Nawet porno nie pomoże 4K

Nawet porno nie pomoże 4K

Zdjęcie pięknej pary pochodzi z serwisu Shuttertock
Zdjęcie pięknej pary pochodzi z serwisu Shuttertock
Michał Puczyński
17.07.2015 17:34, aktualizacja: 10.03.2022 10:11

Mam deja vu. Powtarza się rok 2010. 3D było wtedy nieuniknioną rewolucją, z której jakimś cudem nic nie wyszło. Mam wrażenie, że zmienił się tylko akronim - teraz mówimy o 4K.

Cały ten zgiełk z 3D jest dziś zrozumiały: tak już bywa, kiedy wciska się na rynek nową gałąź elektroniki na fali popularności jednego filmu. Bo przecież 3D to Avatar i nic więcej – przepaść między wpływami z tego a z innych trójwymiarowych filmów jest ogromna. Druga najbardziej dochodowa produkcja w 3D, czyli Avengers, zarobiła ok. 1,2 mld dolarów mniej. Inne względnie udane tytuły zgarnęły te kilkaset baniek tylko dlatego, że: a) przez krótki czas po Avatarze 3D było modą, b) bilety na film w 3D są o 4 dolary droższe niż 2D.

Przychody najbardziej kasowych filmów w 3D
Przychody najbardziej kasowych filmów w 3D© boxofficemojo.com

Jednym słowem: był sobie film, który ze względu na ciekawy myk wizualny zarobił dużo pieniędzy. Producenci przecenili entuzjazm widzów, wskutek czego w szufladzie zalegają ci tandetne plastikowe okulary, z których prawie nigdy nie korzystasz, bo to niewygodne i bez sensu.

Podmień tu i ówdzie parę słów, a wyjdzie z tego opowieść o 4K.

Nowe Coś Wielkiego

Producenci przekonują, że Ultra HD nowe Coś Wielkiego. Pojawiły się już telewizory obsługujące 4K. Miałem nawet okazję pobawić się jednym z nich. Przyznaję, że efekt jest powalający... kiedy już trafi się okazja, by go podziwiać.

Biblioteka filmów w 4K, dostępnych choćby w aplikacji FilmBox, nie jest szczególnie mała, ale mimo wszystko jest uboga. Brak w niej filmów efektownych, wręcz efekciarskich, w których UHD ma sens. Zamiast tego możemy zobaczyć dokładnie jak nigdy wcześniej pory i zmarszczki Mickiego Rourke'a w Zapaśniku albo George'a Clooneya w Amerykaninie. To jedne z głośniejszych filmów z oferty; większość to skromne obyczajówki albo box-officowe klapy, albo sequele sequeli, albo filmy ultra niskobudżetowe.

Czy właśnie takie filmy chcesz oglądać w 4K?
Czy właśnie takie filmy chcesz oglądać w 4K?© promocjalg.pl

Jak to w ogóle możliwe, że tak nieistotne produkcje doczekały się wersji 4K? Otóż Filmbox oferuje 4K przekłamane, bo uzyskane w wyniku upscalingu, czyli podbijania rozdzielczości z HD poprzez algorytm dorysowujący dodatkowe linie obrazu. Nie widzimy więc detali uchwyconych przez kamerę, a tylko wyostrzony obraz z Blu-raya. Takie UHD z oczywistych względów nie może równać się z pełnoprawnym 4K, podobnie jak upscalowane DVD wygląda marnie w porównaniu z autentycznym Blu.

Mówiąc krótko: nie ma czego oglądać – i nie będzie jeszcze przez długie lata. Masy filmów nie skonwertowano wciąż z SD do Full HD, a co dopiero do 4K. Ze względu na skromną ofertę rozdzielczość Ultra HD jest w tej chwili zbędnym bajerem; opcją, z której się nie korzysta.

Mieszkasz w M3?

Drugi, znacznie poważniejszy problem związany z 4K to fakt, że żyjemy w domach i mieszkaniach, a nie np. w piwnicach albo innych ciasnych komórkach. Kanapę trzymamy przy jednej ścianie, telewizor wisi naprzeciw. Dzielą nas od niego co najmniej dwa metry.

Przy takiej odległości nawet na 50-calowym ekranie nie widać różnicy między Full HD a Ultra HD. Po prostu ludzkie oko nie wychwytuje z takiego dystansu malutkich detali.

Obraz
© lg.com

Jeśli twój fotel jest oddalony od ekranu o dwa i pół metra, sens ma zakup dopiero 65-calowego monstrum, które z kolei wymaga gigantycznej wolnej przestrzeni. Jeśli mieszkasz w M3, możliwe, że jej nie wygospodarujesz.

