Kto chętny? W Hongkongu za jedyne 25 centów amerykańskich można zakupić kilka łyków naprawdę świeżego powietrza zapakowanych w niezbyt dużych rozmiarów butelki. Konia z rzędem temu, kto wpadnie na to, jaki cel ma ekipa, która wymyśliła „Fresh Air”.
Kto chętny? W Hongkongu za jedyne 25 centów amerykańskich można zakupić kilka łyków naprawdę świeżego powietrza zapakowanych w niezbyt dużych rozmiarów butelki. Konia z rzędem temu, kto wpadnie na to, jaki cel ma ekipa, która wymyśliła „Fresh Air”.
Oświecenie - to ten cel – bardzo zresztą zacny, ponieważ dotyczy siedmiu milionów mieszkańców miasta. Ekipa, która wymyśliła „Fresh Air” i reklamę tego produktu, to członkowie pozarządowej organizacji „Clean Air Network”. Postanowili oni uczynić brudne powietrze skutecznym narzędziem w walce o nową jakość oddechu i poprzez cudaczne ukazanie rzeczywistości uwrażliwić odbiorców (czyli mieszkańców Hongkongu) na problem potwornego zanieczyszczenia, z którym miasto zmaga się od wielu już lat.
Wyniki badań wskazują na to, że powietrze w Hongkongu jest „balsamiczne” - bo przesycone do granic niemożliwości rozmaitymi zanieczyszczeniami. Tak brudnego powietrza nie ma nawet w Nowym Jorku ani Londynie. Ludziom z „Clean Air Network” nie chodzi zatem o zbicie majątku na rzeszy naiwnych, którzy złapią się na butelkę świeżego powietrza na kilka wdechów, ale o coś znacznie cenniejszego: zmianę postaw i światopoglądów. (Gdyby mieszkańcy Hongkongu podchwycili pomysł, to przy siedmiu milionach potencjalnych klientów dałoby się zarobić nie tylko na zwrot kosztów produkcji filmu, który możecie zobaczyć niżej.)
Źródło: Inhabitat