Jestem dziwolągiem, bo pracuję w domu? Marissa Mayer nie chce w Yahoo takich jak ja

Jestem dziwolągiem, bo pracuję w domu? Marissa Mayer nie chce w Yahoo takich jak ja

Marissa Mayer (Fot. Flickr/Giorgio Montersin/Lic. CC by-sa)
Marissa Mayer (Fot. Flickr/Giorgio Montersin/Lic. CC by-sa)
Marta Wawrzyn
27.02.2013 16:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:30

Marissa Mayer dała wybór pracownikom zdalnym Yahoo: albo zaczną przyjeżdżać do biura, albo odejdą z pracy. To nie pierwsza szefowa, która doszła do wniosku, że przez Internet pracować się nie da. Tymczasem badania pokazują, że jest dokładnie odwrotnie: pracownicy zdalni są zdrowsi, bardziej wydajni i mniej zmęczeni, bo nie tracą czasu na dojazdy.

Marissa Mayer dała wybór pracownikom zdalnym Yahoo: albo zaczną przyjeżdżać do biura, albo odejdą z pracy. To nie pierwsza szefowa, która doszła do wniosku, że przez Internet pracować się nie da. Tymczasem badania pokazują, że jest dokładnie odwrotnie: pracownicy zdalni są zdrowsi, bardziej wydajni i mniej zmęczeni, bo nie tracą czasu na dojazdy.

Szefowa Yahoo każe pracownikom zdalnym wybierać: albo będą pracować w biurze, albo odejdą z pracy - przeczytałam ze zdumieniem kilka dni temu. Szefowa działu HR firmy rozesłała wszystkim pracownikom informację, w której znalazły się takie słowa:

Bycie w Yahoo to nie tylko praca, to też interakcje i doświadczenia, które możliwe są tylko w naszych biurach.

Nie chcesz bądź nie możesz doświadczać codziennych dojazdów do biura, wspólnych lunchów i przerw na papierosa? Spadaj, nie chcemy cię już, idź sobie gdzie indziej. Nieważne, że wszystkie swoje obowiązki wykonywałeś tak jak należy.

Czemu Yahoo nie lubi pracowników zdalnych?

Business Insider rozmawiał z anonimowym pracownikiem Yahoo, który wyjaśnił, skąd wzięła się taka radykalna decyzja. Otóż w firmie było bardzo dużo pracowników zdalnych, pracujących w różnych działach, którzy nigdy nie pojawiali się w biurze. Wielu z nich wydajnością nie grzeszyło, niektórzy wręcz "ukrywali się", nikt już nawet nie pamiętał, że pracują w Yahoo (tak, ja też nie wiem, jak to możliwe, ale tak powiedziało źródło).

Decyzja Yahoo nie wszystkich w Silicon Valley dziwi – w końcu jeśli ktoś chce pracować w Google'u czy Facebooku, też musi przychodzić do biura. Praca zdalna to raczej wyjątek niż reguła w amerykańskiej branży IT. Marissa Mayer chętnie zapewnia pracownikom rozmaite przywileje, jak darmowe jedzenie, byle tylko do pracy przychodzili, komunikowali się ze sobą i tworzyli zespół.

Na kanapie siedzi leń? (Fot. Flickr/eyeliam/Lic. CC by)
Na kanapie siedzi leń? (Fot. Flickr/eyeliam/Lic. CC by)

Mayer chce sprawić, żeby Yahoo było nowoczesne i prężne, a nie grube i leniwe, jak do tej pory. Problemy firmy nie wzięły się znikąd i najwyraźniej jednym z rozwiązań jest zagonienie wszystkich do biura. Przy okazji będzie można po cichu odchudzić zespół, bo wiadomo, że niektórzy nie będą chcieli/mogli się dostosować i po prostu odejdą.

Kolejne źródło Business Insidera, były inżynier Yahoo, potwierdza, że były problemy z pracownikami zdalnymi. Spóźniali się, spędzali mnóstwo czasu nad projektami niezwiązanymi z Yahoo, czasem byli wręcz niedostępni. Yahoo płaciło im za wykonywanie minimum koniecznej pracy, a oni zakładali sobie na boku startupy. Przez to cierpieli inni pracownicy i cała firma.

Przerwa na kawę to też praca?

