Piraci z małego ekranu. Czy wkrótce będą tak popularni jak wampiry i zombie?

Piraci z małego ekranu. Czy wkrótce będą tak popularni jak wampiry i zombie?

Fot. NBC
Fot. NBC
Marta Wawrzyn
19.06.2013 10:00, aktualizacja: 13.01.2022 11:31

Serialowi twórcy uwielbiają robić produkcje o wampirach, wilkołakach i zombie, ale na horyzoncie pojawia się już nowy temat, który może okazać się równie atrakcyjny. To piraci – prezentowani na poważnie, w wersji nie dla dzieci, tylko dla dorosłych, ze świetnymi aktorami, jak John Malkovich. Czy odświeżą telewizyjną rozrywkę?

Serialowi twórcy uwielbiają robić produkcje o wampirach, wilkołakach i zombie, ale na horyzoncie pojawia się już nowy temat, który może okazać się równie atrakcyjny. To piraci – prezentowani na poważnie, w wersji nie dla dzieci, tylko dla dorosłych, ze świetnymi aktorami, jak John Malkovich. Czy odświeżą telewizyjną rozrywkę?

Z popkulturą jest jak z modą – większość jej twórców, zamiast wymyślać coś własnego, działa zgodnie z trendem. Nieważne, czy ten trend to sukienki w groszki czy seriale o wampirach albo mordercach, mechanizm jest ten sam. Komuś coś wyszło, za chwilę kopiują to wszyscy, coś od siebie dodając i tak upodabniając się do siebie nawzajem. W końcu widz z tej papki jest w stanie wyłapać tylko ogólną zasadę: że albo mu się podobają, albo nie podobają produkcje o statkach kosmicznych, zombie, seryjnych mordercach, lekarzach, podróżach w czasie, sympatycznych blondynkach poszukujących miłości itd.

Jeśli jakiś temat jest na fali, nie trzeba być wybitnym twórcą, żeby się przebić. Powstają coraz bardziej wtórne dzieła, które najpierw i tak sprzedają się nieźle, a potem coraz słabiej i słabiej. Zaczyna się początek końca trendu i trzeba zacząć szukać czegoś nowego, świeższego.

Jak spowszedniały nam wampiry

Takie postawienie sprawy jest oczywiście uproszczeniem, ale nie sądzę, bym nadmiernie nakłamała. Spójrzcie, jak to było w przypadku wampirów. "Buffy", a potem "Anioła ciemności" Jossa Whedona wielu z nas oglądało, będąc w wieku szkolnym. I słusznie, bo to były przyzwoicie zrobione produkcje. Potem było parę lat przerwy, a pod koniec poprzedniej dekady zwariowaliśmy na punkcie "True Blood" (niektórym nie przeszło do dziś). Niedługo potem pojawiły się lekko inspirowane "Zmierzchem" "Pamiętniki wampirów", które wprawiły w stan ekscytacji młodsze pokolenie.

W przyszłym sezonie w NBC zadebiutuje "Dracula", ale uważam, że szanse na przebicie się ma niewielkie – ze względu na znudzenie serialomaniaków wampirami, ale też dlatego, że nawet w trailerze nie widać nic nadzwyczajnego. "Dracula" ma być opowieścią o dobrze znanym hrabim Drakuli (Jonathan Rhys Meyers), który przybywa do Londynu w czasach wiktoriańskich, udając Amerykanina pragnącego przeszczepić wynalazki naukowe na grunt brytyjski. W rzeczywistości szuka zemsty na ludziach, którzy zrujnowali mu życie wieki temu. Zamiast tego zakochuje się w kobiecie o imieniu Mina (znana z "Arrow" Jessica DeGouw), która wydaje się reinkarnacją jego zmarłej żony.

Większe szanse na sukces ma "The Strain" Guillermo del Toro - historia zarazy, która opanowuje Nowy Jork. Podczas gdy lekarze zastanawiają się, dlaczego ludzie umierają, miasto przejmują krwiożercze wampiry. Koncept jest wystarczająco nietypowy, by serial miał szansę się przebić, a na dodatek robi go kablówka (FX), co zawsze jest dobrym znakiem.

