Tajemnicze, seksowne i przerażające. Czarownice opanowują telewizyjny świat

Tajemnicze, seksowne i przerażające. Czarownice opanowują telewizyjny świat

"Witches of East End" (Fot. Lifetime)
"Witches of East End" (Fot. Lifetime)
Marta Wawrzyn
11.11.2013 09:00, aktualizacja: 10.03.2022 11:45

Były zombiaki, były wampiry, a w tym sezonie w telewizji zapanowała moda na czarownice. Jessica Lange straszy w "American Horror Story: Coven", Julia Ormond knuje i plotkuje w "Witches of East End", a młodzież ma nową wstydliwą przyjemność – "The Originals". Ale to nie koniec, to dopiero początek.

Były zombiaki, były wampiry, a w tym sezonie w telewizji zapanowała moda na czarownice. Jessica Lange straszy w "American Horror Story: Coven", Julia Ormond knuje i plotkuje w "Witches of East End", a młodzież ma nową wstydliwą przyjemność – "The Originals". Ale to nie koniec, to dopiero początek.

Wystarczy śledzić amerykańskie seriale przez kilka lat, by dostrzec, jak zmieniają się trendy. W ostatnich latach wszyscy chcieli mieć serial o wampirach, taki jak "True Blood", albo o zombie, jak "The Walking Dead". Zwłaszcza ten drugi to żyła złota, która przyniosła małej stacji kablowej AMC oglądalność na poziomie kilkunastu milionów i górę pieniędzy z reklam. Nic dziwnego, że różne stacje próbowały i wciąż próbują powtórzyć ten sukces.

Na szczęście z roku na rok fani szeroko pojętych seriali fantastycznych coraz bardziej mają z czego wybierać. W sezonie 2013/2014 oficjalnie powróciła moda na magię. To prawda, czarownice od paru lat przewijają się przez "True Blood" czy "Pamiętnikach wampirów", ale tam stanowią raczej dodatek do fabuły niż jej oś. Podobnie w "Sleepy Hollow" – owszem, mamy czarownice, jednak nie jest to serial o czarownicach.

Szkoła wiedźm w Nowym Orleanie

To raczej horrorowy kicz, zabawa konwencją, która czasem zachwyca widza świeżością, a czasem powoduje niestrawność. Powodów, by oglądać "American Horror Story: Coven" jest jednak aż nadto. Serial świetnie brzmi i wygląda, miejsce akcji i obsada nie mogłyby być lepiej dobrane, klimat pysznie sączy się z ekranu.

I te kobiety! Piękne i okrutne kobiety, które nie dość że w typowy dla swojej płci sposób knują, intrygują i szukają sposobów na wieczną młodość, to jeszcze są najzwyczajniej w świecie potężne. Mogą wszystko, no chyba że wejdzie im w drogę ktoś równie silny. Choć po pięciu odcinkach nadal uważam, że fabuła tu jest najmniej ważna, oglądam dalej i Wam też polecam.

Magia, plotki i Julia Ormond

Bohaterkami są czarownice z rodziny Beauchamp – dwie siostry i dwie córki jednej z nich. Tatusia oczywiście brak, w tym domu mieszkają wyłącznie kobiety, zmagające się z typowo babskimi problemami (z których najtrudniejszy do zniesienia jest trójkąt miłosny jednej z bohaterek) i walczące z tajemniczymi siłami, które dążą do ich wykończenia.

Przetrwałam jeden odcinek i kawałek drugiego, ale ja nie jestem typową kobiecą widownią. Gdybym była, powiedziałabym, że "Witches of East End" nie jest takie złe. Ma przyzwoicie napisane bohaterki, świetne aktorki w rolach głównych (grają tu m.in. Julia Ormond i Mädchen Amick, którą oglądaliśmy kiedyś w "Twin Peaks" i która 20 lat później wciąż wygląda wspaniale), porządną intrygę i tyle tajemnic, że starczyło, aby obdzielić kilka seriali. Można oglądać!

Guilty pleasure nie tylko dla nastolatek

Oczywiście, to produkcja raczej dla dziewczyn niż chłopców, momentami skręcająca niebezpiecznie w kierunku telenoweli, ale to też serial piękny i pyszny, jak dobrze zrobiona muffinka. Pulsujące muzyką miasto, eleganckie imprezy, bohaterowie, którym można kibicować, trochę magii, szczypta mroku, dużo akcji. Powodów, by oglądać "The Originals", jest kilka. Oczywiście, to tylko guilty pleasure, serialowa wstydliwa przyjemność, ale tak zrobionego guilty pleasure nie trzeba się wstydzić.

To nie koniec, to dopiero początek

Tymczasem stacja WGN America planuje podejść do tematu w poważniejszy sposób i szykuje na przyszły rok "Salem", produkcję o polowaniu na XVII-wieczne wiedźmy z miasteczka Salem. Ale tu też możemy spodziewać się wątku romansowego i typowych dla tego typu seriali intryg.

Czy czarownice to nowe zombie? Trudno powiedzieć. Na razie można wyraźnie dostrzec trend, ale nie widać na horyzoncie produkcji, którą mogłyby oglądać miliony widzów, jak "The Walking Dead". Przełom dopiero przed nami, a tymczasem cieszmy się tym, co jest: łatwymi, lekkimi i przyjemnymi serialami o kobietach, jakich nie ma wśród nas. A może są?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)