Świecąca ubikacja, minutnik dla kierowców, gadająca Buka. Zobacz najdziwniejsze gadżety z ostatnich dni

Świecąca ubikacja, minutnik dla kierowców, gadająca Buka. Zobacz najdziwniejsze gadżety z ostatnich dni

Zdjęcie mężczyzny pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie mężczyzny pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek
22.06.2015 17:49

"Czy wy nas macie za idiotów" - śpiewał kiedyś Kazik Staszewski. To pytanie można by było zadać także twórcom gadżetów.

GlowBowl

Problemy pierwszego świata. Człowiek wstaje w nocy, idzie do łazienki za potrzebą, zapala światło i… wścieka się, bo zostaje oślepiony. Przynajmniej tak widzą to twórcy GlowBowl.

Obraz

To specjalna lampka, która oświetla toaletę. W różnych kolorach. Sprzęt, jak wszystko dzisiaj, jest inteligentny, więc świeci się tylko wtedy, gdy jest ciemno.

GlowBowl kosztuje 20 dolarów, co wydaje się dość wysoką sumą jak na gadżet, którego nie będziemy oglądali zbyt często. No, chyba że ktoś ma problemy i musi wstawać bardzo często.

Obraz

Albo po prostu chodzi na nocki.

No dobra, nieważne. Istotne jest to, że GlowBowl prezentuje się absurdalnie - oszaleć można od tych mrugających barw w toalecie - i na dodatek jest kompletnie niepotrzebne. Jest 1001 sposobów na to, żeby się nie oślepić i dotrzeć bezpiecznie do ubikacji. Ot, chociażby lampka ze słabszą żarówką…

Chociaż gdyby nie GlowBowl, to nie moglibyśmy zajrzeć w kulisy tej “ciekawej” kampanii:

Obraz

Tak, takie zdjęcia zachęcają do wpłaty.

Simply-Park

Twórcy tego gadżetu twierdzą, że technologia pomaga nam w życiu i sprawia, że nie zwracamy sobie głowy drobiazgami. Sto procent racji. Tylko że czasami nie potrzebujemy smart-gadżetów, żeby życie było łatwiejsze.

Simply-Park wie, gdzie zaparkowaliśmy auto i kiedy to zrobiliśmy. Dzięki temu wyśle powiadomienie, informując nas, że niedługo musimy odjechać, bo miejsce parkingowe “traci ważność”.

Naprawdę? Serio? Jak ktoś zapomina, że przyjeżdża autem i musi za chwilę odjechać, jeżeli nie chce płacić więcej, to może ustawić sobie budzik albo minutnik. Miejsce też można zapisać. I 19 dolarów w kieszeni.

StoryHome

Filmik promujący ten gadżet jest naprawdę wzruszający. Dziadkowie mieszkają daleko. Nie mają kontaktu z wnuczkami. Chcieliby opowiedzieć im bajkę lub posłuchać, jak było w szkole. Jak sobie z tym poradzić?

Pewnie większość doradziłaby skorzystanie z tego niszowego urządzenia:

Obraz

Ewentualnie tego programu:

Obraz

Tymczasem twórcy StoryHome mieli inny pomysł. Chcą stworzyć… no cóż, gadającą Bukę.

Obraz

Albo białą, mówiącą Matrioszkę, jak kto woli. I tak straszne.

Obraz

Zgoda, StoryHome ma pewną przewagę. Gadżetem bawić może się dziecko, raczej niczego nie wyłączy i nie połknie. Ale poza tym trudno znaleźć więcej zalet.

Odtwarzanie nagrania? Równie dobrze można nagrać bajkę na smartfonie czy komputerze i przesłać ją w mailu. Nie jest to specjalnie skomplikowane, za to na pewno tańsze. Promocyjna cena StoryHome wynosi 130 euro.

Pulse Play

Choć na pierwszy rzut oka punktacja w tenisie może wydawać się dziwna, to tak naprawdę nie jest to nic skomplikowanego:

Wikipedia

Wynik w gemie jest opisywany w charakterystyczny wyłącznie dla tenisa sposób. Wynik zaczyna się od zera (franc. l'œuf) (dosł. jajo), a trzy następne punkty to kolejno: 15 (franc.quinze), 30 (franc. trente), 40 (franc. quarante). Pomysł takiej punktacji narodził się XIX w. we Francji, kiedy zamiast obecnie stosowanych tablic elektronicznych wynik określano przy pomocy zegarów. Każdy z kolejnych punktów odpowiadał wskazywanym przez zegar liczbom 0, 15, 30, 45. Z czasem 45 zamieniono na 40.

Tymczasem twórcy przekonują, że do pomyłek dochodzi codziennie, na całym świecie. Nie gram w tenisa, więc nie wiem, ale naprawdę nie sądzę, żebyśmy do punktacji potrzebowali dodatkowego urządzenia. To wszystko da się spokojnie zapamiętać.

Obraz

A jeżeli ktoś uważa, żeby mu się przydało, to może zamiast opaski, niech poszuka nowego partnera. Obecny ewidentnie go kantuje.

Swoją drogą - być może w Polsce powstanie smart-opaska dla zawodników grających na Orliku. Zaświeci się na czerwono gdy ktoś kopnie z czuba. Do tego dojdzie inteligentna piłka, która sama dotoczy się na jedenasty metr, jeżeli trzy razy wyjdzie na “róg”. Żadnych oszustw.

Aha, będzie też GPS, dzięki czemu od razu grający dowiedzą się, gdzie dokładnie jest piłka, jeśli wypadnie za płot. Aplikacja policzy odległość do najbliższego zawodnika, który będzie musiał pójść po piłkę.

Fusion

Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tworzy się pady do smartfonów i tabletów. Albo produkuje się smartfony przypominające konsole przenośne. Ok, zgoda, Hotline Miami wymaga kontrolera, ale poza tym taki gadżet jest raczej zbędny, bo twórcy dostosowują sterowanie do dotykowych ekranów.

A poza tym - kiedy z tego pada korzystać?! W autobusie lub pociągu? Powodzenia. W domu? Wyobrażacie sobie, że kładziecie telefon na stole w ten sposób i cieszycie się rozgrywką:

Obraz

To nie ma nic wspólnego z wygodą i zabawą. Równie dobrze moglibyśmy oglądać filmy na smart-watchu. Pewnie się da, ale po co to robić, kiedy obok jest monitor lub telewizor?

I dlaczego ktoś je kupuje? Fusion na Kickstarterze zebrał już ponad 10 tysięcy dolarów.

A wygląda tak, jakby właśnie poważnie się uszkodził:

Obraz
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)