Roman Dmowski żyje i pracuje w ministerstwie cyfryzacji

Roman Dmowski żyje i pracuje w ministerstwie cyfryzacji

Roman Dmowski żyje i pracuje w ministerstwie cyfryzacji
Łukasz Michalik
06.09.2014 09:40

Na stronę internetową Komisji Europejskiej trafił raport, dotyczący polskiej elektronicznej administracji. Wynika z niego, że pracownikiem Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji jest Roman Dmowski – przedwojenny polityk, uhonorowany w Warszawie pomnikiem, stojącym na skwerze u zbiegu alei Szucha i Alei Ujazdowskich.

Raport został opublikowany w marcu tego roku, jednak dopiero niedawno trafił na niego Piotr Waglewski, który o nietypowym znalezisku poinformował na swoim blogu. Na 24 stronie dokumentu, w sekcji eGovernment Who is who znalazło się zdjęcie ministra Rafała Trzaskowskiego wraz z danymi kontaktowymi oraz dane kontaktowe do zmarłego w 1939 roku założyciela endecji, który okazał się wiceministrem.

Coś, co wyglądało na dziwny żart dało się jednak w prosty sposób wytłumaczyć – wiceministrem w MAC rzeczywiście jest Roman Dmowski, ale urodzony w 1969, a nie w 1864 roku. Zbieżność imion i nazwisk spowodowała, że unijny urzędnik, przygotowując oficjalny dokument bezmyślnie sięgnął po znalezioną w Sieci fotografię nie zastanawiając się, kogo ona przedstawia.

Z podobnym przypadkiem mieliśmy do czynienia całkiem niedawno, gdy gazeta „Metro” w artykule, poświęconym lekarzowi Bogdanowi Chazanowi opublikowała zdjęcie… Grzegorza Marczaka z serwisu Antyweb, który posługiwał się w Sieci nickiem Hazan.

"Metro" pomyliło Chazana z Hazanem
"Metro" pomyliło Chazana z Hazanem© Fot. Antyweb.pl

To, co w przypadku prywatnej gazety jest zwyczajną, dziennikarską wpadką, nieco inaczej wygląda w przypadku unijnego dokumentu. Zwraca na to uwagę Piotr Waglewski, który podkreśla, że choć dokument jest chroniony prawem autorskim, to w praktyce nie wiadomo, kto odpowiada za jego zawartość. Dlaczego jest to istotne?

W przypadku Romana Dmowskiego doszło do zabawnej, ale raczej nieszkodliwej pomyłki. Gdyby jednak w dokumencie znalazły się treści, z powodu których ktoś chciałby dochodzić swoich praw w sądzie to nie wiadomo, do kogo kierować roszczenia. Coś, co jest oczywiste w przypadku np. gazety albo jej strony internetowej, staje się niewykonalne w zderzeniu z urzędem.

Chodzi tu nie tylko o instytucję unijną, ale o całą masę różnych gazetek, serwisów czy biuletynów, wydawanych w Polsce na różnych zasadach przez niezliczone urzędy miast czy gmin. W takim kontekście problemem nie jest zamiana zdjęć Romanów Dmowskich, ale fakt, że władze, dysponują coraz większą liczbą kanałów komunikacji i chętnie z nich korzystają, jednak robią wiele, by nie ponosić odpowiedzialności za rozpowszechniane treści.

Obraz

W rezultacie dochodzi do sytuacji, w której za pomocą oficjalnego konta Narodowego Banku Polskiego obrażono dziennikarza, a jednego z polityków nazwano bandytą, ale oficjalnie nie wiadomo, kto za to odpowiada.

W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Prawo.Vagla.pl, Dziennik Internautów i Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)