Widzisz nowy smartfon i „musisz go mieć”? To twój mózg chce sobie zrobić dobrze

Widzisz nowy smartfon i „musisz go mieć”? To twój mózg chce sobie zrobić dobrze

Zdjęcie mózgu pochodzi z serwisu shutterstock.com.
Zdjęcie mózgu pochodzi z serwisu shutterstock.com.
Michał Puczyński
25.08.2015 09:21, aktualizacja: 10.03.2022 10:07

Gonimy za nowymi gadżetami jak szaleni, choć nie wykorzystujemy potencjału tych, które już posiadamy. Wydajemy mnóstwo pieniędzy na przedmioty obiektywnie zbędne. Jakie psychologiczne mechanizmy sprawiają, że czujemy przymus przerzucenia się z iPhone'a 5 na 6?

Otaczamy się elektroniką, która kilkadziesiąt, a nawet jeszcze kilkanaście lat temu zapierałaby dech w piersiach. Apollo Guidance Computer, czyli sprzęt, który pozwolił człowiekowi dolecieć na Księżyc, był wyposażony w 64 KB pamięci i procesor 0,043 MHz. Jak zauważa Cliff Saran z Computer Weekly, byle toster posiadający program rozmrażania chleba jest bardziej skomplikowanym urządzeniem. Smartfon LG G4 ma do dyspozycji procesor 1,8 GHz i 3 GB RAM – to potęga schowana w kieszeni dżinsów. Mimo tego uznamy telefon za nudny i przestarzały, jak tylko do sklepów trafi G5.

Żyjemy w przyszłości rodem ze Star Treka, a nie robi to na nas żadnego wrażenia. Nie wykorzystujemy nawet ułamka możliwości oferowanych przez telefony czy tablety. We właściwych rękach mid-range'owy smartfon mógłby pokierować nawet misją na Marsa. To sprzęt, jakiego nie potrafili sobie wyobrazić autorzy s-f – a używamy go w absurdalnie banalnych celach.

Rube Goldberg wiedział, jak będzie
Rube Goldberg wiedział, jak będzie© Public Domain

Choć nie ma nic dziwnego w tym, że zmieniamy zadziwiające technologie jak rękawiczki, to nasze decyzje nie są podyktowane zwykłym „widzimisię”. W rzeczywistości wynikają z głębszych potrzeb oraz uwarunkowań.

Technologia jak narkotyk?

Jeszcze 15 lat temu nie czuliśmy przymusu, ani nawet potrzeby posiadania przenośnego telefonu. Dziś nie potrafimy spędzić godziny, nie spoglądając na ekran komórki.

  • Szybko przyzwyczajamy się do udogodnień, które niesie ze sobą rozwój cywilizacyjny, i trudno nam potem z nich rezygnować – wyjaśnia psycholog Katarzyna Niedzielska z Zespołu Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach i Środowiskowego Domu Samopomocy w Mysłowicach.

Ale czy nowa technologia naprawdę jest tak przydatna i zmienia nasze życie na lepsze? A może jesteśmy uzależnieni od technologii jak od zwykłej używki?

Czy dodanie przedniego aparatu było rewolucją, której potrzebowaliśmy?
Czy dodanie przedniego aparatu było rewolucją, której potrzebowaliśmy?
  • Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna – mówi Niedzielska. - Technika szybko się rozwija i ułatwia nam codzienne funkcjonowanie, ale wszystko, co dobre, ma też swoje cienie. Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie, w jakim celu korzysta ze swojego smartfonu i ile czasu zajmuje mu to każdego dnia. Czy robi to ze względu na wygodę, czy może doświadcza tzw. FoMO.

FoMO, czyli Fear of Missing Out, to określenie lęku przed tym, że coś nas omija, np. gdy nie korzystamy z sieci. Odkrywca zjawiska dr Dan Herman zauważył je po raz pierwszy już w 1996 r. Według jego definicji FoMO to „wyraźnie lękliwa postawa wobec możliwości niewykorzystania nadarzających się okazji i przegapienia oczekiwanej przyjemności z ich wykorzystania”.

