Słowo za milion [Bajty z brodą]

Słowo za milion [Bajty z brodą]

Słowo za milion [Bajty z brodą]
Blomedia poleca
10.07.2013 09:30, aktualizacja: 13.01.2022 11:10

Gdy Jerzy Prekurat informował na łamach tygodnika „Razem”, że w roku 1984 na Zachodzie tytuł najlepszego mikrokomputera domowego zdobyło Commodore 64, a w kategorii sprzętu do zastosowań profesjonalnych nagrodzono Macintosha firmy Apple, zaraz musiał dodać, że gdyby podobne wybory ogłosić w Polsce, „zwycięzcą okazałyby się prawdopodobnie liczydła – jedyny rachujący sprzęt naprawdę powszechnego użytku”.

Gdy Jerzy Prekurat informował na łamach tygodnika „Razem”, że w roku 1984 na Zachodzie tytuł najlepszego mikrokomputera domowego zdobyło Commodore 64, a w kategorii sprzętu do zastosowań profesjonalnych nagrodzono Macintosha firmy Apple, zaraz musiał dodać, że gdyby podobne wybory ogłosić w Polsce, „zwycięzcą okazałyby się prawdopodobnie liczydła – jedyny rachujący sprzęt naprawdę powszechnego użytku”.

Niestety, redaktor magazynu miał rację. Podbijające Zachód mikrokomputery takie jak ZX Spectrum czy Atari XL/XE u nas wciąż były dostępne tylko dla garstki pasjonatów. By je zdobyć, należało poświęcić nawet roczną średnią pensję (jeśli nabywca zdecydował się na zakup u oficjalnego dystrybutora) lub zrezygnować z rachunku i gwarancji, nielegalnie sprowadzając wymarzone urządzenie z RFN albo Wielkiej Brytanii.

Konieczność popularyzacji nowej technologii była oczywista dla wszystkich – oprócz państwa, które wręcz przeszkadzało obywatelom w docieraniu do mikrokomputerów, obciążając ich import ogromnym cłem. „Kto jeszcze nie dotknął mikrokomputera, ten z każdym nowym dniem cofa się o dwie doby” – przestrzegano na łamach „Razem”, a „Horyzonty Techniki” i „Młody Technik” publikowały rozpalające wyobraźnię czytelników opisy i zdjęcia niedostępnych w kraju maszyn takich jak Amstrad CPC czy Sinclair QL.

Na antenie 2. Programu Telewizji Polskiej Andrzej Kurek, współtwórca kultowej „Sondy” zademonstrował zapierającą dech w piersiach kolorową grafikę oferowaną przez ZX Spectrum. Co ciekawe, redaktor Kurek pokazywał własny egzemplarz mikrokomputera, który kupił będąc na delegacji w Anglii, za pieniądze zaoszczędzone na dietach.

Zbuduj komputer lepszy niż Spectrum

By komputery przestały być dla Polaków tylko obrazkami z mediów, tygodnik „Razem” – wraz z tworzonym przez Tomasza Pycia telewizyjnym programem „Spektrum” – ogłosił wielki konkurs, w którym wygrać można było m.in. budzące pożądanie Atari 800XL.

Obraz

Co ważne, do zwycięstwa w zabawie nie był potrzebny komputer – często wystarczyły dobre pomysły na grę lub program użytkowy (te również nagradzano) albo umiejętność rozwiązywania zagadek matematycznych.

O poziomie zaangażowania (i zaawansowania!) uczestników konkursu świadczy fakt, że prezentowali oni nie tylko pomysły, ale również konkretne rozwiązania sprzętowe: własnej konstrukcji dżojstiki, a nawet w pełni sprawne, zbudowane przez siebie mikrokomputery! Z

bigniew Fidelus, konstruktor takiego właśnie urządzenia – nazwanego „Kubuś-2” – otrzymał główną nagrodę w konkursie. Wykonany przez niego komputer potrafił nie tylko uruchamiać oprogramowanie napisane z myślą o ZX Spectrum, ale stosując dostępne w kraju zamienniki sprzętowe był przy okazji około trzy razy tańszy, dysponując jednocześnie 16 kB pamięci więcej niż brytyjski konkurent i mając znacznie wygodniejszą od klasycznego „gumiaka” klawiaturę.

