Weekend w kraju potwora z Loch Ness i Artura Boruca

Weekend w kraju potwora z Loch Ness i Artura Boruca

Glasgow
Glasgow
Paulina Tyburska
05.01.2010 08:26

Czyli jak w trzy dni zwiedzić Glasgow

Dojazd:

Najłatwiej oczywiście samolotem. W dobie tanich linii lotniczych za bilet z Warszawy bądź Gdańska do Glasgow zapłacimy  od 100 PLN w jedną stronę tanimi liniami. Do Szkocji nie potrzebujemy posiadać paszportu, wystarczy dowód osobisty. Dopuszczalna ilość bagażu (dodatkowo płatnego ok. 30 PLN) to 15 kilogramów. Bagaż podręczny nie może przekroczyć 10 kilogramów, który to ciężar musi znajdować się w jednej torbie (z dwoma, nawet jeśli jest to damska mała torebka mogą nas nie wpuścić na pokład). Dodatkowo dozwolone jest wniesienie płaszcza (sic!) lub koca, składanego wózka dla dziecka do drugiego roku życia a także kuli dla osób niepełnosprawnych.

Oczywiście można również przylecieć na Międzynarodowe Lotnisko w Glasgow dowolnymi światowymi liniami, bilety jednak będą znacznie droższe.

Czyli jak w trzy dni zwiedzić Glasgow

Dojazd:

Najłatwiej oczywiście samolotem. W dobie tanich linii lotniczych za bilet z Warszawy bądź Gdańska do Glasgow zapłacimy  od 100 PLN w jedną stronę tanimi liniami. Do Szkocji nie potrzebujemy posiadać paszportu, wystarczy dowód osobisty. Dopuszczalna ilość bagażu (dodatkowo płatnego ok. 30 PLN) to 15 kilogramów. Bagaż podręczny nie może przekroczyć 10 kilogramów, który to ciężar musi znajdować się w jednej torbie (z dwoma, nawet jeśli jest to damska mała torebka mogą nas nie wpuścić na pokład). Dodatkowo dozwolone jest wniesienie płaszcza (sic!) lub koca, składanego wózka dla dziecka do drugiego roku życia a także kuli dla osób niepełnosprawnych.

Oczywiście można również przylecieć na Międzynarodowe Lotnisko w Glasgow dowolnymi światowymi liniami, bilety jednak będą znacznie droższe.

Waluta:

W Szkocji obowiązującymi pieniędzmi są funty szterlingi. Kraj, który kojarzy się z mało pozytywną cechą, jaką jest skąpstwo, okazuje się być całkiem przyjazny finansowo dla weekendowego turysty. Sklepy ‘jednofuntówki’ (one pond shop) są na każdym rogu, a ich asortyment jest zdecydowanie lepszy od naszych ‘wszystko za 5 złotych’. Dobrze zabrać ze sobą trochę gotówki, chociażby na bilet (5-10 funtów) na pociąg który zawiezie nas z lotniska Prestwick (gdzie dolatuje  Wizzair) do centrum Glasgow (czas przejazdu to ok. 40 minut)

Gdzie zamieszkać:

Znalezienie drogiego hotelu nie stanowi w Glasgow żadnego problemu, natomiast jest również wiele małych hotelików i hosteli, gdzie bez wydawania fortuny miło spędzimy kilka nocy (i dni, jeśli pogoda nie pozwoli nam na dłuższe wypady) . Oto kilka propozycji:

  • Euro Hostel Glasgow(http://www.hostelsclub.com/) - tani, duży hostel w centrum miasta z ręcznikami, pościelą i śniadaniami w cenie pokoju (wszystkie pokoje nie powinny przekraczać 100PLN za dobę), z dostępem do Internetu. Przyjazny osobom niepełnosprawnym. Ciekawostka jest piętro tylko dla kobiet: ‘No Man’s Land’, z jakim to udogodnieniem (lub uprzykrzeniem…) spotkałam się wcześniej tylko w krajach azjatyckich. Adres:  318 Clyde Street
  • McLays Guest House(http://www.mclays.com) – zakwaterowanie w pokojach dla 5, 4, 3, 2 i 1 osoby w bardzo rozsądnych cenach – od 50 do 130 PLN. Śniadanie wliczone w cenę pokoju, dobra hotelowa od 13:00 do 11:00.
  • Lomond Hotel(http://www.lomondhotel.co.uk/) – dwugwiazdkowy hotel, z tanimi (do 100PLN) pokojami 4 I 5-osobowymi,  ale także posiada jedynki i dwójki od 100 do 200 PLN. Położony blisko centrum. W cenie śniadania.
  • Botanic Hotel(http://www.botanichotel.co.uk/) – ceny od 115 PLN za pokój 3-osobowy z łazienką do 150 za dwójkę, również z łazienką. Położony jest w jednej z najlepszych dzielnic, na West Endzie. Każdy pokój wyposażony jest w telewizor i czajnik, natomiast żelazko i wszelkie inne potrzebne rzeczy można wypożyczyć w recepcji.  Śniadanie wliczone w cenę pokoju.

