Pamiętacie koncepcję świecących żaluzji, które opisywałam już na Ekoblogii? Dziś chciałam Wam przedstawić pomysł, który z żaluzji czyni ekologiczny klimatyzator. Dzięki niemu orzeźwiającą bryzę można mieć w mieszkaniu zlokalizowanym nie tylko gdzieś w pobliżu morza.
Pamiętacie koncepcję świecących żaluzji, które opisywałam już na Ekoblogii? Dziś chciałam Wam przedstawić pomysł, który z żaluzji czyni ekologiczny klimatyzator. Dzięki niemu orzeźwiającą bryzę można mieć w mieszkaniu zlokalizowanym nie tylko gdzieś w pobliżu morza.
Idea wykorzystuje energię słoneczną do zasilania systemu, dzięki któremu z rur łączących poszczególne pióra żaluzji wydostaje się chłodna woda w postaci suchej mgły. Parująca woda schładza przedostające się z podwórka ciepłe powietrze. Schłodzony powiew obniża zaś temperaturę w pomieszczeniu.
Niewątpliwą zaletą tego innowacyjnego klimatyzatora jest, iż do pomieszczenia napływa wciąż świeże powietrze. W przypadku klimatyzacji tradycyjnej obniżanie temperatury w pokoju oznacza pracę powietrza w obiegu zamkniętym.
Natomiast zagadką pozostaje, w jaki sposób uzupełnione zostają zapasy wody w rurach żaluzji. Bu sucha mgła tak naprawdę zupełnie suchą nie jest. Nanocząsteczki wody, choć w skali nano, to jednak skądś się brać muszą, prawda?
Źródło: Yanko Design