Obsłużymy komputer wzrokiem. Rewolucja czy głupota?

Obsłużymy komputer wzrokiem. Rewolucja czy głupota?

Obsłużymy komputer wzrokiem. Rewolucja czy głupota?
Adam Bednarek
13.01.2014 00:49, aktualizacja: 13.01.2014 09:43

Mogliśmy sterować ciałem, teraz zrobimy to za pomocą własnych oczu. Zapowiada się nieźle, choć zastanawiam się, czy dla gier lepszym (i bardziej rewolucyjnym) rozwiązaniem nie jest... Oculus Rift.

W grach FPP jesteśmy oczami głównego bohatera. Dzięki temu łatwiej wskoczyć w jego buty i wczuć się w sytuację. Na pewno nieraz zastanawialiście się, jak grałoby się, gdybyśmy wzrokiem też... sterowali.

Za pomocą Tobii EyeX Controller będzie to możliwe. Urządzenie trafi do sprzedaży w marcu i będzie kosztować 195 dol. Niemało, ale z drugiej strony to nie tylko oryginalny gadżet, ale przede wszystkim precyzyjny kontroler.

Sprzęt sprawdza się nie tylko w grach, ale też w zwykłych programach czy aplikacjach. Sterowanie wzrokiem jest łatwe, bo... naturalne. I tak nasze oczy „latają” po ekranie, śledząc kursor – a dzięki Tobii EyeX Controller to właśnie one się nim stają.

Tobii & SteelSeries create the future of gaming with eye tracking

Przeglądając Internet, wyobraziłem sobie, że steruję wzrokiem. I wiecie co? To naprawdę ma sens! Owszem, do pełni szczęścia brakuje tylko tego, by komputer czytał nam w myślach i od razu wiedział, że chcemy coś nacisnąć albo zmienić stronę, ale za parę lat pewnie stanie się to faktem. Na razie musimy zadowolić się specjalnym dotykowym panelem, jednak i bez tego sterowanie wzrokiem kusi. Dlaczego?

Na chłopski rozum: bo jest wygodne. Siadamy w fotelu i po prostu patrzymy. Owszem, dziennikarz w pracy tego nie wykorzysta, ale grafik już prędzej. Sprzęt można więc potraktować nie tylko jako rozrywkowy gadżet, ale też jako przydatne narzędzie, sprawdzające się na przykład w Photoshopie.

A computer with eyes - see the future of computing with eye tracking

Tym bardziej że twórcy obiecują olbrzymią precyzję. Na podstawie filmiku trudno to ocenić, ale możemy założyć, że jest dobrze. Najważniejszy warunek jest więc spełniony. A na dodatek Tobii EyeX Controller ma mnóstwo ciekawych funkcji. Nie dopuści do komputera obcych, zatrzyma filmik, jeśli oderwiemy wzrok – fajna sprawa.

A przede wszystkim działa w grach. Wreszcie będę mógł poczuć, że wzrok głównego bohatera to... mój wzrok. Oczywiste jest, że przyda się to w pierwszoosobowych strzelaniach, ale autorzy zapewniają, że urządzenie poradzi sobie też ze strategiami czy np. wyścigami.

Ale i w tytułach TPP będzie przydatne. Już wyobraziłem sobie gry, w których mamy olbrzymią moc i ciskamy przedmiotami po mapie. Gdy będzie się to robiło wzrokiem, będzie jeszcze przyjemniej. Wiedzą o tym twórcy Son of Nor. Zobaczcie sami:

Son of Nor Eye-Tracking Trailer (SteelSeries & Tobii)

Prawda, że takie supermoce bawią bardziej, gdy mamy wrażenie, że jesteśmy ich „właścicielami”. W końcu za to wielu pokochało Kinecta: można poczuć się jak ktoś o niezwykłych zdolnościach.

Wydaje mi się jednak, że twórcy Tobii EyeX Controller mają jeden bardzo duży problem: spóźnili się. Na rynek niedługo trafi Oculus Rift; już zdążyliśmy go przetestować. Jego największą zaletą jest to, że mamy wrażenie, że naprawdę jesteśmy w wirtualnym świecie. OK, sterujemy standardowymi kontrolerami, ale czy ktoś będzie o tym pamiętał np. jadąc kolejką, jak w BioShock: Infinite? Nie sądzę.

Gdybym miał kupować Tobii EyeX Controller tylko dla gier, to... raczej bym tego nie zrobił. Postawiłbym na Oculus Rift. Sterowanie wzrokiem kusi, ale tylko przy przeglądaniu sieci czy w pracy z prostymi aplikacjami. Nie da się jednak ukryć, że prawie 200 dol. za możliwość wygodnego korzystania z sieci to dużo.

Na razie klawiatury i myszki mogą spać spokojnie, ale nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka lat każdy monitor czy telewizor miał tego typu czujniki. A wtedy – no cóż, pozycja gryzoni będzie zagrożona.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)