Mierzyć siły na zamiary: ugandyjski program kosmiczny

Mierzyć siły na zamiary: ugandyjski program kosmiczny

Prawie gotowy African Skyhawk
Prawie gotowy African Skyhawk
Łukasz Michalik
27.02.2013 12:00, aktualizacja: 10.03.2022 12:24

Wyścig kosmiczny to nie tylko wielkie i bogate agencje kosmiczne albo prywatne firmy na miarę Space X. Przy odrobinie chęci można przecież zbudować statek kosmiczny w przydomowym warsztacie, a zatem w kosmiczne szranki może stanąć każdy. Na przykład mieszkający w Ugandzie były żołnierz marines.

Wyścig kosmiczny to nie tylko wielkie i bogate agencje kosmiczne albo prywatne firmy na miarę Space X. Przy odrobinie chęci można przecież zbudować statek kosmiczny w przydomowym warsztacie, a zatem w kosmiczne szranki może stanąć każdy. Na przykład mieszkający w Ugandzie były żołnierz marines.

Od mrzonek krwawego tyrana do idealistycznych wizji

Oglądaliście film „Ostatni król Szkocji”? Ta ekranizacja książki Gilesa Fodena w przejmujący sposób ukazuje wprowadzenie w tym kraju rządów prymitywnego głupka, Idiego Amina, którego władza oznaczała śmierć dla ponad pół miliona Ugandyjczyków.

Idi Amin na okładce Time'a z 1977 roku
Idi Amin na okładce Time'a z 1977 roku

Mniej znanym osiągnięciem Amina jest zainicjowanie ugandyjskiego programu kosmicznego. Z inicjatywy prezydenta rozpoczęto nawet na początku lat 70. selekcję i trening astronautów, choć przygotowania na torze przeszkód zbudowanym ze starych opon trudno traktować serio. Niezależnie od mrzonek Amina Uganda ma jednak całkiem poważny atut – położenie kraju sprawia, że jest doskonałym miejscem do startu rakiet wynoszących ładunki na orbitę.

Okazuje się, że Idi mimo rozmachu swoich zbrodni nie był w stanie zabić wszystkich mądrzejszych od siebie. Przykładem może być Chris Nsamba, który z entuzjazmem i pasją próbuje wprowadzić w życie ugandyjski program kosmiczny. Zanim ktokolwiek zacznie się kpiąco uśmiechać, warto w tym miejscu przypomnieć pewien istotny fakt.

Program kosmiczny może zacząć każdy

Choć Polska – wyłącznie dzięki Związkowi Radzieckiemu – jako czwarte państwo na świecie umieściła na orbicie własnego kosmonautę, a polskie podzespoły znajdują się m.in. w słynnym łaziku Curiosity, to samodzielne kosmiczne dokonania są znacznie skromniejsze. Pierwszy całkowicie polski satelita PW-Sat znalazł się na orbicie dopiero na początku 2012 roku i było to możliwe wyłącznie dzięki grupie zapaleńców z Politechniki Warszawskiej.

Chris Nsamba
Chris Nsamba

Czy entuzjazm i wiele dobrych chęci wystarczą, by stanąć w kosmicznym wyścigu? Chris Nsamba jest przekonany, że tak. Ten Ugandyjczyk z pochodzenia, a zarazem były żołnierz amerykańskiego Korpusu Piechoty Morskiej i student astronomii postawił sobie karkołomny cel i od kilku lat rozwija ugandyjski program kosmiczny.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że Chris jest postacią zdecydowanie nieprzeciętną. Jeśli wierzyć oficjalnemu biogramowi , jako 8-latek zajmował się instalacjami elektrycznymi, rok później nauczył się jeździć samochodem, a w wieku 11 lat skonstruował swój pierwszy szybowiec i zajął się przeróbkami silników Diesla, które od kilkunastu lat działają bez żadnych napraw.

Afrykański Program Badań Kosmicznych

Chris jest twórcą Afrykańskiego Programu Badań Kosmicznych – oddolnej inicjatywy, której celem jest umieszczenie przedstawiciela Afryki na orbicie okołoziemskiej. Co więcej, działalność tej organizacji nie ogranicza się do wygłaszania dobrze brzmiących sloganów. Zespół Chrisa rozpoczął budowę pierwszego afrykańskiego samolotu, będącego wprawką przed skonstruowaniem ugandyjskiego promu kosmicznego.

Ntinda youth move to assemble plane

Choć powtarzany przez niektóre media, dobrze brzmiący slogan o pierwszym afrykańskim samolocie jest mocno naciągany (wystarczy wspomnieć południowoafrykański AHRLAC  -Advanced High-Performance Reconnaissance Light Aircraft czy powstające w czasach apartheidu samoloty Atlas Cheetah), nie brakuje zapaleńców, którzy postanowili przyłączyć się do projektu.