Twórca mikrokomputera, wówczas świeżo upieczony absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej, stał się wkrótce jednym z wiodących producentów elektroniki w Polsce, a marka Fideltronik (którą wprawne oko dostrzeże również na obudowie „Kubusia”) do dziś jest obecna w branży.

Komputery, kalkulatory i ołówki – do dzieła!

Największe emocje w wielkim konkursie „Razem” wzbudziła jednak konkurencja, w której szukano słowa o wartości miliona punktów. Redakcja przydzieliła wszystkim literom alfabetu odpowiednią wartość od 1 do 32 (A – 17, Ą – 16, B – 15, C – 14, Ć – 13, D – 12,  E – 11, Ę – 10, F – 9, G – 8, H – 7, I – 6, J – 5, K – 4, L – 3, Ł – 2, M – 1, N – 32, Ń – 31, O – 30, Ó – 29, P – 28, R – 27, S – 26, Ś – 25, T – 24, U – 23, W – 22, Y – 21, Z – 20, Ż – 19, Ź - 18), a każde słowo w języku polskim dawało wynik równy iloczynowi składających się na nie liczb.

Dla słowa „RAZEM” byłoby to zatem 27x17x20x11x1 = 100 980. Zadaniem grających było odnalezienie wyrazu dającego rezultat najbardziej zbliżony do miliona.

Obraz

Zwycięzca miał otrzymać nie lada gratkę ufundowaną przez zabrzańskie zakłady Mera Elzab – krajowej produkcji mikrokomputer Meritum, z monitorem Neptun 156 i magnetofonem MK 232.

Jak zapowiadała redakcja, w poszukiwaniach „początkujący komputerowiec ma niewielkie szanse z mistrzem zabaw językowych i matematycznych”, a zdobyć cenne nagrody można nie tylko przy pomocy komputera czy kalkulatora, wystawczy bowiem zwykły ołówek!

Liczenie tylu wyrazów jest niewykonalne!

Ku zaskoczeniu organizatorów konkurs na „słowo za milion” zyskał w kraju gigantyczną popularność, a widok młodych ludzi zgarbionych nad kalkulatorami i słownikami stał się powszechny. Także rozmówca przerywający naglę dyskusje, by wyciągnąć wyciętą z magazynu tabelkę wartości liter i szybko przeliczyć usłyszane właśnie słowo, nikogo nie dziwił. Czytający „Razem” nauczyciel donosił, że w jego szkole na przerwach chłopcy, zamiast jak kiedyś grać w piłkę, „stoją pod ścianami i układają wyrazy”.

Znaleźć ciąg liter dający szansę na zwycięstwo było jednak bardzo trudno. Jak pisał Grzegorz z Krakowa: „Dwa dni pracy i nic. Powiedziałem więc sobie: dość wyrazów ze słowniczka i od tej pory przemnażałem każde słowo skierowane do mnie. W piątym dniu poszukiwań mama powiedziała do mnie »zgaś wreszcie to radio«”. Niestety, „RADIO” dawało wynik zaledwie 991 440 punktów.

Zbulwersowany Krzysztof z Wrocławia, który postanowił obliczyć iloczyny wszystkich słów z „Encyklopedii Popularnej PWN”, apelował do redakcji: „Autor konkursu powinien dać jakieś ułatwienia, bo liczenie tylu wyrazów jest niewykonalne. Rozumiem, że stawka jest wysoka, ale bez przesady!”.

