Najlepsze zawody świata. Od dozorcy wyspy do polskiego polityka

Najlepsze zawody świata. Od dozorcy wyspy do polskiego polityka

Najlepsze zawody świata. Od dozorcy wyspy do polskiego polityka
Mariusz Kamiński
14.05.2013 17:12, aktualizacja: 13.01.2022 11:45

W dobie obłędnego bezrobocia konstruowanie takiej listy może być przejawem czarnego humoru. Są jednak takie zawody, których wykonywanie wcale nie musiałoby być wynagradzane (poza ostatnim). Szkoda tylko, że moje CV nijak nie pasuje do żadnego z nich (włącznie z ostatnim)...

1Dozorca wyspy

Właściwie to cieć. Przy czym cieciowanie odbywa się na rajskiej wyspie z przepięknymi plażami, urokliwymi rafami koralowymi i barkiem wypełnionym po brzegi wybornymi trunkami. Ben Southall wygrał konkurs i został wybrany spośród 35 000 aplikantów by pełnić te zaszczyty. Jego pracą było doglądanie wyspy, leżenie w słońcu, popijanie prosto z kokosa i pisanie bloga, który miał promować to miejsce i zachęcać przyszłych turystów do odwiedzin. Ta straszna harówka trwała 6 miesięcy, a Ben dostał za nią 111 000 dol.

Całość była oczywiście wyskokiem firmy PR dbającej o właściwie nagłośnienie całej sytuacji i to udało im się w 100%. Blog wypełniał się opisami cudów na wyspie, a czytelnicy nabierali smaku na doświadczenie wszystkiego samodzielnie.

Tester łóżek

Łóżko widoczne na zdjęciu powyżej jest jednym z najdroższych na świecie. To Hastens Vividus. Spałem kilka nocy osobiście na jednym z tańszych egzemplarzy i były to jedne z najlepszych snów w moim życiu.

Obraz

To teraz pomyślcie, że ktoś dostaje mnóstwo pieniędzy za spanie w takich łóżkach. Roisin Madigan wygrała kontrakt na testowanie drogich wyrek i dostaje 1000 funtów dziennie przez miesiąc za... spanie w miejscu pracy. Pomysłodawcą jest firma Simon Horn Ltd., która także produkuje niebotycznie drogie łóżka. Dziewczyna ma oczywiście relacjonować wrażenia z nocy, ale nie sądzę, by jej zdanie miało jakiekolwiek znaczenie. Ważny jest efekt akcji promocyjnej!

Tester zjeżdżalni wodnej

Właściwie chodzi tu o każdego testera przejażdżek parkowych wszelkiego rodzaju. Firma First Choice zatrudnia w swoich szeregach człowieka, który jeździ po całym świecie i zjeżdża plastikowymi rurami prosto do basenu.

Oczywiście praca ta nie polega na wpadnięciu z wrzaskiem do rynny. Tester bada wysokość, szybkość, komfort zabawy i kwestie bezpieczeństwa. Wiedza techniczna mocno wymagana. Całość dociekań człowieka testującego zjeżdżalnie wodne znajdziecie w ofercie firmy, na tej stronie. Niestety, nie ma informacji co do wynagrodzenia. Za samą okazję do zjechania na zjeżdżalni Beach Park w Brazylii zrezygnowałbym z wypłaty.

2Tester prostytutek

Ok, żeby była jasność - w tym przypadku sformułowanie "najlepszy zawód" należy wziąć w mocne i wyraźne cudzysłowy. Jaime Rascone wykonuje pracę oblatywacza domów publicznych. Idzie, sprawdza jakość usług i raportuje.

Nie jest to jednak praca taśmowa, gdzie ciężka harówka zabiera całą przyjemność z roboty. Otóż Jaime pojawia się na samym końcu procesu weryfikacji. Z pokaźnej liczby dziewczyn wybiera się sześć, które tego samego dnia udają się na prywatną "pogadankę" z testerem. Jeżeli Jaime zatwierdzi daną panią, to ta zostaje członkiem klubu VIP, gdzie udają się najbardziej dziani klienci. Rascone dokonuje selekcji raz w miesiącu, co sumuje się do około 70 dziewcząt rocznie. Świat jest chory.