Entuzjazm Chrisa musi być zaraźliwy. Wokół swojego pomysłu skupił około 600 wolontariuszy, a cały program, działający do niedawna całkowicie niezależnie od instytucji państwowych, jest finansowany z dobrowolnych wpłat sympatyków z całego świata. Rozgłos towarzyszący Chrisowi spowodował, że swoją pomoc zaoferował ugandyjski Departament Nauki i Technologii.

Pułap 24 tys. metrów? Żaden problem. To nic, że nie ma silnika

No dobrze – wszystko brzmi bardzo pięknie, ale jakie są efekty?  Jeszcze w 2011 roku świat obiegły fotografie przedstawiające prace nad samolotem. Jego zadaniem jest wzniesienie się na wysokość 24 tys. metrów, a doświadczenie zdobyte podczas konstruowania tej maszyny ma pomóc podczas budowania kolejnej – ugandyjskiego promu kosmicznego.

African Skyhawk
African Skyhawk

W tym miejscu powinna włączyć się czerwona lampka, nazywana również detektorem bzdetu. Choć plany są ambitne, to oczekiwanie, że robiona chałupniczą metodą konstrukcja o nazwie African Skyhawk osiągnie pułap dostępny dla nielicznych, zaawansowanych technicznie samolotów, wydaje się mocno nie na miejscu. Budowa ugandyjskiego samolotu spotkała się z entuzjastycznymi wzmiankami w mediach, ale warto spojrzeć na tę konstrukcję bardziej krytycznie.

Sądząc po zdjęciach i dostępnych w Sieci filmach, samolot przypomina raczej delikatną makietę niż maszynę zdolną do samodzielnego lotu. Konstruktorów nie zraża nawet taki „detal” jak brak kluczowego elementu – silnika. Podczas prac zastępowano go ładunkiem cegieł mających odzwierciedlać jego wagę.

Cadimella - Afrykański Program Badań Kosmicznych pokazuje swoją sondę

African Skyhawk to zaledwie próba generalna przed budową prawdziwego promu kosmicznego. Chris Nsamba, jak przystało na charyzmatycznego lidera, nie ma w tej kwestii wątpliwości. Skonstruowanie promu o nazwie The Dynacraft, który nie tylko wyniesie astronautów w Kosmos, ale zarazem sprowadzi ich bezpiecznie na ziemię, to kwestia około sześciu lat.

Cadimella - pierwsza ugandyjska sonda kosmiczna
Cadimella - pierwsza ugandyjska sonda kosmiczna

Zanim to jednak nastąpi, w Kosmos poleci dzięki balonowi z helem skonstruowana niedawno sonda kosmiczna. Na początku 2013 roku Afrykański Program Badań Kosmicznych ogłosił, że ukończono budowę pierwszej sondy o nazwie Cadimella. Wyposażono ją m.in. w kamerę i GPS, który - jak wynikało z prezentacji dokonanej przed wiceprezydentem Edwardem Ssekandi - ma pomóc w odzyskaniu sondy, gdy wyląduje ona w innym kraju.

Pasażerem sondy ma być mysz lub szczur, a zapas tlenu powinien zdaniem konstruktorów wystarczyć na 17 godzin. Co więcej, Chris Nsamba stwierdził, że sonda została wyposażona w system samoobrony, który obroni ją przed rakietami, jakie inne kraje mogą wystrzelić, gdy Cadimella znajdzie się nad ich terytorium.

Detektor bzdetu brzęczy bardzo głośno

To ostatnie oświadczenia jest tak absurdalne, jak cały ugandyjski program kosmiczny. Można zachwycać się oddolną inicjatywą, można chwalić wolontariuszy albo nawet wspierać ich datkami, ale mam wrażenie, że całość ma tyle wspólnego z jakimikolwiek prawdziwymi badaniami, co nigeryjski szwindel z okazją do zarobienia pieniędzy.

Strona Afrykańskiego Programu Badań Kosmicznych - Ugandanway.com
Strona Afrykańskiego Programu Badań Kosmicznych - Ugandanway.com

Wszelkie wątpliwości w tej kwestii powinny rozwiać słowa Chrisa Nsamby, który pytany o trening astronautów w warunkach nieważkości, znalazł proste rozwiązanie tego problemu.

Zdaniem pomysłodawcy całego przedsięwzięcia wystarczy zamówić silnik odrzutowy, zbudować komin, umieścić silnik u jego podstawy, a następnie wrzucić do komina kandydata na astronautę, który znajdzie się w warunkach zbliżonych do nieważkości. No cóż, Chris... powodzenia!

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)