Cyberniekulturalny Serwis Informacyjny. Znamy nazwę nowego iPhone’a i poznajemy tajny sprzęt Google’a

Cyberniekulturalny Serwis Informacyjny. Znamy nazwę nowego iPhone’a i poznajemy tajny sprzęt Google’a

Google Nexus Q rozebrany na części (Fot. Ifixit.org)
Google Nexus Q rozebrany na części (Fot. Ifixit.org)
Łukasz Michalik
29.07.2013 11:00, aktualizacja: 10.03.2022 12:01

W dzisiejszym, poweekendowym wydaniu CSI odkrywamy dwa sekrety Apple’a: pierwszy dotyczy nazwy nowego telefonu, a drugi, bardziej ponury, związany jest z warunkami pracy w chińskich fabrykach. Do tego krótkie wspomnienie hakera, który udowodnił, że przez Internet można zabić, i informacja na temat kolejnego, testowanego w tajemnicy sprzętu Google’a. A na koniec serwis internetowy za 66 mln złotych.

W dzisiejszym, poweekendowym wydaniu CSI odkrywamy dwa sekrety Apple’a: pierwszy dotyczy nazwy nowego telefonu, a drugi, bardziej ponury, związany jest z warunkami pracy w chińskich fabrykach. Do tego krótkie wspomnienie hakera, który udowodnił, że przez Internet można zabić, i informacja na temat kolejnego, testowanego w tajemnicy sprzętu Google’a. A na koniec serwis internetowy za 66 mln złotych.

W poprzednim tygodniu Google wywołał spore zamieszanie, prezentując gadżet o nazwie Chromecast. Sądząc po działaniach firmy z Mountain View, po podboju rynku smartfonów ma teraz nowy cel – nasze domowe centra rozrywki. Za nieśmiałe badanie rynku można uznać pokazany kilka miesięcy temu multimedialny player Nexus Q (przeczytacie o nim w artykule „Nexus Q. Google stworzył miniaturową, multimedialną gwiazdę śmierci”), a pokazany ostatnio Chromecast tylko potwierdza tę opinię.

Okazuje się, że Google ma w rękawie jeszcze jednego asa – na początku roku na zamkniętych pokazach firma prezentowała własny set-top box, podobny do Apple TV czy Roku. Urządzenie miało pracować pod kontrolą Androida, mieć czujnik ruchu, kamerę i obsługiwać Hangouty. A zatem wszystko wskazuje na to, że po walce o rynek smartfonów wielka trójka – Microsoft, Apple i Google – rusza do kolejnego starcia.

(Dziennik Internautów)

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=u_zDb_KvieQ[/youtube]

Wiele znaczących postaci przez większość życia nie budzi zainteresowania mediów. Świetnym przykładem może być choćby wynalazca myszki, Douglas Engelbart (wspominaliśmy o nim m.in. w artykule „GUI, Siri, GPS i Google Street View – wynalazki DARPA, z których korzystamy na co dzień”), o którym portale horyzontalne przypomniały sobie dopiero po jego śmierci, publikując na wyścigi zdawkowe artykuły. Mam wrażenie, że podobnego pecha ma Barnaby Jack – haker, o którym za życia wspominały niszowe serwisy, a po śmierci piszą o nim wszyscy.

Barnaby Jack zasłynął podjętą w 2010 roku udaną próbą złamania zabezpieczeń bankomatu czy maszyny sprzedającej sztabki złota. Następnie skupił swoją uwagę na sprzęcie medycznym, stawiając groźne pytanie: czy można zabić człowieka za pomocą Internetu? Jak wynikało z jego badań, odpowiedź jest twierdząca i dotyczy m.in. przejęcia kontroli nad pompami insulinowymi. Haker zamierzał niebawem wystąpić na tegorocznej konferencji Black Hat 2013 z prelekcją, podczas której miał ujawnić lukę w oprogramowaniu rozruszników serca. (Tok FM)

O kontrowersjach związanych z wykorzystywaniem pracowników przez kooperantów Apple’a było głośno przed dwoma laty. Seria samobójstw w fabrykach iGadżetów i zła opinia ciągnąca się za Foxconnem (pisaliśmy o tym w artykule „Apple zleca inspekcję w swoich obozach pracy”) zmusiły giganta z Cupertino do interwencji i walki o lepsze warunki dla azjatyckich pracowników.

Okazuje się, że tamte działania nie przyniosły założonego efektu – minęło trochę czasu i sprawa wróciła do punktu wyjścia. „Spiegel” dotarł do raportów obnażających fatalne warunki zatrudnienia – praca w warunkach niebezpiecznych, przekraczanie ustanowionych przez prawo norm, wysyłanie do pracy uczniów, którym nauczyciele zabierają część wynagrodzenia, i fałszowanie dokumentacji to tylko część z zarzutów. Pojawia się jednak pytanie: czy rzeczywiście w fabrykach produkujących na rzecz Apple’a jest tak źle? A może to norma u wszystkich producentów, a krytyka spada na tylko jednego z nich?

(PRoto)

Przecieki i domysły na temat nowego sprzętu Apple’a przybierają na sile. Wśród spekulacji dotyczących nazwy następcy flagowego telefonu dominowało przekonanie, że nowy iPhone będzie sprzedawany jako iPhone 5S. Na razie nie sposób tego wykluczyć, ale udało się odkryć inny sekret – nazwę tańszego, plastikowego iPhone’a.

Jak wynika z wrzuconego do Sieci zdjęcia pudełek na ten sprzęt, tańsze telefony Apple’a będą nosić nazwę iPhone 5C. A serwis Chip zastanawia się, co oznacza ta litera. C jak Color? Cheap? A może po prostu China?

(Chip)

Ile kosztuje stworzenie serwisu regionalnego o Dolnym Śląsku? Gdy kilka dni temu w Sieci pojawiła się informacja, że koszt tej inwestycji wyniesie 66 mln złotych, rozpętała się prawdziwa burza. Czy rzeczywiście jest to marnotrawienie publicznych pieniędzy?

Założenia towarzyszące powstaniu serwisu są bardzo ambitne i dotyczą udostępnienia wszelkich możliwych informacji, jak choćby digitalizacji 80 proc. zbiorów bibliotecznych czy stworzenia superdokładnej mapy całego regionu. Mimo to branżowi specjaliści nie zostawiają na projekcie suchej nitki:

Świetnym przykładem jest wykonanie ortofotomapy. To na pewno musi kosztować ogromne pieniądze. Z pewnością wymaga wynajmu helikoptera. Albo nawet satelity. Sęk w tym, że nie wyobrażam sobie ortofotomapy, która zaoferuje mieszkańcom rozwiązanie lepsze i bardziej użyteczne niż Google Maps, które jest darmowe. (…) W świecie klientów biznesowych podobne przedsięwzięcie nie miałoby absolutnej racji bytu (Interaktywnie.com)
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)