Przedstawiam Wam projekt niezwykły. Nazywa się Eco Sign i wygląda jak zwyczajny właz do kanału deszczowego. Stąpając nań lewą nogą dowiedzieć się można, gdzie jest najbliższa stacja metra; nacisk prawej stopy sprawi, że na wyświetlaczu na metalowej pokrywie pojawi się informacja o najbliższym przystanku komunikacji miejskiej.
Przedstawiam Wam projekt niezwykły. Nazywa się* Eco Sign* i wygląda jak zwyczajny właz do kanału deszczowego. Stąpając nań lewą nogą dowiedzieć się można, gdzie jest najbliższa stacja metra; nacisk prawej stopy sprawi, że na wyświetlaczu na metalowej pokrywie pojawi się informacja o najbliższym przystanku komunikacji miejskiej.
*Eco Sign *ma być pomocny tym, co się zgubili lub są pierwszy raz w nieznanym sobie mieście. (Dorzuciłabym jeszcze kategorię tych, co nie umieją czytać map i mają tendencje do zapominania przebytej trasy.) By dowiedzieć się, jak trafić na przystanek autobusowy lub stację kolejową, trzeba przez 2 sek. naciskać na odpowiednią stronę pokrywy zamykającej wejście do kanału.
Gdzie tu ekologia? Ukryta pod pokrywą: znajduje się tam turbina prądotwórcza napędzana wodą deszczową. Strumień deszczówki wpadającej do kanalizacji wprawia w ruch maszynerię wytwarzającą energię elektryczną. Prąd zasila wyświetlacz, w który zaopatrzona jest każda pokrywa* Eco Sign*. Sprytne, prawda?
Muszę przyznać, że pokrywy Eco Sign byłyby niezłą konkurencją dla tych, które obecnie kładzie się w wielu miastach: pamiątkowych, pełniących jedynie role ochronną oraz estetyczną. Gdzie w Polsce mamy metro, wiemy wszyscy. Z tego powodu niedorzecznością byłoby, gdyby pokrywy Eco Sign umieszczone np. w Rzeszowie marnowały prąd na wskazywanie najbliższej stacji metra. Można byłoby za to zmagazynowaną energię wykorzystać do zasilenia podświetlenia planów miast.
Źródło: Inewidea