Puby:

Nie można spędzić choćby dnia w Glasgow i nie wpaść do szkockiego pubu. Słowo ‘wpaść’ może być mylące, bo chcąc dostać się któregoś z przybytków rozkoszy piwnych, często należy odstać swoje. Kiedy już wreszcie szczęśliwie znajdziecie się w środku należy rzucić się do baru, zamówić jak największy możliwy kufel i starać się pokazać jak bardzo silną osobą się jest, co na polski tłumaczymy: należy upić się do nieprzytomności. Im mniej pamiętasz, tym twardszym osobnikiem jesteś. Można próbować kierować się opinią znajomego Szkota lub opisem w przewodniku, jednak ja polecam najbardziej (zwłaszcza jeśli się nie posiada zbyt wiele czasu) najmniej zatłoczony pub, o ile taki znajdziecie.

Jedzenie:

Ilość restauracji z przysmakami z całego świata jest tak duża, że bez wcześniejszego przygotowania, lub odwiedzenia ‘pierwszej z brzegu’ knajpy, może stanowić nie lada kłopot. Szkoci a jedzenie – jest to temat tak obszerny, że zasługuje na oddzielny artykuł. Jeśli natomiast, drogi czytelniku, jesteś pierwszy raz w Glasgow, udaj się do Merchant City (na Merchand Square), przy której to ulicy po prostu wejdź do którejś z kilkudziesięciu restauracji.

Mycie rąk:

Niby tak prosta rzecz, a może okazać się sportem ekstremalnym. Kurki z zimną i ciepłą wodą rozstawione są jak najdalej się da od siebie. Daje to taki efekt, że lewą rękę sobie parzymy ukropem, natomiast prawa nam zamarza pod wpływem lodowatej wody. Jak już wcześniej wspomniałam prawdziwy Szkot musi być twardy, więc mycie rąk, zębów bądź naczyń jest koleją próbą siły i hartu – zarówno charakteru, jak i wytrzymałości fizycznej.

Co należy koniecznie zobaczyć:

Większość muzeów i miejsc turystycznych w Glasgow jest bardzo dobrze dofinansowywana, wstęp na ogół jest więc wolny.

Atrakcje, jakich nie należy ominąć znajdują się dość niedaleko siebie, więc wystarczy mieć jeden dzień, żeby choć trochę poznać kulturę Glasgow:

  • Najstarszy dom w Glasgow
  • Najstarszy pub w Glasgow
  • gotycka Katedra św.Mungo w Glasgow – wstęp wolny, czynna: od kwietnia do września od poniedziałku do soboty w godzinach: 9:30-13:00 i 14:00-18:00, w niedziele między 14:00 a 17:00, natomiast od października do marca tylko w niedziele do 16:00
  • Muzeum religii
  • Necropolis - cmentarz miejski z bardzo wysoką kolumną z osobą Johna Knoxa (wzniesioną w 1825 roku) – znajduje się tuz obok katedry, został zbudowany na wzór francuskiego Père Lachaise. Z najwyższego punktu cmentarza (wchodzi się pod górę jak na kopiec) widać piękna panoramę okolicy, a przy dobrej pogodzie można zobaczyć znaczną część miasta

Jeśli mamy jeszcze jedną dobę, to polecam:

  • **Pollock House **– rezydencja, w której mieści się ogromna kolekcja hiszpańskich dzieł sztuki (m.in.: dzieła El Greco i Goyi). Zależnie od pory roku można trafić na ciekawe atrakcje, które przyciągają zarówno turystów, jak i Szkotów. Na wiosnę organizowane są przedstawienia ukazujące życie Szkotów w różnych epokach, w zimie tłumy przyjeżdżają nacieszyć oczy ciekawymi dekoracjami świątecznymi (co roku w innym stylu), a w lato każdy ma możliwość wziąć udział w Murder Mystery ( Zagadce Morderstwa) – zabawie, w której odegramy detektywa na tropie zbrodni(http://blomedia.pl/post/17711,zbrodnia-w-sieci-i-kara-w-rzeczywistosci). Do wejścia posiadłości Pollock House dojeżdżają  autobus First 45, 47 i 57. Następnie czeka nas około 15-minutowy spacer lub przejażdżka busem. Wstęp wolny od listopada do marca, w pozostałe miesiące 8 funtów – bilet normalny, ze zniżką  - 5 funtów. Wejście codziennie w godzinach 10:00-17:00.

Najważniejsze zwroty:

Niezależnie od szerokości geograficznej danego kraju, milej zostaną potraktowani Ci turyści, którzy znają choćby jedno słowo, z języka kraju, do którego przyjechali.  Poniżej kilka fraz, które z pewnością się przydadzą, gdy nasza noga  postanie na szkockiej ziemi:

  • Jeśli usłyszymy: **‘***Albright tere big Man?’, *lub: Hiya’, nie wpadajmy w popłoch, to nadal jest język angielski, a człowiek, który tak się do nas zwraca, mówi nam po prostu ‘Cześć’.
  • Dokładanie imienia *‘Jimmy’ *do każdego zdania jest również bardzo popularne i  może oznaczać, że ktoś chce nas wyśmiać i jeśli nie nazywamy się Jimmy, lepiej nie kontynuować znajomości
  • Gdy bawimy się (w pubie oczywiście!) świetnie, można zakrzyknąć *‘A Real hoot’, *czyli stwierdzimy, że zabawa jest przednia.
  • Kiedy nieprzyzwyczajeni do wchłaniania przemysłowych ilości piwa, a zainteresuje nas nieznajoma lub nieznajomy, nie będzie dla nas problemem okrzyk (lub szept): ‘ A widnae mis um an hit the wa’, co po prostu oznacza, że osobnik, w którego się wpatrujemy bardzo nam się podoba

Taki zasób słownictwa zdecydowanie wystarczy na weekendową wyprawę.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)