Detektor kamer - teoretycznie niezbędny gadżet tajnego agenta [test]

Detektor kamer - teoretycznie niezbędny gadżet tajnego agenta [test]

Detektor kamer - teoretycznie niezbędny gadżet tajnego agenta [test]
Jan Blinstrub
09.10.2012 23:44, aktualizacja: 13.01.2022 13:31

Szanujący się geek nie przejdzie obojętnie obok szpiegowskich gadżetów. No bo jak mógłby nie zainteresować się urządzeniami, które kiedyś rozpalały jego młodzieńczą wyobraźnię na równi z odkrytymi zdecydowanie później kobiecymi wdziękami?

Szanujący się geek nie przejdzie obojętnie obok szpiegowskich gadżetów. No bo jak mógłby nie zainteresować się urządzeniami, które kiedyś rozpalały jego młodzieńczą wyobraźnię na równi z odkrytymi zdecydowanie później kobiecymi wdziękami?

Gadżetem ultraszpiegowskim był w naszym przekonaniu wykrywacz kamer, który zamówiliśmy ze sklepu Spy-Shop.pl.

Właściciel witryny tak opisuje działanie wykrywacza (zachowano pisownię oryginalną):

Wykrycie kamery jest niezależne od tego czy kamera jest włączona czy wyłączona. W urządzeniu został zastosowany podwójny czerwony laser o dużej mocy o długości fali 920 nm dzięki któremu odnalezienie kamer jest bardzo proste. Odbicie światła laserowego od matrycy kamery przechodzi przez układ optyczny obiektywu ulegając spolaryzowaniu i powoduje wyraźnie widoczne pulsujące odbite światło lasera.

Postanowiłem sprawdzić działanie urządzenia w warunkach bojowych, wcielając się w rolę agenta. Plan jest bardzo prosty: chcę potajemnie przedostać się gabinetu prezesa (mam nadzieję, że nie przeczyta tego tekstu...), przechodząc przez naszpikowane kamerami biurowe pomieszczenie. Jeśli wykorzystując detektor, zlokalizuję je wszystkie, akcję uznam za udaną.

[solr id="gadzetomania-pl-293654" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://gadzetomania.pl/5413,ww134-co-potrafi-wodoodporny-szpiegowski-zegarek-zkamera-hd-test" _mphoto="z03-2936541-224x168-bad4268cc3c5.jpg"]Wodoodporny szpiegowski zegarek z kamerą HD[/solr][block src="solr" position="inside"]4472[/block]

Detektor w akcji

Trzymam w rękach urządzenie wielkości małej lornetki z jednym okularem. Jest zrobione z lakierowanego tworzywa, które raczej nie ma wojskowego atestu. Prawdę mówiąc, obawiam się, czy wytrzymałoby upadek, więc o robieniu numerów takich jak w "Mission Impossible" nawet nie myślę. Wciskam do środka garść paluszków i włączam detektor. Na zmianę zaczynają mrugać dwie czerwone diody (wątpię, czy mają one cokolwiek wspólnego ze wspomnianymi w opisie produktu laserami).

Efektem ubocznym ich pracy jest wypełnienie całego pomieszczenia pulsującym czerwonym światłem. Urządzenie nie pracuje więc dyskretnie. Gdyby w budynku była ochrona, nie musiałaby się bardzo natrudzić, żeby mnie zlokalizować. Po 5 minutach nawet mieszkańcy pobliskiego bloku zorientowaliby się, że coś jest nie tak, i wezwaliby policję. Załóżmy jednak, że lokal nie jest pilnowany, a w sąsiedztwie mieszkają ludzie z poważnymi wadami wzroku.

Zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu. Wiem, że znajduje się w nim kilkanaście laptopów (każdy z kamerą), tyle samo smartfonów oraz jedna kamera filmowa, którą w sekundę zlokalizowałbym bez urządzenia nawet po całonocnej imprezie ze wschodzącymi gwiazdami rocka. Jak na złość, tylko ją „wykrywam” bez problemu. Gdy spoglądam w jej stronę przez okular (oczywiście po ustawieniu ostrości), w jej optyce wyraźnie odbija się pulsujące czerwone światło.

Obraz

Żeby zlokalizować pozostałe kamery, muszę zbliżyć się do każdej z nich na taką odległość, że osoba, która później oglądałaby nagranie, zobaczyłaby moją twarz niemal tak dokładnie jak na zdjęciu paszportowym. Co więcej, w wypadku niektórych kamer muszę stanąć niemal na wprost nich, by pojawiło się pulsujące światełko, a jeśli mają naprawdę miniaturową optykę (jak w niektórych smartfonach), nawet to nie pomaga. Urządzenie po prostu ich nie wykrywa.

Raczej dla cywili

[solr id="gadzetomania-pl-304805" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://gadzetomania.pl/5049,spylogger-czyli-jak-szpiegowac-rodzine-i-znajomych-test" _mphoto="spylogger-1-304805-224x1-02b8cf2.jpg"]SpyLogger, czyli jak szpiegować rodzinę i znajomych[/solr][block src="solr" position="inside"]4473[/block]

Niekoniecznie. Jeśli masz potrzebę oraz wystarczająco dużo czasu i cierpliwości, by metr po metrze przeczesywać pomieszczenie w poszukiwaniu pulsującego czerwonego światła, gadżet może ci się przydać. Jaką potrzebę? Być może jesteś prezesem firmy i chcesz sprawdzić, czy w pokoju hotelowym nie ma kamer, które nagrałyby twoje tajne spotkanie.

Być może jesteś niewierną żoną i chcesz upewnić się przed rendez-vous z kochankiem, czy podejrzliwy mąż nie umieścił w sypialni sprzętu nagrywającego. A może po prostu masz podejrzenie, że ktoś cię podgląda. Niestety, testowany detektor nie jest skuteczny w stu procentach. Na pytanie, czy warto zapłacić za niego ponad 900 zł, musicie odpowiedzieć sobie sami.

Testowany egzemplarz otrzymaliśmy ze sklepu Spy Shop.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)