem, przesadzone, niekiedy aż metaliczne tony wysokie są słyszalne. Sęk tylko w tym, że niezbyt wyraźnie. Ciekawe detale są gubione, a góra zlewa się z resztą pasma. Efekt jest taki, że słychać, iż coś piszczy, ale nie do końca wiadomo co. Wiadomo natomiast gdzie – bardzo blisko. Scena jest bowiem płaska i ograniczona. Niekiedy można odnieść wrażenie, że gitary grają prosto do ucha.

Unitra SD-20
Unitra SD-20

Krótko mówiąc, nie jest dobrze. Nie znalazłem gatunku, w którym słuchawki Unitra SD-20 sprawdzają się dobrze. Wiem natomiast, że fani rocka, metalu i jazzu, a także hip-hopu, muzyki elektronicznej i klasyki nie powinni ich dotykać. Czy coś jeszcze zostało? Cóż, chyba w popowych kompozycjach było nie najgorzej. Na koniec dodam, że nie zależy to od źródła. Zarówno na stacji roboczej z kartą dźwiękową Asus Xonar Essence STX II 7.1 (FLAC, DVD) jak i na smartfonie Nokia Lumia 925 (mp3 320 kbps) było równie słabo. Przykro mi, ale nawet konstrukcje mało znanych (jeszcze) marek, jak np. Snab Overtone EP-81M grają znacznie lepiej (że o wykonaniu nie wspomnę).

Unitra SD-20
Unitra SD-20

Podsumowanie

Jestem młody, marka Unitra niejasno mi się kojarzy, ale sentymentu do niej nie mam. Lubię za to dobry dźwięk i mam punkty odniesienia w niemal każdym przedziale cenowym. I o słuchawkach Unitra SD-20 mogę powiedzieć tylko jedno – do odsłuchu muzyki to się one nie nadają. Nawet niektóre zestawy dołączane do telefonów brzmią lepiej. Do tego są po prostu kiepsko przemyślane i, ogólnie, przeciętnie wykonane. Ładnie wyglądające kopułki z litego drewna nie zastąpią ani dobrych przetworników, ani solidnego przewodu czy łamanego wtyku. Odnoszę jednak wrażenie, że lwią część ceny słuchawek pochłonęły właśnie one oraz stylizacja i logo.

Koniec końców efekt nie mógł być inny – wyszło źle, o czym każdy może przekonać się osobiście za niewielkie pieniądze. A jeśli już ktoś chce dobrze wydać kilkadziesiąt złotych na słuchawki, to polecam Brainwavz Delta (świetne, dynamiczne brzmienie z analityczną górą) i SnaB Overtone EP-81 (potężne, energetyczne brzmienie).

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)