Recenzja: Drapieżnik

Recenzja: Drapieżnik

Krzysiek Czapiga
04.04.2008 14:00

Sex & przemoc, krew i odcinanie kończyn, kajdanki, zniewolenie, sado-maso. W sferze plastycznej dynamiczny montaż, przyspieszenia, zwolnienia, filtry, ogólnie - efekciarstwo. Czy pod kontrowersyjnym, mocnym tematem kryje się treść? Czy wymyśle zdjęcia jedynie przykrywają luki w scenariuszu, czy są może jego brawurowym uzupełnieniem?

Sex & przemoc, krew i odcinanie kończyn, kajdanki, zniewolenie, sado-maso. W sferze plastycznej dynamiczny montaż, przyspieszenia, zwolnienia, filtry, ogólnie - efekciarstwo. Czy pod kontrowersyjnym, mocnym tematem kryje się treść? Czy wymyśle zdjęcia jedynie przykrywają luki w scenariuszu, czy są może jego brawurowym uzupełnieniem?

Już w pierwszych scenach bez trudu odnajdujemy większość prawidłowości, rządzących kinem policyjnym i thrillerem. Mimo wyszukanego kontrowersyjnego tematu, mającego naturalnie przyciągnąć widzów do kin, Drapieżnik jest dość schematyczny - zarówno jeśli chodzi o śledztwo, jak i konstrukcję bohaterów. W centrum fabuły pozostaje funkcjonariusz państwowy Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego. Od policjanta różni się tym, że nie może posiadać i używać broni. Ale że Erroll Babbage (Richard Gere) jest zbuntowany, wychodzi z założenia, iż zakazy są po to, by je łamać. W końcu bezpiecznie siedzący za biurkiem przełożony niewiele wie o realiach pracy podopiecznych. Głównym tematem filmu jest prowadzone przez Babbage'a śledztwo w sprawie zaginięcia kilkunastoletniej dziewczynki. Z pomocą przychodzi niedoświadczona, ale ambitna i piękna Allison Lowry (Claire Danes).

[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=321921&r=5&o=321921&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]

Drapieżnika podpisał Wai Keunga Lau, znany z reżyserii znakomitej trylogii Infernal Affairs: Piekielna gra. Swym najnowszym projektem zdaje się potwierdzać tezę, że Hollywood nie lubi indywidualności - Lau nie udało się odcisnąć na Drapieżniku autorskiego piętna. Film razi szeregiem niekonsekwencji i niepotrzebną dosłownością. Nie sprawdza się jako trzymający w napięciu thriller, ponieważ wraz z rozwojem fabuły staje się nużący i przewidywalny. Ponadto irytuje mnożącymi się niedociągnięciami i ewidentnymi błędami. Jako tako obronną ręką wychodzi jedynie Gere, który dość skutecznie przełamuje swój ekranowy wizerunek. Tu jest zmęczony, brutalny i zagubiony. Przesiąka brudem prowadzonych spraw, co w finale w zamierzeniu twórców miało być przesłaniem, ale zostało podane zbyt dosłownie. Zamiast o błyskotliwej puencie, można mówić jedynie o łopatologicznym i nachalnym wyłożeniu sensu filmu. Szkoda. Szansa na elektryzujący thriller była. Może następnym razem?

foto: Monolith Films

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)