Producenci sprzętu są zgodni: podatek od piractwa spowoduje wzrost cen

Producenci sprzętu są zgodni: podatek od piractwa spowoduje wzrost cen

Zdjęcie kobiety ze smartfonem pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie kobiety ze smartfonem pochodzi z serwisu Shutterstock
Marta Wawrzyn
29.10.2014 12:19, aktualizacja: 10.03.2022 10:51

Jeśli myśleliście, że opłata reprograficzna od kolejnych urządzeń może jednak nic nie zmieni, czas porzucić złudzenia. Ceny wzrosną, i to prawdopodobnie o więcej niż 1 czy 2 proc. "Działamy na bardzo niskich marżach. Z naszej strony nie ma możliwości, żeby ponieść dodatkowe koszty" – mówi jeden z producentów smartfonów na łamach "Gazety Wyborczej".

O opłacie reprograficznej od kolejnych urządzeń, w tym smartfonów i tabletów, mówi się od miesięcy. I mimo że pomysł jest szeroko krytykowany przez tych, którzy sprzęt sprzedają i kupują, rząd zamiast szybko wycofać, idzie w zaparte, a politycy odpowiedzialni za projekt wolą spotykać się z przedstawicielami ZAiKS-u niż producentami. Choć nie wszystkie ministerstwa są zgodne, że to faktycznie dobry pomysł, rozporządzenie, które określi, jakie urządzenia mają zostać objęte opłatą, nadal jest przygotowywane. Wyższe ceny stają się coraz bardziej namacalne.

Producenci mówią: klient zapłaci, nas nie stać

"Gazeta Wyborcza" rozmawiała o nowym podatku z tymi, którzy będą go musieli płacić, czyli przedsiębiorcami zajmującymi się produkcją i importem sprzętu elektronicznego. Radosław Trzeba, prezes firmy myPhone, mówi, że marże producentów już teraz są tak niskie, że nie ma możliwości, aby opłaty nie zostały przerzucone na klientów.

Jego słowa potwierdza szef Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego (ZIPSEE) Michał Kanownik, który wyjaśnia, że marża producencka w tej chwili wynosi od 0,5 do 1 proc.

Piracisz? Płać! Nie piracisz? Też płać!
Piracisz? Płać! Nie piracisz? Też płać!© Fot. "Black Sails"/Starz

O ile mogą wzrosnąć ceny?

Na razie wiadomo, że opłata reprograficzna wynosić ma od 1,5 do 2 proc. wartości urządzenia. Wydaje Wam się, że to mało? Michał Kanownik nie ma wątpliwości, że ceny skoczą znacznie bardziej niż o 2 proc. Jego zdaniem w momencie kiedy nowy podatek zostanie wprowadzony, wszyscy będą chcieli skorzystać i w efekcie klient zapłaci za nowy gadżet nawet 8-10 proc. więcej niż do tej pory. Chyba tylko w przypadku tabletu z Biedronki takiego wzrostu ceny można nie zauważyć.

Na czym oparte są te założenia? Na przykładzie Hiszpanii, która niedawno podobną opłatę zniosła i w efekcie ceny spadły o 6-7 proc. To pokazuje, że związek pomiędzy dodatkowym podatkiem a ceną naprawdę istnieje. Nawet jeśli producenci i sprzedawcy przesadzają, mówiąc, że ich marże są bardzo małe i w związku z tym nie stać ich na kolejną opłatę, to i tak jest oczywiste, że zostanie ona przerzucona na klientów. To po prostu tak działa: jeśli jest okazja, aby dodatkowo zarobić, mało który przedsiębiorca nie skorzysta.

Ale przede wszystkim korzystać będzie ZAiKS

Pieniądze z opłaty reprograficznej teoretycznie przeznaczone są dla artystów, ale, jak słusznie zauważył Kazik, aby twórca dostał złotówkę, wcześniej będzie musiała ona przejść przez konto ZAiKS-u albo innej organizacji zbiorowego zarządzania. Ile z niej dostanie artysta? Z zeszłorocznego raportu finansowego ZAiKS-u wynika, że na wynagrodzenia autorskie przeznaczono 416 mln zł.

Kazik prawdę powiedział
Kazik prawdę powiedział© Fot. Wikimedia/Aotearoa/Lic. CC by sa

Problem w tym, że twórcy dostali z tego 225 mln zł. ZAiKS zanotował gigantyczny zysk netto (47 mln zł), stać go na pałace kosztujące kilka milionów i średnie pensje w wysokości 10 tys. zł. Na to idą pieniądze z opłaty reprograficznej – nie na biednych artystów, okradanych przez piratów kupujących nowe smartfony po to, aby jeszcze więcej piracić.

Ponieważ w ostatnich tygodniach pojawiły się wreszcie rozbieżności w rządzie co do nowej opłaty, jest – niewielka, ale zawsze - nadzieja, że politycy pójdą jednak po rozum do głowy i z haraczu zrezygnują. Zwłaszcza że taki kraj jak Polska nie może sobie pozwolić na wzrost cen sprzętu elektronicznego. Ponad jedna trzecia Polaków to cyfrowi analfabeci – czyli ludzie, którzy zatrzymali się w poprzednim stuleciu i z tego względu mają na przykład mniejsze możliwości zatrudnienia. To nie jest tylko ich problem, to problem, który bezpośrednio godzi w rozwój gospodarczy Polski. O tym jednak nikt, kto może mieć z opłaty reprograficznej doraźne zyski, zdaje się nie pamiętać.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)