Tester cukierków

Gwałtowna zmiana klimatu i branży (na szczęście), choć funkcja testera nadal na tapecie. Tym razem mamy do czynienia z 12 letnim specjalistą od cukierków. Fuchę zdobył po wygraniu konkursu Swizzell's Matlow, gdzie okazał się wybornym znawcą cukrowych bomb i kalorycznych min.

Harry Willsher, bo to o nim mowa, został zatrudniony na stałe i otrzymał nawet wizytówki. Obecnie pracuje w placówce firmy w Derbyshire i tam ciężko zapracowuje na cukrzycę i zepsute zęby. Jakby nie patrzeć, jest to wymarzona praca dla dzieciaków (i dużej części społeczeństwa zajmującej dwa siedzenia w samolocie na łebka).

Tester prezerwatyw

Od testerów się dzisiaj nie opędzimy. Kolejne posada marzeń powstała za sprawą firmy Durex, której nikomu przedstawiać nie trzeba. Co więcej, do obsadzenia było aż 200 stanowisk, na których testuje się kondomy. Zawód wykonywany jest w Australii i jest niestety bezpłatny. Jedynym profitem jest otrzymanie od firmy pełnego asortymentu produktów dla mężczyzn. Obowiązkowe raportowanie wydarzeń z "chmury nr. 9" to warunek uczestnictwa. Najgorliwszy pracownik otrzymał 1000 dol. za fatygę.

Ideę podchwyciła także firma Skyn, która specjalizuje się w produkcji ultra cienkich prezerwatyw. W współpracy z firmą Millward Brown pracownicy działu HR przeprowadzili szereg badań na "zatrudnionych" i chwalili się później wynikami w sloganach reklamowych.

3Tester gier komputerowych

Nie chodzi tu o szarego betatestera ślęczącego nad wczesną wersją i wyłapującego bugi w pocie pryszczatego czoła. Chodzi o pełen etat dla osoby testującej dany aspekt gry. Praca wymaga najczęściej 4 godzin gry dziennie i raportowania znalezionych błędów.

Najczęściej zatrudniającą firmą na to stanowisko jest bezsprzecznie Blizzard. Tutaj możecie przejrzeć ich ogłoszenia (swoją drogą, zobaczcie ile ludzi chcą zatrudnić!). Później Ubisoft, który ma stałą grupę testerów w kilku placówkach na całym świecie. I jeszcze płacą za to!

Kierowca Google

Coś wspaniałego! Dostajecie samochód, motocykl lub rower i jeździcie po świecie zwiedzają każdy możliwy zakątek. Nie martwicie się o benzynę ani przeglądy okresowe. Macie jedynie podążać za wskazaniami GPS i cykać fotki z masztu.

Podobno największą frajdę sprawia jeżdżenie rowerem. Docieramy wtedy do miejsc wyjątkowo trudnych i wyrabiamy sobie groteskowe mięśnie łydek. Poza rowerem dostajemy także brandowane Googlem ciuchy oraz glejt na wjazd tam, gdzie zwykli śmiertelnicy nie mają dostępu.

Polski polityk

Wydarzenia kilku ostatnich dni pokazały, że bycie rodzimym politykiem to fucha nie tylko dochodowa, ale i bardzo bezpieczna. Jakby te 10 000 było mało, to zawsze możemy narobić sobie układów i zacząć "kręcić lód" nie oglądając się na kogokolwiek.

Doświadczenie i orzecznictwo pokazuje, że za wzięcie w łapę nic nam nie grozi. Sąd nie interesuje się złamaniem prawa, ale rozpatruję sytuację w kategoriach gry. Służby śledcze coś tam spaprały, a ty ze szwindlem poradziłeś sobie lepiej (i podlałeś rzewną łzą)? Wygrałeś! Sąd co najwyżej karze zwrócić łapówkę, powie "A fe!" i wypuści. Także do dzieła! Kandydujcie i wyciągajcie dłonie. Najwyżej dostaniecie po nich linijką i na tym się skończy.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)