Internauta jest „lock-in”

Internauta jest „lock-in”

Internauta jest „lock-in”
Joanna Szczepaniak
07.04.2010 22:29

Encyklopedyczne wyrażenie Lock-in oznacza formę zorganizowanego protestu, podczas którego protestujący zamykają się w jakimś budynku. W kontekście internauty można rozumieć je tak, iż jest to grupa dobrowolnie zamykająca się w kręgu maszynowo dobranych profili, statusów i reklam.

Encyklopedyczne wyrażenie Lock-in oznacza formę zorganizowanego protestu, podczas którego protestujący zamykają się w jakimś budynku. W kontekście internauty można rozumieć je tak, iż jest to grupa dobrowolnie zamykająca się w kręgu maszynowo dobranych profili, statusów i reklam.

Jaron Lanier w swojej książce „You are not a gadget” użył terminu „lock-in” i tym samym stworzył kolejne określenie współczesnego internauty.

Internauta stał się żywą e-reklamą?

Lanier uważa, że obecnie przekazywanie sobie nawzajem różnych treści w wielu przypadkach wynika tylko i wyłącznie w celu uzyskania darmowej autopromocji. Prorokuje, być może bardzo słusznie, iż kultura stanie się niedługo niczym innym jak tylko kulturalnie dobraną reklamą. Dowodów na to nie trzeba szukać daleko, nie trzeba też zagłębiać się w cyfrowe wynużenia Jarona.

Wystarczy spojrzeć na to jak dobierane są treści i formy reklam Google lub na to, w jaki sposób działa mechanizm promocji treści na Facebooku. Wszelkie aktywności i tekstowe reklamy dobierane są do specyfiki danego konta, generują i przetwarzają słowa użyte w opisie profilu, rejestrują to, na co user zwraca szczególną uwagę.

Cyfrowy kalkulator treści określa typ internauty i sam decyduje o tym jakie informacje staną się dla użytkownika atrakcyjne bądź warte szczególnej uwagi. Do tak precyzyjnie zdefiniowanych profili agreguje się tak samo precyzyjnie zdefiniowane reklamy.

Kochamy reklamy

Internauta bardzo często nie jest już zmuszony do czytania reklamówek opon zimowych, gdy sam nie posiada nawet prawa jazdy. Teraz pisząc mejla na Gmailu do swojego nauczyciela języka szwedzkiego, może on za pomocą kilku dobranych reklam dowiedzieć się gdzie wynająć tani domek na szwedzkiej ziemi, w której szkole najtaniej zdobędzie kolejne poziomy wiedzy w nauce języka szwedzkiego i które biuro podróży organizuje niezapomniane wypady do Sztokholmu.

Czy w tym wypadku reklama wręcz nie uszczęśliwia internauty? Kółko się zamyka, a internauta „lock-in” wcale nie narzeka, że został zamknięty i sklasyfikowany przez komputer bez uczuć, za to z precyzyjnie dobranym kalkulatorem zysków z reklam.

Zahamowanie nowoczesnych technologii

Poprzez określenie „lock-in” Lanier rozumie też zastój nie tylko w kulturze, ale także w całym procesie rozwoju technologii. Ludzie, którzy korzystają z internetu zostali przyzwyczajeni do pewnych programów, systemów i stron www, przez co naturalny odruch poszukiwania został zatracony, gdyż wszystko mamy podane na tacy.

Najprostszym przykładem jest to, że gdy myślimy o wyszukiwarce to automatycznie myślimy o Google (w zdecydowanej większości przypadków). Bierze się ją pod uwage nie tylko dlatego, że jest świetną wyszukiwarką, ale też dlatego, że jest się do niej przyzwyczajonym. Czy bierzemy pod uwagę to, co może być istotne, ale nie pasuje do algorytmu Google? Nie.

Takie hasła jak Google, Windows i Facebook są już nierozerwalne z współczesnym internautą. Spostrzeżenia Laniera są na tyle trafne, że mogą otworzyć internautom oczy i zachęcić ich do poszukiwania alternatywnych form w świecie wirtualnym, zwrócić uwagę na mniej znane, ale nie mniej wartościowe urządzenia do cyfrowych „mieszkań” w wirtualnym życiu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)