Pancerne pojazdy i złote kałasze. Jak wygląda arsenał meksykańskiego kartelu?

Pancerne pojazdy i złote kałasze. Jak wygląda arsenał meksykańskiego kartelu?

Pancerne pojazdy i złote kałasze. Jak wygląda arsenał meksykańskiego kartelu?
Mariusz Kamiński
07.12.2012 11:00

Przeciętnemu człowiekowi określenie "kartel narkotykowy" kojarzy się z dużą liczbą wąsatych gangsterów i ciasno zawiniętymi paczkami wartymi miliony dolarów. Dla meksykańskich organów ścigania "kartel narkotykowy" to coś dużo, dużo więcej.

Przeciętnemu człowiekowi określenie "kartel narkotykowy" kojarzy się z dużą liczbą wąsatych gangsterów i ciasno zawiniętymi paczkami wartymi miliony dolarów. Dla meksykańskich organów ścigania "kartel narkotykowy" to coś dużo, dużo więcej.

Wszystko zaczęło się od organizacji Cártel del Golfo, najstarszego kartelu narkotykowego w Meksyku. Cártel del Golfo rozrósł się na tyle, by prowadzić interesy na całym świecie (w tym Azji), aż w końcu zapadł się pod własnym ciężarem. Paramilitarna bojówka składająca się z byłych żołnierzy i komandosów postanowiła oddzielić się od kartelu i rozpocząć własną działalność - to zapoczątkowało najbardziej krwawy okres w historii meksykańskich mafii narkotykowych. Los Zetas według amerykańskiego rządu to najbardziej brutalny i najbardziej zaawansowany technologicznie kartel na świecie.

Uzbrojenie Los Zetas nie ma sobie równych, bez względu na szerokość geograficzną i zakres działań. Potężny arsenał czyni z kartelu organizację o możliwościach militarnych niewielkiej armii, a skorumpowane meksykańskie wojsko jest w dalszym ciągu źródłem amunicji i sprzętu. Symbolem bogactwa i agresywności kartelu stało się schwytanie Ramiro Pozosa i ujawnienie jego osobistego arsenału. W sejfie znaleziono karabin AK-47 pokryty w całości złotem i srebrem.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2012/12/ap576990581060330591.jpg)

Pistolety i karabiny wcale nie są najpopularniejszą metodą walki o wpływy. Olbrzymią popularnością cieszą się wszelkiej maści granaty, które załatwiają sprawę znacznie szybciej. Należy pamiętać, że zamachy rzadko skierowane są przeciwko konkretnym osobom. Tak zwane straty uboczne, czyli śmierć cywili, są bardzo pożądane, ponieważ dotykają "ich" ludzi i wzbudzają strach, który nastawia zwykłych obywateli wrogo nie tylko do sprawcy, ale też do poszkodowanego kartelu.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2012/12/ap081107022774330591.jpg)

O niezwykłej popularności granatów (i sieci kontaktów z dostawcami broni) Meksyk przekonał się, gdy w 2009 r. ktoś wrzucił południowokoreański granat (widoczny na zdjęciu poniżej) do klubu ze striptizem. Granat na szczęście nie wybuchł. Skąd kartel miał dojścia do azjatyckiej broni, nie wiadomo. Wygląda jednak na to, że meksykańska armia nie nadąża z doposażaniem gangsterów i muszą oni sięgać za ocean w celu zdobycia większej ilości broni.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2012/12/090803grenadehmed4p.grid6x2330591.jpg)

Najskuteczniejszym pokazem siły kartelu jest przejazd konwoju. To wydarzenie, które ma przypominać paradę wojskową prawdziwej armii. Widoczny na filmie poniżej konwój składał się z kilkunastu pick-upów i SUV-ów wyposażonych w ciężkie karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm, granatniki RPG i moździerze. Wiele z tych samochodów jest opancerzonych za pomocą stalowych płyt i zbrojonego szkła. Pościgi kończą się rozlewaniem oleju i rozrzucaniem metalowych krzyżaków na drogę ze specjalnych dozowników. Widoczny na początku pojazd z sygnalizacją świetlną nie jest pojazdem policyjnym. To jedynie zapowiedź przejazdu konwoju i ostrzeżenie dla innych na drodze.