Inna uczestniczka próbowała natomiast namówić organizatorów konkursu do nagięcia regulaminu: „Nie udało mi się odnaleźć żadnego pożądanego wyrazu, wyszukałam natomiast komplety liter, z których można by ułożyć wyrazy. Ponieważ nie dysponuję żadnym większym słownikiem, proszę was o rozwiązanie”. Redakcja pozostała jednak nieugięta.

Zmarnowana moc obliczeniowa

Niespodziewanie do rywalizacji włączyły się również osoby posiadające dostęp do komputerów. Zazwyczaj nie były to jednak pozostające w domach garstki wybrańców mikrokomputery takie jak ZX Spectrum czy Commodore 64, lecz duże maszyny profesjonalne.

Odry wielkości meblościanki, dokonujące skomplikowanych obliczeń w fabrykach i instytutach badawczych czy z trudem mieszczące się na biurkach Mery serii 300 lub 400, zajmujące się w biurach księgowością, kartotekami i fakturowaniem – po cichu, gdy nie patrzyli kierownicy zakładów, zaprzęgnięto do szukania słowa za milion punktów.

W efekcie znaczny odsetek komputerów w kraju – na uczelniach, w centrach obliczeniowych czy dużych przedsiębiorstwach – godzinami generował ciągi liter o pożądanym iloczynie. Oczywiście w pamięci tych maszyn nie było wówczas miejsca na słowniki, więc komputery nie potrafiły sprawdzić, czy uzyskane przez nie wyrazy istnieją w języku polskim.

Obraz

Tutaj zatem do gry i tak musiał wkroczyć człowiek – najczęściej zawiadujący maszyną informatyk, który zabierał do domu wydruki tysięcy stron wyliczonych przez komputer ciągów znaków, by po pracy mozolnie przeglądać je w poszukiwaniu prawidłowych słów.

Jak pisał do „Razem” jeden ze zbulwersowanych czytelników: „wartość zmarnowanego czasu i mocy obliczeniowej we wszystkich ośrodkach informatycznych w Polsce oceniam na co najmniej 100 równowartości głównej nagrody”.

(Uwaga! Jeśli po przeczytaniu dotychczasowej części tekstu, chciałbyś, Drogi Czytelniku, samodzielnie odnaleźć najlepiej punktowany iloczyn, na razie nie przechodź do następnego akapitu.)

Czy oczyściłeś zęzę?

Ostatecznie do redakcji nadeszło prawie pół miliona rozwiązań (w tym ponad tysiąc od czytelników z zagranicy). Bliskie zwycięstwa były np. słowa „KOCHAJ” i „OPCJA” (iloczyn – 999 600) oraz „HYDRY” i „RYCHLI” (po 1 000 188). Jednak uczestnikom konkursu udało się odnaleźć tylko jeden wyraz wart okrągły milion punktów.

Słowem tym jest… „ZĘZĘŚ”, czyli rzadko spotykana, lecz dopuszczalna przez zasady pisowni polskiej odmiana słowa „zęza”, które oznacza najniższe miejsce wewnątrz kadłuba statku. Można je zastosować np. w zdaniu „zęzęś oczyścił?” (czyli: „czy oczyściłeś zęzę?”).

Co ciekawe, „ZĘZĘŚ” jako swój typ wskazało kilkadziesiąt osób, a szczęśliwego zwycięzcę, który otrzymał mikrokomputer Meritum, ostatecznie wskazać musiało losowanie w telewizyjnym programie „Spektrum”. Czy laureat uznał, że wytwór rodzimego przemysłu informatycznego wart był trudu włożonego w znalezienie słowa za milion punktów – tego niestety z magazynu „Razem” już nie wyczytamy.

Bartłomiej Kluska

Zdjęcie komputera Meritum pochodzi z miesięcznika „Młody Technik”, pozostałe ilustracje do artykułu zaczerpnięto z rubryki „Mikro” publikowanej w tygodniku „Razem”.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)