Dlaczego Internet potrzebuje terapii?

Dlaczego Internet potrzebuje terapii?

Dlaczego Internet potrzebuje terapii?
Blomedia poleca
09.07.2013 14:00

"Ileż w każdym z nas lęków, strachów, wstydzików, fobii, nienawiści, kompleksów. Internet to my, go tworzący. Wszystko w kodzie binarnym ukryte jak w synapsach" - pisze Izabela Dziugiel, autorka bloga Sex, kłamstwa & terapia.

"Ileż w każdym z nas lęków, strachów, wstydzików, fobii, nienawiści, kompleksów. Internet to my, go tworzący. Wszystko w kodzie binarnym ukryte jak w synapsach" - pisze Izabela Dziugiel*, *autorka bloga Sex, kłamstwa & terapia.

Takie cudeńko powstało: http://wierszezgoogle.tumblr.com/.

Przykład twórczości:

Obraz

Wsiąkłam na jakiś kwadrans. Potem na kolejny, i kolejny tworząc “swoje wiersze”. Ubaw miałam po hipokampa. Bo i śmieszne i pseudogłębokie i tragikomiczne.

Bo wiadomo jak działa, tak? Wpisujemy początek w wujka gugla i algorytm nam autouzupełnia bazując na wpisach wcześniejszych wyszukiwaczy. Sam pomysł nie jest nowatorski, bo tu jest oryginał, który, przyznam, śledzę na Twitterze od jakiegoś czasu, ale jakoś anglojęzycznie mnie nie wciągnął.

Zabawa, nie? Beka pierwszej wody. Kompilacje w rzeczy samej dadaistyczne. Prześmiesznie i strasznie w tym samym czasie. Coś się dzieje. Jest nowy wiralek.

Coś mnie jednak zmroziło. Ano. Jak się tak głębiej zaczęłam przyglądać, przystawałam na chwilę nad każdym searchu, to mi wyobraźnia zaczęła historie tych pytających podsuwać, i się przeraziłam.

To nie jest tak, że patrzę na ludzi przez pryzmat zaburzeń czy trudności, chociaż praca psychologa psychoterapeuty seksuologa wcale takiej percepcji nie ułatwia. Umówmy się, przez bliższe nam filtry postrzegamy rzeczywistość.

I ta moja rzeczywistość podpowiada mi, że śmiejemy się z setek, ba, tysięcy może ludzi, którzy serio potrzebują odpowiedzi na pytania, które może są tak tabuizowane, że nie pytają o to innych, żywych ludzi, no bo wstyd na przykład, no ale algorytmu już nie? Albo te wyszukiwania, których dużo, o samotności, o seksie, o zdradzie. To są pytania o najprawdziwsze problemy, dramaty ludzi, którzy znikąd nie mogą uzyskać innej pomocy.  Albo te z miniwku%#@#em na politykę, na rodzinę, na kraj pochodzenia.

Pełno tu szowinizmów, nacjonalizmów i innych niebłahych -izmów. Pełno hejterstwa i ogólnego internetowego bajorka.

Kim są Ci ludzie? To my, przecież. Wiem, że to krzywe zwierciadło ma być. I jest. Bardzo krzywe, bo wynaturzone. Czyli co? Z siebie się śmiejemy? Siebie po gombrowiczowsku “upupiamy”?

Ech, no jakby tak przyjąć, że sieć internetowa to taki model mózgu ludzkiego ze ścieżkami neuronów, gdzie cała nasza świadomość ( 5% całości) i nieświadomość (majestatyczne 95% procesów myślenia) mieszka, to nieźle. Ileż w każdym z nas lęków, strachów, wstydzików, fobii, nienawiści, kompleksów. Internet to my, go tworzący. Wszystko w kodzie binarnym ukryte jak w synapsach.  Przecież to wiem, po co się więc debilnie oburzam?

Bo nie chcę szafowania płycizną. Nie chcę podkreślania hejtmowy.  A na pewno nie chcę  się śmiać z czyjejś samotności, braku pomocy, tragedii. Mam dużego dislajka na to!

Po tym co przeżywa, czego doświadcza, “biedny” internet niechybnie by wylądował na kozetce – wyszukał by sobie kogoś dobrego, nie?

“Jak mogę Ci pomóc?”

“Och nie wiem. Tyle tego jest…Ale śniło mi się, i to był dobry sen, że mnie nie było, zniknąłem.”

I co wtedy?

Izabela Dziugiel

Tekst pochodzi z blogu Seks, kłamstwa & terapia. Republikacja za zgodą autorki.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)