Lucasfilm sprzedany. Disney wyprodukuje nowe „Gwiezdne wojny”! Kiedy premiera?

Lucasfilm sprzedany. Disney wyprodukuje nowe „Gwiezdne wojny”! Kiedy premiera?

Popularna, ale bezsensowna wizja. Myszka Miki raczej nie ukatrupi legendy!
Popularna, ale bezsensowna wizja. Myszka Miki raczej nie ukatrupi legendy!
Łukasz Michalik
31.10.2012 10:28, aktualizacja: 10.03.2022 12:46

Co łączy Dartha Vadera z Hannah Montana i Myszką Miki? Do niedawna były to postaci z dwóch różnych światów, jednak od 30 października grają w jednej drużynie. Legendarny Lucasfilm przeszedł pod skrzydła Disneya i to właśnie Disney wyprodukuje najnowszą część „Gwiezdnych wojen”. Tylko czy naprawdę, jak twierdzą niektórzy, oznacza to, że piekło zamarzło?

Co łączy Dartha Vadera z Hannah Montana i Myszką Miki? Do niedawna były to postaci z dwóch różnych światów, jednak od 30 października grają w jednej drużynie. Legendarny Lucasfilm przeszedł pod skrzydła Disneya i to właśnie Disney wyprodukuje najnowszą część „Gwiezdnych wojen”. Tylko czy naprawdę, jak twierdzą niektórzy, oznacza to, że piekło zamarzło? 

Naprawdę krótko o finansach

Rozsyłana przez The Walt Disney Company informacja prasowa zawiera szczegóły transakcji. George Lucas - nie tylko założyciel i wieloletni prezes, ale też jedyny właściciel - postanowił zająć się ciekawszymi sprawami i sprzedał swoją wytwórnię. Za 4,05 mld dol. przejmie ją koncern Disneya. Połowę kwoty Lucas dostanie w gotówce, a drugą połowę we własnych akcjach.

Podpisanie historycznej umowy (Fot. TheVerge.com)
Podpisanie historycznej umowy (Fot. TheVerge.com)

Tyle nudnych informacji finansowych, które - jak sądzę - obchodzą jedynie księgowych Disneya i samego Lucasa. Od finansów znacznie ciekawsze są inne wiadomości – Disney poinformował przy okazji o swoich planach wydawniczych na najbliższe lata.

Lucasfilm nie jest ani pierwszy, ani wyjątkowy

Disney nie zabił Pixara. Dlaczego miałby to zrobić z Lucasfilmem?
Disney nie zabił Pixara. Dlaczego miałby to zrobić z Lucasfilmem?

W zamian uzyskał serię kultowych animacji (każdy z pełnometrażowych filmów Pixara był hitem!) i więcej Oscarów, niż polska kinematografia zdobędzie w ciągu najbliższego millenium. A przy okazji status innowacyjnego studia, które konkurując z wytwórnią Dreamworks, zachwycało różnorodnością i świeżością pomysłów.

25 Years of Pixar Animation

Ponieważ nie jest to kolejna opowieść o Jobsie i jego sukcesach (ile można…), wspomnę tylko, że w 2006 roku Disney przejął Pixara, płacąc za niego 7,4 mld dol. Dowcip tej transakcji polegał na tym, że zapłacił wyłącznie swoimi akcjami. W efekcie Steve (ostatni raz o nim wspominam, obiecuję!) stał się największym udziałowcem Disneya, większym nawet od potomków założyciela i ówczesnego CEO firmy. No cóż, George Lucas musiał zadowolić się zaledwie połową tej kwoty, ale za to część należności dostał w twardej walucie.

Plany wydawnicze

Szczegóły finansowe to jednak tylko część informacji przekazanej przez Disneya. Koncern postanowił podzielić się również swoimi planami wydawniczymi, co u wielu dorosłych fanów talentu George’a Lucasa, marzących o tym, by zostać Jedi i poczuć w końcu Moc, wywołało stan przedzawałowy.

W 2015 roku zobaczymy kolejną część "Gwiezdnych Wojen"
W 2015 roku zobaczymy kolejną część "Gwiezdnych Wojen"

Disney nabył bowiem przy okazji prawa do „Gwiezdnych wojen”, obejmujące nie tylko filmy, ale wszystko, co z marką związane, czyli przede wszystkim różnego rodzaju zabawki, gry i gadżety, chętnie kupowane przez fanów gwiezdnej sagi. Co więcej, Disney zadeklarował, że w 2015 roku w kinach pojawi się siódma część „Gwiezdnych wojen”, a w planach są kolejne.

Wraz z Lucasfilmem Disney kupił również firmę LucasArts (dawniej LucasFilm Games), mającą na koncie takie kamienie milowe w dziejach elektronicznej rozrywki, jak Loom, The Secret of Monkey Island czy Maniac Mansion II: Day of the Tentacle oraz całą serię gier eksploatujących motyw „Gwiezdnych wojen”.