Dziś problem jest szczególnie dokuczliwy ze względu na stopień zaawansowania technologii. Jak pisze Herman, social media i urządzenia mobilne „gwałtownie zwiększyły naszą natychmiastową świadomość istnienia niezliczonych opcji, dostępnych dla nas i rozpalających naszą wyobraźnię. Uzależniliśmy się od posiadania możliwości wyboru”. Właśnie dlatego ciągle zerkamy na ekran smartfonu: być może ktoś wysłał nam wiadomość? Albo skomentował wpis na Facebooku? A może pojawiła się przecena aplikacji lub nowy zabawny obrazek na lubianym profilu?

A może dziewczyna rzuciła nas na Facebooku?
A może dziewczyna rzuciła nas na Facebooku?© Happyplace.com
  • Jeżeli doświadczamy FoMO, powinniśmy się zastanowić, jakie niesie to dla nas konsekwencje – przestrzega Katarzyna Niedzielska.

Te bowiem mogą się okazać poważne. FoMO ma dobre strony, do których według Hermana zalicza się m.in. motywacja do prowadzenia pełniejszego, bardziej satysfakcjonującego życia – jednak nie każdy jest w stanie je dostrzec. Osoby, które nie radzą sobie z lękiem, czują się przytłoczone ogromem możliwości. Nie odnajdują się w życiu, nie potrafią poświęcić się karierze, rodzinie ani żadnemu hobby; mają wrażenie, że są pozbawione kontroli, wiecznie zmęczone i zmuszone do uczestniczenia w wyścigu szczurów. Stają się zakładnikami nowych gadżetów.

Lans na komórę

Ludzie cierpiący na FoMO zawdzięczają swoje problemy technologii, tę jednak posiadamy już od lat. Smartfon z roku 2012 może napędzać nasze lęki tak skutecznie, jak najnowszy iPhone. Rozwój bowiem, jeśli przyjrzeć się mu z bliska, wcale nie jest tak szybki.

Kolejne inkarnacje danego smartfonu czy tabletu różnią się od siebie, ale nie są drastycznie odmienne, nawet jeśli pani w spocie reklamowym mówiła coś innego. W testach porównawczych serwisu Benchmark parametry LG G3 oceniono na 8,5/10; nowszego od niego G4 na 8,0. W serii benchmarków G4 ogólnie wypadł lepiej niż starszy model, ale uzyskany przez niego wynik to zaledwie 6,6/10 przy 5,5 dla G3. Trudno więc mówić o nowej jakości wśród smartfonów – i nie sposób się temu dziwić. Dopiero modele oddzielone kilkoma generacjami technologii różnią się w zauważalny sposób. Dlaczego mimo tego miłośnicy technologii wyczekują na nowy model urządzenia, które już posiadają, i to we w pełni funkcjonalnej, wciąż aktualnej wersji?

Już na pierwszy rzut oka widać, że to staroć
Już na pierwszy rzut oka widać, że to staroć© LG
  • Za tym zjawiskiem stoi kilka przyczyn – mówi Katarzyna Niedzielska. - Jedną z nich jest potrzeba zaimponowania poprawienia swojej samooceny poprzez posiadane dobra materialne. Kiedyś wyznacznikiem statusu społecznego były drogie samochody i zegarki; dzisiaj dołączyły do nich nowinki technologiczne. Z drugiej strony: każdy z nas chce być akceptowany przez innych, a konsumpcyjna kultura, w której żyjemy, wywiera presję, by podążać za trendami.

To tzw. społeczny dowód słuszności: technika wywierania wpływu odwołująca się do naszego konformizmu. „Jeżeli wszyscy kupują nowy smartfon, to znaczy, że i ja muszę go mieć. Najwyraźniej tak trzeba postępować, bo grupa ma zawsze rację”.

Co ciekawe, presja otoczenia może być także pierwszym krokiem do „fanbojstwa”.

Wygodnie być fanbojem

Kupujemy gadżet, bo wszyscy dookoła już go mają. Wybieramy znaną markę, bo ta akurat jest modna. Potem, choć gardzimy podobnym zachowaniem, stajemy się jej zagorzałymi obrońcami.

