Tutaj czas stanął w miejscu. Czaty żyją i w ogóle się nie zmieniły!
Czy na czatach ktoś jeszcze dziś siedzi? Jeśli tak, to o czym tam rozmawia? Sprawdziliśmy to!
10.02.2015 08:11
Czaty od razu kojarzą nam się z tym “starym Internetem”. Kiedyś były popularne, jak Gadu-Gadu, ale czy ktoś teraz w ogóle z tego korzysta? Przyznaję, sam pochowałem czaty.
No bo skoro nie ma już Naszej-Klasy, Grona, GG jakoś tam zipie, ale to nie to samo co kiedyś, wiele dawnych hitów Internetu odeszło w zapomnienie, to dlaczego inaczej miałoby być z czatami?
To dla wielu źródło pięknych wspomnień - rozmowy z nieznajomymi na lekcji informatyki czy w domu, gdy od niedawna miało się Internet. Inni wchodzili pogadać, jedni pożartować, drudzy - znaleźli tam miłość. Takich historii też nie brakuje.
Ale jak dzisiaj jest na czatach? Istnieją? Są odwiedzane? O czym się tam rozmawia? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Czaty żyją
Konkurencję czaty mają poważną. Nie mówimy tu wyłącznie o Facebooku, który raczej koncentruje się na innych typach rozmów, ale na przykład o ask.fm, obcy.in czy Tinderze. To dzisiaj raj dla nastolatków. A czaty?
Przesadą byłoby stwierdzenie, że wszystkich młodych wywiało, ale - sami zobaczcie:
A tutaj pokoje dla dorosłych:
Widać gołym okiem, dla kogo dziś są czaty.
To nadal świetne miejsce dla tych, którzy chcą poświntuszyć w Internecie. Pokoje o nazwie “Może zdrada?” czy “Dorosłe, ale co z tego” rządzą. To tutaj znajdziecie najwięcej chętnych do rozmów, ale tematyka jest dość oczywista, więc nawet tam nie zaglądałem.
Wchodzę do pokoju o nazwie “Łódź” i… o rany, tutaj nic się nie zmieniło. Jest dokładnie tak samo, jak pamiętam. No dobrze, może brakuje wielkich, kolorowych napisów pisanych różnych rozmiarów czcionką (“sIeMaNkO” we wszystkich możliwych barwach), ale poza tym - stara szkoła.
Jeżeli dzisiaj chciałbym się odmłodzić, to wchodziłbym na czaty. Tutaj czas stanął w miejscu. Wszystko jest na swoim miejscu. Działa tak samo jak dziesięć lat temu. Jeśli do kogoś chcecie napisać, zaczynacie od “~”. Małpa? Tylko tylda!
Największym zaskoczeniem jest jednak nie wygląd. Zaglądam w te mniej popularne miejsca, a tam, mimo wszystko, wciąż są ludzie!
Czaty nie tylko do seks-rozmówek
To nie jest tak, że na czatach siedzą dziś wyłącznie erotomani, z czego większość to mężczyźni, przy tym także ci, którzy udają kobiety. Nie ma też botów. Są normalni ludzie, którzy chcą rozmawiać.
Skłamałbym pisząc, że natknąłem się na pasjonujące dyskusje. Ale i tak byłem w szoku, że po prostu się rozmawia. Gadka-szmatka. Dziewczyna opowiada, jak powiedziała koledze, że ma brzydką fryzurę, komuś wzięło się na wspomnienia i mówi, że miał w podstawówce znajomego, który był cierpliwy i bez problemów układał kostkę Rubika. I tak to się kręci - ktoś coś mówi, ktoś się śmieje.
Niby o niczym, ale w sumie - to wciąga. “Fajnie rozmawiać z zupełnie nieznajomymi ludźmi” - pisze mi jedna z uczestników czatu, kiedy pytam, dlaczego wciąż tu są. Inna kobieta dodaje, że nie korzysta z portali społecznościowych, za wyjątkiem czatów, a konkretnie tego pokoju. “Może jestesmy po prostu staroświeccy” - zastanawia się ktoś.
Ale po spędzeniu kilku godzin na czatach popularnych serwisów fakt, że te wciąż żyją, jakoś przestaje mnie dziwić.
Czaty są wygodne
Jest wygodnie. Dwa, trzy kliki i już możesz rozmawiać. Rejestracja? Tworzenie konta? Owszem, można zapisać swój nick, ale nie trzeba tego robić. Klik, klik - i dyskusja. Przy zachowaniu pełnej anonimowości.
Patrzę na to trochę za pomocą różowych okularów, ale tu faktycznie na pierwszym miejscu jest rozmowa. Nieważne jest to, ilu masz znajomych czy jak wygląda twój profil. Po prostu - chodzi wyłącznie o gadanie.
Nie licząc momentów, kiedy jakiś podrywacz-amator zaczyna do wszystkich zagadywać na priv. Domyślcie się, o co może mu chodzić.
Ale czaty to też niezła… rozrywka. I także pod tym względem byłem w szoku. W dobie świetnych gier free-to-play, imponujących darmowych tytułów, spędziłem naprawdę wiele czasu na… Quizie.
Jest jak w teleturnieju. Quizowy bot zadaje pytanie, kto pierwszy odpowie - zdobywa punkty. Są też podpowiedzi, co czasami prowadzi do komicznych strzałów. Miałem pytanie, ile kin jest w Warszawie. Podpowiedź: “31 k.n”.
Najlepsi mają po kilkadziesiąt tysięcy punktów. Wszedłem popułudniu - byli. Wszedłem wieczorem - byli. Zajrzę jutro rano - no cóż, pewnie też będą.
Czaty żyją, trzymają się nieźle, chociaż nie da się ukryć: dzisiaj tłumy obecne są gdzieś indziej. Ale czaty są obecne i po tym powrocie do przeszłości mam wrażenie, że za 10 lat też będą. Są anonimowe, proste w obsłudze, niewiele się tutaj zmienia. Na swój sposób są uroczo… staromodne.
I pozwalają po prostu rozmawiać. Jak widać w Internecie wciąż ludzie tego potrzebują.