Jedyną rzeczą, której kartele musiały sobie odmówić, były czołgi. Ale ten brak także szybko uzupełniono za pomocą pojazdów własnej produkcji. Rok temu meksykańskie władze odnalazły ponad 100 "narcotanków". Są to z reguły przerobione śmieciarki i półciężarówki, wyposażone w opancerzenie rodem z Mad Maxa, ruchome wieżyczki z karabinami maszynowymi i miotacze ognia. Jeden z takich wehikułów możecie podziwiać na filmie poniżej.

Przy tak rozbudowanym arsenale posiadanie takiego pojazdu jest co najmniej konieczne. Gdy walka karteli zaczyna przypominać regularne działania zbrojne, każdy element takich działań musi być obecny na polu bitwy. W przeciwnym razie wróg zdobędzie przewagę i kartel straci wielu żołnierzy.

Ejercito Mexicano incauta Narcotanques.

Zdobycie przewagi na lądzie to jedynie część sukcesu. Przerzucanie narkotyków drogą powietrzną i okazjonalne bombardowania z bezpiecznych wysokości wymagają pojazdów o niewielkim profilu i niskim poziomie hałasu. Widoczna na zdjęciu motolotnia kosztuje około 3000 dol. To kropla w zasobach finansowych karteli.

Motolotnie wykorzystuje się przede wszystkim do zadań przerzutowych. Przelot na niewielkiej wysokości tuż nad granicą z USA jest właściwie gwarantem sukcesu. Radary nie będą w stanie wykryć tak małego pojazdu na tak niskim pułapie, a patrole nie są tak gęste, by zauważyć akcję trwającą niecałe 5 minut. W 2011 r. dostrzeżono 223 motolotnie krążące nieopodal granicy. Złapano jedynie kilka.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2012/12/ultralight330591.jpg)

Prowadzenie tak zmasowanych działań paramilitarnych wymaga rozbudowanych środków łączności. Szefowie korzystają przede wszystkim z Internetu. Za jego pośrednictwem wymieniają się planami i uzgadniają decyzje o kolejnych akcjach. Osoby odpowiedzialne za ich przeprowadzenie już tak łatwo nie mają. Koordynacja tak dużych sił wymaga polowych środków łączności, które będą nie tylko niezawodne, ale też będą miały odpowiednio duży zasięg.

W sukurs kartelom przychodzą polowe stacje radiowe połączone w potężną sieć łączności obejmującą całą północną granicę Meksyku. Kilka miesięcy temu, podczas jednej tylko akcji, służby mundurowe zlikwidowały 167 takich stacji. Jedna z wież nadawczych miała prawie 90 metrów wysokości!

Co ciekawe, kartele używają częstotliwości zarezerwowanych dla wojska, czego powodem może być korzystanie ze sprzętu militarnego. Skąd wiedzą, jak go obsługiwać i jak montować stacje polowe? Najprostszym rozwiązaniem jest porwanie inżyniera, który zajmuje się nimi zawodowo. W ciągu ostatnich 4 lat porwano aż 36 inżynierów. Osoby te nigdy nie wracają do swoich rodzin. Po wykorzystaniu ich umiejętności kartel pozbywa się "zbędnego ludzkiego zasobu" gdzieś na pustyni. Każda ze stacji radiowych wyposażona jest w panele słoneczne, generatory, komputery z oprogramowaniem, wzmacniacze RF.

Najsmutniejsze w tym wszystkim jest drugie w kolejności źródło pochodzenia tego niesamowitego arsenału - Stany Zjednoczone. Szacuje się, że 68% broni krótko- i długolufowej pochodzi z kraju, któremu najbardziej zależy na ukróceniu działalności karteli.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)