Czy rząd coś zrobi z copyright trollingiem? Poseł Wipler pyta, a Internet go za to uwielbia

Czy rząd coś zrobi z copyright trollingiem? Poseł Wipler pyta, a Internet go za to uwielbia

Zdjęcie trolla pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie trolla pochodzi z serwisu Shutterstock
Marta Wawrzyn
29.01.2015 12:36, aktualizacja: 29.01.2015 14:07

Poseł Przemysław Wipler w swojej interpelacji do ministra sprawiedliwości zapytał, czy zrobi wreszcie coś z prawnikami, domagającymi się od internautów pieniędzy za ściąganie filmów. Co na to rząd?

Tysiące Polaków dostały od warszawskich kancelarii adwokackich wezwania do zapłaty za ściągnięte filmy. Jedni z nich rzeczywiście są piratami, inni w życiu nawet o tych filmach nie słyszeli, a i tak są przez prawników straszeni prokuraturą. Problem polega na tym, że kancelarie nie mają żadnych dowodów, mają tylko numery IP osób ściągających i udostępniających pliki. I to na ich podstawie bronią praw autorskich, często próbując wyciągnąć pieniądze od osób, które nigdy niczego nie spiraciły.

Kiedy rząd się tym zajmie? - pyta poseł Wipler

Ponieważ prawa autorskie to bardzo drażliwa kwestia, politycy nie palą się do pomagania osobom, które są straszone przez nieuczciwych prawników. Wiadomo, sprawa jest skomplikowana, trudno stwierdzić, kto jest winny, a kto niewinny, lepiej się w to nie mieszać. Jeśli pojawiają się w Sejmie jakieś interpelacje związane z copyright trollingiem, to zwykle nieśmiałe, złożone przez posłów, których nikt nie kojarzy.

Ale wreszcie znalazł się śmiałek - poseł Wipler, i tak już noszony na rękach przez wykopowiczów (i nie tylko), zadał z mównicy sejmowej trzy rozsądne pytania do ministra sprawiedliwości. Po pierwsze, czy ministerstwo w ogóle problem widzi i czy zamierza się nim zająć. Po drugie, co minister sądzi o propozycji PiS, by karać tylko tych, którzy na piractwie zarabiają. I po trzecie, jak resort sprawiedliwości chce zapobiegać sytuacjom, w których prawnicy w instrumentalny sposób wykorzystują przepisy karne, aby zrealizować, często bezzasadne, roszczenia cywilnoprawne.

Treść całej interpelacji biuro posła Wiplera przysłało do naszej redakcji. Wipler nazywa w niej rzecz po imieniu, to znaczy mówi o "wątpliwych etycznie i noszących znamiona zastraszania działaniach wyspecjalizowanych firm i kancelarii adwokackich, które wysyłają do tysięcy Polaków listy z żądaniem zapłaty wysokich kwot pod groźbą wszczęcia postępowania sądowego za rzekome naruszenie przez nich praw autorskich".

Jego zdaniem "cały proceder budzi szereg uzasadnionych wątpliwości prawnych, już od etapu pozyskania danych osobowych adresatów tych listów", a prawnicy prowadzą działalność zarobkową pod płaszczykiem ochrony praw autorskich. Na dodatek wmawiają odbiorcom pism, że są oni "podejrzanymi", co nie jest zgodne z prawdą.

Nie każdy, czyj numer IP gdzieś wyskoczy, od razu jest piratem
Nie każdy, czyj numer IP gdzieś wyskoczy, od razu jest piratem

A politycy rządowi nie reagują

Dobrze wiedzieć, że ktoś w Sejmie problem kojarzy i do tego ma głowę na karku. Ale to jeszcze nie znaczy, że Wiplerowi uda się cokolwiek osiągnąć. Rządowi politycy nabrali wody w usta i na wszelkie pytania dotyczące copyright trollingu odpowiadają pięknymi i gładkimi zdaniami, z których nic nie wynika. Możecie o tym poczytać na przykład w Dzienniku Internautów.

A przecież to nie jest tak, że problem rozwiąże się sam, bez udziału polityków. W Stanach Zjednoczonych rozwiązał się w ten sposób, dlatego, że to państwo, które ma system prawa precedensowego. Jeden sędzia uznał, że nie można skazywać ludzi za piractwo na podstawie pozyskanego w niejasny sposób numeru IP, kolejni poszli za nim. W Polsce tak nie będzie. Nawet jeśli prokuratura nie chce zajmować się przypadkami rzekomego piractwa, zgłoszenia napływają, postępowania się toczą. Aby to się zmieniło, potrzebna jest zmiana prawa.

Dopóki prawodawca nie chce się tym zająć, jedyny sposób na nieuczciwych prawników to nie dać się zaszantażować. Nie płacić haraczy, nagłaśniać przypadki, w których domagano się pieniędzy od niewinnych osób, sprawić, żeby copyright trolling przestał się opłacać. Posłowie tego nie zrobią, bo większość z nich tematu zwyczajnie się boi, myśląc, że od razu zostaną uznani za obrońców piractwa. Media i blogerzy obawiać się tego nie muszą.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)