Żywe trupy i ich następcy

Tematyka zombie kojarzy się przede wszystkim z jednym, ale za to niesamowicie popularnym tytułem – "The Walking Dead". Nic o zombie, co w telewizji pojawiło się później, nie dało rady się przebić. "Zombieland" Amazonu nie miał na to szans, bo był doskonałym przykładem, jak zepsuć świetny temat.

Lepiej wypadło brytyjskie "In the Flesh" - serial o "zrehabilitowanym" nastolatku zombie, który musi nauczyć się żyć na nowo w społeczeństwie. O ile jednak pomysłem byłam zachwycona, wykonanie niestety już mnie nie porwało – postawiono na ograne chwyty, zabrakło wciągającej historii, i w efekcie porzuciłam serial w połowie drugiego odcinka (co w tym przypadku oznaczało w połowie sezonu – który miał zaledwie trzy odcinki) i specjalnie nie jestem ciekawa, co mnie ominęło.

Nie mówię, że "In the Flesh" to serial z gruntu zły, nie, po prostu nie jest aż tak wyjątkowy, bym chciała oglądać go dalej. Nie wiem, czy "The Walking Dead" postawiło poprzeczkę tak wysoko, czy po prostu nie jest to aż tak interesujący temat, by można było wyprodukować wiele ciekawych produkcji. Tak czy siak obawiam się, że w najbliższych latach nic oryginalnego o zombie już nie powstanie.

Piraci następni w kolejce

Tematyką piracką w wersji dla widzów dorosłych w ostatnich latach zgrabnie bawiono się na dużym ekranie. Telewizja, jeśli już miała coś do powiedzenia w tej kwestii, to zazwyczaj przemawiała do dzieci. Porządnych seriali o piratach dla dorosłych nie było. Ba, tematyka ta jest do tego stopnia niewyeksploatowana, że kiedy wpisujemy w Google "serial piraci" – nieważne czy po polsku, czy po angielsku – wyskakują najchętniej piracone seriale, a nie produkcje o piratach (kiedy zaś wpisujemy "seriale o piratach", wyskakują produkcje, które jeszcze nie zdążyły zadebiutować w TV).

Piraci są następni w kolejce, i jeśli tylko przygotowywane na przyszły sezon produkcje będą utrzymane na przyzwoitym poziomie, większość z nas zostanie zdeklarowanymi fanami nowo odkrytego gatunku.

"Crossbones", czyli John "Czarnobrody" Malkovich

Na początku 2014 roku w NBC pojawi się dobrze zapowiadający się projekt "Crossbones", opowiadający o złotej erze piractwa w latach 1715-1725 i stworzonym przez piratów państwie New Providence. Serial bardzo długo ekscytował fanów "Doktora House'a", bo główną rolę, Edwarda Teacha, czyli Czarnobrodego, miał grać Hugh Laurie. Brytyjczyk jednak zrezygnował, a jego następcą został sam John Malkovich.

Ale "Crossbones" to jeszcze jedno nazwisko, cenione przez fanów popkultury – otóż twórcą produkcji jest Neil Cross, autor "Luthera", jednego z najciekawszych seriali kryminalnych ostatnich lat, oraz scenarzysta "Doktora Who". Na razie niestety nie ma ani więcej zdjęć (poza tym jednym, które widzicie poniżej), ani trailera. Nie mam jednak wątpliwości, że ekipa, w której są Cross i Malkovich, nie mogła zrobić kitu, i że "Crossbones" będzie jednym z tytułów, które zapoczątkują modę na piratów z małego ekranu.

"Wyspa skarbów" na nowo

Obraz

A jeszcze bardziej atrakcyjnie brzmi nazwisko jednego z producentów wykonawczych "Black Sails" – Michael Bay, reżyser "Transformersów". Wiadomo, że po żadnym serialu nie można spodziewać się cudów przed premierą, ale ten wydaje mi się jedną z ciekawszych propozycji na przyszły sezon.

Możecie powiedzieć, że dwie jaskółki wiosny nie czynią. Ale jeśli przynajmniej jedna z zaplanowanych na 2014 rok produkcji o piratach będzie utrzymana na przyzwoitym poziomie, telewizja będzie miała kolejny, całkiem jeszcze świeży temat, który będzie mogła na różne sposoby przerabiać.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)