Koniec świata? Bitch, please!

Disney to nie tylko infantylne kreskówki!
Disney to nie tylko infantylne kreskówki!

Fakt, samodzielne produkcje Disneya to często gnioty (choć dzieci i księgowi je uwielbiają), ale koncern jest przecież właścicielem nie tylko wspomnianego już Pixara, ale też choćby legendarnego Marvela i - parafrazując mistrza Siarę z „Killera” - nie ma zamiaru urywać kurze złotych jaj. Disney nie utrzymałby pozycji branżowego potentata, przerabiając cały swój świat na modłę Hannah Montana i pozbawiając się efektu synergii, zapewnianego przez firmy działające na różnych rynkach i produkujące dla różnych odbiorców.

O rozpiętości zainteresowań koncernu dobitnie świadczy choćby powołanie do życia marki Touchstone Pictures („Surogaci”, „Apocalypto” czy „Armageddon”) czy prowadzenie sportowej stacji ESPN. Poszczególne działy i przejmowane firmy zachowują w ramach koncernu autonomię i robią z grubsza to samo, co robiły przed przejęciem. Przykładem tego mogą być losy studia Miramax, jeszcze dwa lata temu należącego do Disneya. Pamiętacie „Pulp Fiction”, „Trainspotting” czy „Aż poleje się krew”? To przecież też Disney, choć – trzeba przyznać – całkiem skutecznie zamaskowany.

Disney: Nowa nadzieja

Drodzy wielbiciele „Gwiezdnych wojen”, nie krzywdźcie mnie za to, co napiszę, ale… wbrew powszechnym i, moim zdaniem, bezpodstawnym lamentom uważam, że przejęcie przez Disneya jest dla Lucasfilmu błogosławieństwem, a gwiezdna saga tylko na tym skorzysta. Dlaczego?

George Lucas (Fot. WhatCulture.com)
George Lucas (Fot. WhatCulture.com)

George Lucas jest ikoną kina. Jest geniuszem i wizjonerem, a przy okazji postacią pomnikową. Problem w tym, że lata 80. skończyły się już dość dawno, a od tamtego czasu George, poza odcinaniem kuponów od „Gwiezdnych wojen” i „Indiany Jonesa”, popełnił zaledwie dwa niezwiązane z kultowymi seriami filmy: „Zabójcze radio” (1994 rok) i „Red Tails” (2012). Ten facet w branży filmowej osiągnął już wszystko, co było do osiągnięcia. Nie ma chyba na świecie osoby, której musiałby cokolwiek udowadniać.

A ponieważ nie musi, więc nie udowadnia. To właśnie o takich jak George śpiewał przed laty Kazik Staszewski:

Bo artysta syty nie ma nic do powiedzenia

Chce picia i jedzenia, nie chce nic zmieniać

Artysta głodny jest o wiele bardziej płodny

Pokoleniowa zmiana

Nadszedł czas, bym przekazał "Gwiezdne wojny" nowej generacji filmowców. Wierzyłem, że "Gwiezdne wojny" mogą istnieć beze mnie - i dobrze, że zmiana dokonała się jeszcze za mojego życia.
Kathleen Kennedy przejmuje stery w Lucasfilm (Fot. Wikimedia Commons/Lic. CC BY-SA 3.0)
Kathleen Kennedy przejmuje stery w Lucasfilm (Fot. Wikimedia Commons/Lic. CC BY-SA 3.0)

Moim zdaniem zmiany mogą „Gwiezdnym wojnom” tylko pomóc, a biorąc pod uwagę, że zgodnie z pierwotnym zamysłem gwiezdna saga miała liczyć 9 części, to jest pole do popisu – jest co psuć, ale jest też co naprawiać. Tym bardziej że zaskakująco dobry serial „Gwiezdne wojny: Wojny klonów” zainteresował w końcu kogoś innego niż tylko pokolenie 30+, ale nie przełożyło się to na oczekiwany sukces gry Star Wars: The Old Republic. Prowadzi to do prostego wniosku: gwiezdna saga wciąż ma potencjał, ale sama marka to jednak trochę za mało.

Part 1: George Lucas & Kathleen Kennedy Discuss Disney and the Future of Star Wars

Dotychczasowa praktyka Disneya sugeruje, że autonomia Lucasfilmu zostanie zachowana i obawy związane z przyszłością „Gwiezdnych wojen” są bezpodstawne. Oczywiście o ile narazimy się ortodoksom i założymy, że jakakolwiek kontynuacja jest w przypadku gwiezdnej sagi pożądana. Szkoda byłoby, gdyby legenda światowej kinematografii została rozmieniona na drobne. Niesławna wpadka w postaci „Mrocznego widma” i poprawnych, ale dalekich od poprzedników kolejnych części to przecież i tak o jeden gwiezdny gniot za dużo.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)