Weźmy też pod uwagę, że nie wszyscy lubią też siedzieć blisko ekranu tak dużego, że trudno w całości objąć go wzrokiem. Mało który kinoman cieszy się z miejsca w pierwszym rzędzie. Spoza kręgu kinomanów natomiast mało kto zdecyduje się sprzątnąć stolik do kawy i przysunąć fotel do ekranu – tylko po to, żeby wyraźniej zobaczyć pryszcz na twarzy Margot Robbie. Problem znam z autopsji: najtrudniejszą częścią testowania 55-calowego LG UHD było takie przemeblowanie pokoju, by nic nie zasłaniało ekranu, a kanapa stała na tyle blisko, żebym widział dodatkowe detale.

Nadzieja w pornografii?

Teoretycznie szansę na szybkie przyjęcie się 4K mogłaby zwiększyć branża porno – Gadżetomania pisała o tym już dawno temu. Wszak porno oznacza technologiczny progres. To wybór nośnika filmów dla dorosłych zdecydował o zwycięstwie VHS nad Betamaksem i Blu-ray nad HDDVD. Ten drugi przypadek pokazuje przy okazji, jak wielką siłę ma pornografia.

Jeszcze na początku 2007 r. ludzie z Sony – twórcy formatu Blu-ray – odcinali się od branży porno. Początkowo odmawiali publikacji filmów dla dorosłych; z czasem znieśli zakaz, ale nie robili niczego, by wesprzeć dystrybutorów. Aktywny był za to konglomerat AORSA, stojący za HDDVD. Widząc rosnącą przewagę konkurencji, w połowie 2007 r. Sony powiedziało pornografii głośne „tak” – najpierw tylko w Japonii, później na całym świecie. Wiadomo, jak się to wszystko skończyło. Kto jeszcze pamięta o HDDVD?

Niestety na Blu-rayu nie wydano jeszcze przygód Dildo Bagginsa. Tak słyszałem
Niestety na Blu-rayu nie wydano jeszcze przygód Dildo Bagginsa. Tak słyszałem

Można więc dojść do wniosku, że porno w Ultra HD przybliży nadejście ery 4K. Jest jeden szczegół: wielka walka formatów miała miejsce w latach 2006-2008. W jej początkowej fazie ogromne internetowe agregaty porno dopiero zaczęły powstawać. YouPorn zadebiutował w 2006, Redtube i Pornhub w 2007. Koledzy mówią, że to jakieś serwisy z pornografią – wierzę im na słowo.

Nie zdziwiłbym się, gdyby tym razem rola porno we wdrażaniu nowych technologii okazała się znacznie mniejsza. Dzięki urządzeniom mobilnym wysokiej jakości porno jest dostępne od ręki, za darmo i praktycznie wszędzie. Producenci od lat narzekają, że dostępność amatorskiej erotyki zmniejsza ich zyski. Teraz weźmy pod uwagę, że telewizory 4K to ogromne urządzenia trzymane w salonach, zazwyczaj użytkowanych przez kilku domowników równocześnie, a za porno w 4K trzeba będzie zapłacić ze względu na wysokie koszty produkcji. Jak wielu znajdzie się koneserów gatunku, gotowych zaakceptować takie ograniczenia?

Za wcześnie i bez sensu

W Polsce nie ma jeszcze kanału telewizyjnego, który oferowałby Full HD w naprawdę dobrej jakości. Ceny filmów na blu ray wciąż są niedorzecznie wysokie. W sklepach nadal znacznie łatwiej znaleźć poszukiwany tytuł w SD, to znaczy na DVD albo i antycznym VCD, niż w formacie, który jest dziś standardem na całym świecie. W takich warunkach 4K po prostu nie da się sprzedać.

Oczywiście w bardziej rozwiniętych krajach sytuacja wygląda lepiej, ale biblioteka HD wciąż ma ogromne luki, zaś tworzenie archiwum 4K pochłonie jeszcze więcej czasu i środków. Co więcej, praktycznie nigdzie na świecie telewizja nie jest przystosowana do emisji sygnału UHD. Wreszcie – wiele osób nie ma warunków mieszkaniowych, które pozwoliłyby zobaczyć różnicę między 4K a 1080p.

Obraz
© sewelldirect.com

Sama technologia jest imponująca, ale producenci telewizorów próbują wepchnąć ją na rynek tylko dlatego, że już ją mają. Potrzeby klienta przestały się liczyć. Technologia wyprzedziła je tak dalece, że zaczęto je sztucznie kreować. Nieważne, że odbiorcy nie są na gotowi 4K, i to w sensie czysto technicznym. Zapowiedzi 8K sugerują, że nie istnieją granice przesady.

Producentom sprzętu radziłbym zastanowić się dla własnego dobra, dlaczego samochody mają tylko cztery koła, choć mogłyby mieć nawet osiem. Ostatecznie bowiem klienci zagłosują portfelem – chyba że nie dostaną wyboru, tak jak dziś, kiedy trudno kupić lepszy telewizor bez obsługi 3D.

Podobnie jak 3D, 4K może stać się zbędną technologią, która „nie wszystek umrze”, ale z której mało kto będzie celowo i świadomie korzystał. Jest na to po prostu za wcześnie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)