"Ja tylko stwierdzam obiektywne fakty"
"Ja tylko stwierdzam obiektywne fakty"© Zero Punctuation

Droga do fanbojstwa jest krótka, ale samo zjawisko – nie tak złe, jak mogłoby się wydawać. Wychwalamy produkty ulubionej firmy niezależnie od ich faktycznej jakości, ponieważ tak jest po prostu... wygodniej.

  • Nasz mózg dąży do tzw. oszczędności poznawczej – wyjaśnia Niedzielska. - Na co dzień jesteśmy zasypywani ogromną ilością marek, produktów, modeli. Mamy trudności z przetwarzaniem i analizą tych wszystkich informacji. Zawężając możliwości wyboru do urządzeń jednej marki, upraszczamy proces decyzyjny. Dzięki temu jest szybszy i wymaga od nas mniej wysiłku.

Z drugiej strony, jak mówi psycholog, część z nas może kierować się regułą zaangażowania i konsekwencji. Podejmując jakąś decyzję, będziemy przy niej trwać, ponieważ chcemy być uważani za konsekwentnych, czyli zdecydowanych, dojrzałych i racjonalnych.

Ten mechanizm chętnie wykorzystują producenci sprzętu czy dostawcy usług, oferując np. abonament w promocji przez pierwsze pół roku albo dorzucając do niego produkt wybranej marki. Skoro już korzystamy z oferty firmy X, to stojąc przed koniecznością jej przedłużenia lub znalezienia innej, zapewne przy niej zostaniemy. Skoro używamy produktu Y, jeśli zajdzie potrzeba wymiany na inny egzemplarz, wybierzemy znaną sobie markę.

Niestety miłośnicy Peel Tridenta już nie mogą przerzucić się na nowszy model.
Niestety miłośnicy Peel Tridenta już nie mogą przerzucić się na nowszy model.© David Hunter Flickr

Właśnie dlatego widzowie do dziś wolą DVD niż Blu-ray: ten pierwszy wniósł nową jakość i stał się modny, podczas gdy ten drugi był „zaledwie” lepszy. Cena ma drugorzędne znaczenie. Gdyby było inaczej, w rankingu najlepiej sprzedających się smartfonów Fortune.com pierwszego miejsca nie zajmowałby od prawie roku iPhone 6, kosztujący średnio 650 funtów. Można bez problemu znaleźć tańsze telefony porównywalnej jakości, ale dopiero duży skok jakościowy albo nowa moda sprawią, że zdecydujemy się na "odstępstwo od normy".

Świadome zakupy

  • Warto budować swoją samoocenę w oparciu o inne wyznaczniki niż posiadane dobra czy zgodność z obowiązującymi trendami – mówi Katarzyna Niedzielska. - To potrzebne, aby być świadomym konsumentem.

A jednak trudno konsumować świadomie. Choć uważamy, że myślimy za siebie i uodporniliśmy się na przekaz reklamowy, jesteśmy tylko ludźmi. Działają na nas techniki wywierania wpływu, a za każdą decyzją, jaką podejmujemy w związku z zakupem i użytkowaniem technologii, stoją oczekiwane korzyści.

Nie kupujemy nowego smartfonu, bo jest ładny; kupujemy go, ponieważ uważamy, że nowoczesny człowiek powinien go mieć. Nie zerkamy co chwilę na ekran, bo „tak jakoś wyszło”; robimy to, ponieważ nie chcemy przegapić nowego wpisu czy możliwości skomentowania artykułu jako pierwsi. Chcemy mieć wszystko i przypodobać się innym, i dlatego nowe technologie odgrywają w naszym życiu tak ważną rolę.

Na szczęście płynie z tego radosny wniosek. Jeśli kształtują nas przyjemności tak błahe, jak nowe powiadomienie w smartfonie, to znaczy, że nie mamy pilniejszych potrzeb do zaspokojenia. Żyjemy we wspaniałych czasach.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)