Czytam to wszystko i własnym oczom nie wierzę. Pracuję dla portali internetowych od jakichś siedmiu lat. Cały czas w domu, z roczną przerwą na reporterkę sejmową. Dawno, dawno temu próbowałam pracować w biurze, wytrzymałam dwa miesiące. Ciągle ktoś gdzieś biegał, ciągle ktoś komuś opowiadał detale swojego życia prywatnego, więc nie dało się skupić nawet przez kwadrans. Komputer był przestarzały, a za jedyne źródło światła służyła jarzeniówka (dostęp do prawdziwych okien mieli tylko szefowie działów).

Dziś nie wyobrażam sobie, żebym miała codziennie tracić czas na dojazdy (kiedy byłam reporterką sejmową, po prostu w pobliżu tego Sejmu zamieszkałam, bo to wydawało mi się najrozsądniejszym rozwiązaniem), godzinne plotki przy obiedzie, kolejne plotki przy kawie, przeglądanie śmiesznych obrazków itp. A to właśnie robi wielu moich "biurowych" znajomych. Czas przecieka im po prostu przez palce, a kiedy wracają do domu, zazwyczaj jest już ciemno, są zmęczeni i jedyne, na co mają ochotę, to obejrzeć film i iść spać. Od rana znów to samo, i tak przez pięć dni. Oczywiście, niektórzy lubią tak pracować i dopóki firmy na to stać, ja nie mam nic przeciwko temu, by pracowali tak dalej.

Bo przerwa na kawę jest najważniejsza (Fot. Flickr/Kanko*/Lic. CC by)
Bo przerwa na kawę jest najważniejsza (Fot. Flickr/Kanko*/Lic. CC by)

Nie każdy pracownik ma też tyle samodyscypliny, by wykonywać, co do niego należy, kiedy szef nie stoi mu nad głową. Ale teraz jest tak dużo narzędzi umożliwiających kontrolowanie stanu wykonania projektów przez Internet, że historie opisywane przez byłych pracowników Yahoo przerastają moje zdolności pojmowania. I denerwują mnie, bo mogą stać się kolejnym powodem, dla którego właściciele firm będą bać się zatrudniać pracowników zdalnych, w czasach kiedy szybka i sprawna komunikacja przez komórkę czy e-mail nie jest problemem.

Pracownik zdalny zdrowszy i bardziej produktywny

Co więcej, są badania, które dowodzą, że praca zdalna jest dobra dla każdego – i dla pracownika, i dla szefa. Kilka miesięcy temu ten temat pojawił się w serwisie Quora. W dyskusji zabrał głos Liam Martin, twórca serwisu TimeDoctor.com, który wie o efektywności pracy więcej niż ktokolwiek inny.

Z jego doświadczeń wynika, że pracownicy zdalni są o 20% bardziej produktywni od osób, które siedzą w biurze. Przyczyny to m.in. niemarnowanie czasu na dojazdy czy brak konfliktów ze współpracownikami.

Podobne badania przeprowadzono na Uniwersytecie Stanforda. Naukowcy sprawdzili wydajność 13 tys. pracowników pewnego przedsiębiorstwa. Wyszło im, że pracownicy zdalni mają 12% większą wydajność niż ich koledzy z biura. 8,5% pracowników zdalnych poświęcało więcej czasu na pracę i mniej czasu na przerwy. Zwolnienia lekarskie też były w tej grupie rzadsze. I na dodatek osoby pracujące w domu były o 50% mniej zmęczone od pozostałych. Same plusy.

Badań dowodzących, że praca w domu jest wygodniejsza i zdrowsza, jest więcej. Nowoczesne firmy to rozumieją i idą na rękę tym, którzy nie chcą przychodzić do biura tylko po to, by zrobić na komputerze coś, co można zrobić tak samo na komputerze domowym.

Dlatego też dziwi mnie zachowanie Marissy Mayer. Zakazanie pracy w domu to droga donikąd – wzrosną koszty, a wydajność wcale nie będzie wyższa. Chciałabym, żeby zrozumiała to i szefowa Yahoo, i niektórzy polscy pracodawcy, patrzący na człowieka jak na kosmitę, kiedy mówi, że ma w domu działający Internet, potrafi go używać i nie chce codziennie jeździć na drugi koniec miasta tylko po to, by skorzystać z takiego samego Internetu w biurze.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)