Wtopa Samsunga z albumem Jaya-Z. Piraci znów zaoferowali lepszy produkt

Wtopa Samsunga z albumem Jaya-Z. Piraci znów zaoferowali lepszy produkt

Okładka płyty "Magna Carta Holy Grail" Jaya-Z
Okładka płyty "Magna Carta Holy Grail" Jaya-Z
Marta Wawrzyn
05.07.2013 12:00, aktualizacja: 13.01.2022 11:12

Właściciele smartfonów Samsunga mieli dostać za darmo album Jaya-Z jeszcze przed jego oficjalną premierą. Ale wyścig o klienta znów wygrali piraci: płyta od razu pojawiła się na torrentach i okazało się, że łatwiej ściągnąć jej nielegalną niż legalną kopię.

Właściciele smartfonów Samsunga mieli dostać za darmo album Jaya-Z jeszcze przed jego oficjalną premierą. Ale wyścig o klienta znów wygrali piraci: płyta od razu pojawiła się na torrentach i okazało się, że łatwiej ściągnąć jej nielegalną niż legalną kopię.

"Masz Samsunga Galaxy? Posłuchasz nowej płyty Jaya-Z wcześniej, i to za darmo". Takie nagłówki pojawiły się w Internecie kilkanaście dni temu. Miało być tak: Samsung miał rozdać milion płyt swoim klientom trzy dni przed oficjalną premierą, klienci mieli być szczęśliwi, Samsungowi miała wzrosnąć sprzedaż smartfonów. Ale coś poszło nie tak.

Nietypowa premiera i wielka porażka

Nowy album Jaya-Z, zatytułowany "Magna Carta Holy Grail", pojawił się wczoraj na oficjalnych serwerach Samsunga. Plotki głoszą, że Samsung zapłacił 20 mln dol., żeby milion klientów mogło dostać prezent w postaci płyty. Na dodatek album miał dzięki temu uzyskać status platynowej płyty jeszcze przed oficjalną premierą w sklepach. Wszyscy mieli na tym zyskać.

Tyle że nie doceniono piratów. Album natychmiast znalazł się w sieci BitTorrent, więc pobrać przedpremierowo mógł go każdy, nie tylko klient Samsunga. Ci ostatni zresztą często rezygnowali z pobierania muzyki Jaya-Z drogą oficjalną, bo pojawiły się problemy z aplikacją Samsunga. Twitter został zalany skargami na tę firmę, co raczej nie przysporzyło jej popularności. Również w Google Play aplikacja Jay-Z Magna Carta została ostro potraktowana przez wielu użytkowników w recenzjach. Krótko mówiąc, porażka na całej linii.

Ci okropni piraci

Samsung chciał dobrze. Klienci mieli być szczęśliwi, zainteresowanie marką miało wzrosnąć. I gdyby nie denerwujące użytkowników błędy oficjalnej aplikacji, pewnie nie byłoby takiej klapy. Niestety, okazało się po raz kolejny, że piraci oferują lepszy produkt – i to nie tylko dlatego, że darmowy i dostępny dla osób mieszkających poza USA i niemających smartfonów Samsunga.

Ci, którzy piractwa nie akceptują i którzy mają zwyczaj za filmy, e-booki czy gry płacić, często muszą się nieźle nadenerwować, zanim zaczną korzystać z zakupionego produktu. A to DRM, a to reklamy albo antypiracki komunikat, którego nie da się wyłączyć na płycie z legalnie zakupionym filmem.

W Sieci tymczasem to wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Bez reklam, bez zabezpieczeń, we wszystkich możliwych formatach, na wszystkie możliwe urządzenia. Samsung powinien był zadbać o to, żeby ściągnięcie płyty z jego serwerów też było takie proste. Fakt, piratów to by nie powstrzymało, ale atmosfera wokół całej akcji byłaby zupełnie inna.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)