Sprzedał gadżet z gry, dla policji stał się handlarzem bronią. Możliwe tylko w Polsce?

Sprzedał gadżet z gry, dla policji stał się handlarzem bronią. Możliwe tylko w Polsce?

Zdjęcie policjantów z bronią pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie policjantów z bronią pochodzi z serwisu Shutterstock
Łukasz Michalik
19.03.2015 08:15

Są gry, których twórcy dołączają – zwłaszcza w wydaniach kolekcjonerskich – różne gadżety. Zdarza się, że jest to np. kod do gry w formie naboju – całkowicie niegroźna, pozbawiona jakichkolwiek cech bojowych zabawka. Okazuje się, że dla policji to wystarczający powód, by potraktować właściciela jako potencjalnego handlarza bronią.

Zabawka czy broń?

Ta historia zaczyna się jak scenariusz „Trudnych spraw” czy innego, równie ambitnego programu. Życie pisze jednak czasem scenariusze, które poziomem absurdu wielokrotnie przewyższają to, co serwuje nam telewizja.

Obraz

Tak było w przypadku użytkownika serwisu Gry Online o nicku kluha666, który wygrał w konkursie kod do gry Sniper Elite 2. Pech chciał, że kod został wygrawerowany na wprowadzającym w klimat gry gadżecie - naboju. Kluha666 gry nie potrzebował, więc postanowił ją sprzedać. Szczęśliwemu nabywcy przekazał kod, a nabój postanowił dosłać pocztą. No i się zaczęło…

Nie wiadomo kto (prawdopodobnie pracownik poczty, prześwietlający przesyłki) uznał wysłany gadżet za nabój. Dalszego ciągu łatwo się domyślić.

Otóż kilka dni później, około godziny 6 rano gdy smacznie spałem ktoś zaczął dobijać się do drzwi hasłem - POLICJA! OTWIERAĆ! Mama otworzyła drzwi, na początku pomyślała, że to jakieś żarty ale panowie okazali jej oznaki. Wpadła zdenerwowana do mojego pokoju, zaczęła mnie budzić mówiąc - Krystian! Policja do Ciebie!Wiadomo, kto uwierzyłby w takie coś? Jakież było moje zdziwienie gdy dwóch rosłych gości weszło do mojego pokoju, pokazując odznaki i prosząc o ubranie się. Okazało się, że znaleźli ten nabój i wg nich jestem domniemanym handlarzem bronią

Przeszukanie skończyło się zabezpieczeniem – na szczęście – tylko kopii danych związanych z transakcją, a nie całego komputera. Od tamtych chwil minęły trzy lata. Kluha666 zdążył zapomnieć całej sprawie, gdy 12 marca otrzymał list z informacją o umorzeniu postępowania, a razem z listem feralny nabój z kodem do gry.

Fot. Gry-Online.pl/kluha666
Fot. Gry-Online.pl/kluha666

Kto przeszkoli policję?

Jaki z tej historii morał? Nie jest moim celem wyśmiewanie policji – wygląda na to, że stara się zapobiegać przestępstwom, jak potrafi najlepiej. Po to ją przecież utrzymujemy. Problem polega raczej w braku świadomości i niedostatecznej wiedzy. Nie każdy policjant musi znać zawartość edycji kolekcjonerskich różnych gier czy związane z nimi gadżety, ale wystarczyłaby odrobina zdrowego rozsądku by stwierdzić, że breloczek czy inna zabawka nie jest bronią.

Ktoś popełnił głupi błąd i urzędnicza machina ruszyła – ktoś inny musiał wysłać kilku policjantów na przeszukanie, nabój został pewnie później pokazany jakiemuś ekspertowi który miał przy tym sporo zabawy, wylądował w jakimś przepastnym magazynie i po trzech latach został przez kogoś wygrzebany i zwrócony właścicielowi.

Niby mamy tu happy end, ale trudno policzyć, ile pieniędzy – przeliczanych na czas funkcjonariuszy – zostało w ten sposób zmarnowanych. I ile podobnych spraw nigdy nie zostało upublicznionych. Pozostaje mieć nadzieję, że osoba, która uznała sprzedawcę gry za potencjalnego handlarza bronią wyciągnęła z tej sprawy jakieś wnioski. Podobno ludzie uczą się na błędach.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)