Często powtarzam, że Czarny Piątek, początek świątecznego sezonu zakupowego w USA, to znakomity dzień w roku dla Amerykanów. Promocje są tak kosmiczne, że można wymienić cały sprzęt elektroniczny w domu za ułamek normalnej ceny. Czasem jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.
W tym roku piątek był wyjątkowo czarny.
Często powtarzam, że Czarny Piątek, początek świątecznego sezonu zakupowego w USA, to znakomity dzień w roku dla Amerykanów. Promocje są tak kosmiczne, że można wymienić cały sprzęt elektroniczny w domu za ułamek normalnej ceny. Czasem jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem.
W tym roku piątek był wyjątkowo czarny.
Osobiście miałem wątpliwą przyjemność uczestniczenia w jednym otwarciu elektronicznego supermarketu (pisałem o tym na HDTVmanii) i wystarczy mi takiej atmosfery na całe życie. Kolejki nie są najgorsze. Wystarczy uzbroić się w cierpliwość. Najgorsi są ludzie tracący na chwilę kontakt z rzeczywistością. Rzucają się na promocyjne telewizory, komputery i aparaty jakby były sprzedawane na kartki. Na własne oczy widziałem tratowanie ludzi, ostre kłótnie o ostatnią mikrofalówkę i lecące szyby.
To jednak nic w porównaniu z tym co dzieje się w Stanach. Dla przykładu 34-letni pracownik sieci WalMart w Long Island został stratowany na śmierć przez tłum 200 klientów rzucających się na oferty. Gdy to przeczytałem, przestało mi być do śmiechu.
Człowiek zginął z powodu jakiejś głupiej przeceny? A to podobno zakupy świąteczne.
To (niestety) nie koniec. Dwie kolejne osoby zginęły w sklepie Toys R Us podczas strzelaniny (!). Podobno kłótnia, która doprowadziła do otwarcia ognia toczyła się o najzwyklejsze zabawki. Zabawki.
I to by było na tyle.
Chyba jednak cieszę się, że u nas tradycja kosmicznych przecen jeszcze się nie przyjęła.