Sprzęt zdrożeje przez opłatę reprograficzną. A artyści na to: no przecież wcale nie musi!

Sprzęt zdrożeje przez opłatę reprograficzną. A artyści na to: no przecież wcale nie musi!

Zdjęcie dziewczyny z tabletem pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie dziewczyny z tabletem pochodzi z serwisu Shutterstock
Marta Wawrzyn
13.11.2014 12:27, aktualizacja: 10.03.2022 10:49

Zdaniem artystów jeśli ceny tabletów i smartfonów skoczą po objęciu ich "podatkiem od piractwa", będzie to tylko i wyłącznie wina producentów sprzętu, którzy i tak już pobierają wysokie marże.

Wojna o to, czy opłata reprograficzna ma objąć kolejne urządzenia, trwa. Rząd robi swoje, media straszą, że będziemy więcej płacić za sprzęt (bo prawdopodobnie będziemy), producenci skarżą się, że ich marże i tak już niziutkie, a tymczasem artyści domagają się swojego kawałka tortu i winą za ewentualny wzrost cen obarczają złych kapitalistów.

Artyści zbulwersowani działaniami, ale nie ZAiKS-u

Dziś "Gazeta Wyborcza" donosi, że artyści są "zbulwersowani działaniami producentów elektroniki". Apel twórców, podpisany przez 600 osób, w tym tak znane persony, jak Muniek Staszczyk, Krzysztof Zanussi czy Władysław Bartoszewski, znajdziecie na tej stronie. Apel zaczyna się słowami: "My, twórcy kultury, artyści i wydawcy jesteśmy zbulwersowani ostatnimi działaniami przedstawicieli producentów i importerów urządzeń elektronicznych i reprograficznych. Nie zgadzamy się, by ich odmowa ponoszenia opłat z tytułu tzw. czystych nośników narażała polską kulturę na dalsze straty".

Apel, który ma też ukazać się w gazetach, powstał oczywiście z inicjatywy ZAiKS-u. I to nie artyści, a ZAiKS, przytacza dane z krajów zachodnioeuropejskich, gdzie opłata reprograficzna jest wyższa, a sprzęt nie tylko nie droższy, ale czasem wręcz tańszy. Tak rzeczywiście jest, "Wyborcza" podaje przykład iPhone'a 5s, który w polskim Saturnie kosztuje 2 399 zł, a w niemieckim równowartość 2 331 zł. Siły nabywczej Polaka i Niemca nie ma co już nawet porównywać.

ZAiKS pisze bardzo wyraźnie w swoim apelu: problemem nie jest to, że twórcy chcą pieniędzy za kopiowanie swoich dzieł. Problemem jest niekorzystna polityka cenowa prowadzona przez producentów i importerów sprzętu.

Czy smartfon służy do kopiowania?
Czy smartfon służy do kopiowania?© Flickr/ DaveLawler/Lic. CC bynd

Tak czy siak – przegra klient

I nawet jeśli coś w tym jest, takie apele do sumień "tych złych kapitalistów" nie odniosą żadnego skutku. Opłatę reprograficzną zapłacą w Polsce klienci, nie producenci elektroniki. Niezależnie od tego, jak wysokie są obecnie ich marże, nigdy w życiu nie zgodzą się na ich obniżenie. To po prostu tak działa i żadne apele – na które zresztą ZAiKS wydaje pieniądze, które mógłby dać artystom - tego nie zmienią.

Warto też zauważyć, że w apelu zostały podane jedynie wygodne dane. "Wyborcza" pisze, że związek pomiędzy opłatą reprograficzną a ceną urządzenia jak najbardziej istnieje – w Wielkiej Brytanii, gdzie takiego podatku nie ma, sprzęt jest tańszy niż w innych krajach Europy Zachodniej. Z kolei wcześniej już podawany był przykład Hiszpanii, gdzie ceny spadły po zniesieniu "podatku od piractwa".

Najgorsze, że w tej debacie cały czas umyka wszystkim najważniejsze: otóż ani tablety, ani smartfony nie są urządzeniami, których głównym przeznaczeniem jest kopiowanie czegokolwiek. Obejmowanie ich opłatą reprograficzną to kompletny absurd. Czemu o tym prawie się nie mówi?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)