Tęsknisz za latami dziewięćdziesiątymi? Rozejrzyj się, one wcale nie minęły!

Tęsknisz za latami dziewięćdziesiątymi? Rozejrzyj się, one wcale nie minęły!

Zdjęcie kasety pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie kasety pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek
09.09.2015 12:45

Czasy zachwytu nad Tekkenem, straganów z pirackimi wersjami, słuchania muzyki na kasetach - to minęło? Niekoniecznie!

Inna dusza - lata 90. w pigułce

“Inna dusza” to książka rewelacyjna. Niby lata dziewięćdziesiąte są tu tylko tłem, trochę jakby z konieczności, bo przecież zbrodnia, na której Łukasz Orbitowski oparł swoją historię, rozegrała się właśnie wtedy. Ale sam pisarz w wywiadach przyznaje:

"Inna dusza" jest osadzona w latach 90., ponieważ zbrodnie, o których piszę, wydarzyły się w latach 90. właśnie. Ale myślę, że chodzi między innymi o to, że ja lata 90. rozumiem. A przynajmniej wiem, czym były, ponieważ one się już dokonały. To zamknięty etap. Mam w swojej głowie pewien obraz tamtego okresu, to taki zamrożony czas, do którego mogę się przymierzyć z pisarską lupą i wypatrzyć to, co wydaje mi się fajne do opisywania. Ze współczesnością tak nie jest

  • Jaka piosenka kojarzy ci się z latami dwutysięcznymi? - pyta sam Orbitowski autora wywiadu opublikowanego na dzikabanda.pl. Potrafilibyście odpowiedzieć? Zgoda, autor “Innej duszy” ma rację, bo zdecydowanie łatwiej wybrać coś z lat dziewięćdziesiątych. A jak przypomnimy sobie “kultowe zespoły”, to od razu otwiera się worek z innymi skojarzeniami. Wspomnieniami. Automaty, PlayStation, szare blokowiska, szemrane interesy, siłownie w piwnicach, przerabiane konsole…
Zdjęcie ps pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie ps pochodzi z serwisu shutterstock.com

O tym właśnie Orbitowski, budując, a może raczej rekonstruując tamten świat, pisze. Na dodatek pozwala spojrzeć na nie oczami młodych ludzi, więc jeszcze łatwiej się wczuć. Jest mnóstwo fragmentów, które dzisiaj budzą radość i zwyczajną nostalgię. Nietrudno się nie uśmiechnąć czytając relację z gry w Tekkena, rozmowę o Diablo czy Tomb Raiderze, opis sklepu komputerowego albo płyt, dzięki którym w domu będzie można uzyskać kinową jakość. Orbitowski wie, jak pokazać Contrę, żebyśmy pomyśleli: "o, tak było".

"Inna Dusza", Łukasz Orbitowski

Tatko mówi, że czytał w gazecie o prezentacji niezwykłego wynalazku. Filmy teraz będą puszczane z płyty, podobnej trochę do kompaktowej, tylko mniejszej. Będą napisy w kilkudziesięciu językach i sam film ładniejszy niż w kinie, co trudno sobie wyobrazić. Pod nos podsuwa mi płachtę „Gazety Pomorskiej”. Zachował ją specjalnie dla mnie. Czytam. W hotelu Pod Orłem będą puszczali taką płytkę na specjalnym urządzeniu, jakie mają tylko cztery na świecie. Czytam dalej, na głos, krztusząc się ze śmiechu, bo taki aparacik mają we Francji, w Stanach, trzeci podróżuje po świecie, a czwarty skradziono.

Zacząłem się zastanawiać, czy to zasługa Orbitowskiego, który świetnie przywołuje tamte czasy, czy może to dowód na to, że wielbione dziś lata dziewięćdziesiąte były… no cóż, powiedzmy to sobie wprost, biedne.

Fundamenty są powszechnie znane. Gra, w której gość idzie tylko w prawo; kaseta, którą przewija się ołówkiem; discman, którego wszyscy zazdroszczą. I już mamy lata dziewięćdziesiąte. Na szczęście dla Orbitowskiego to tylko tło, cegiełka, która jest fragmentem świetnej całości. Ale przy okazji, mam wrażenie, jego książka pokazuje, czym tak naprawdę był okres po 1989 roku.

Zdjęcie kaset VHS pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie kaset VHS pochodzi z serwisu shutterstock.com

Bardzo łatwo tamte lata wycisnąć. Opisać. Zobrazować. Przywołać, by wszyscy czuli się jak w domu. Walkmany, kasety, discmany, wypożyczalnie VHS, automaty, dresy, siłownie, odżywki, discopolo, gry, komiksy, metal, rap, PlayStation, Edyta Bartosiewicz, Nirvana. Z jednej strony pojęć jest wiele, z drugiej - nie na tyle dużo, żeby tego nie spamiętać. A co za tym idzie: nauczyć się ich.

Lara Croft dla każdego

Lata dziewięćdziesiąte są dla każdego. Nieważne, czy w tym roku stuknęła ci pięćdziesiątka, czy urodziłeś się na początku lat osiemdziesiątych, czy może nie masz jeszcze piętnastu lat. Wszyscy kojarzą kasety, wszyscy wiedzą jak wygląda odtwarzacz VHS, wszyscy znają Larę Croft i pewnie wszyscy choć raz zagrali na automacie, korzystali z walkmana czy discmana. Wbrew pozorom nie jest to niemożliwe nawet dzisiaj. Tak, tak, “gimby” też to znają!

Obraz
© Steam

Lata dziewięćdziesiąte są uniwersalne. Właśnie przez to, że były małe, biedne, skromne, więc bardzo łatwo je poznać, nawet jeśli się wtedy nie żyło lub ledwo co pamięta. Kto wie, być może za dziesięć, dwadzieścia lat to samo powiemy o teraźniejszości, ale mam wrażenie, że mimo wszystko trudniej będzie ją opisać. Nie da się tak łatwo wyciągnąć skojarzeń, rzeczy wspólnych. I to jest właśnie piękne! Bogactwo! Każdy ma coś swojego, nie ma sztandarowych gatunków, nie ma jednej pasji, łączącej całe pokolenie.

Czy w takim razie powinniśmy aż tak wielbić “biedne” lata dziewięćdziesiąte? “Inna dusza”, choć niektórzy będą wyciągać z niej nostalgię łychami (co rzecz jasna nie było celem autora), pokazuje, jak mały był to świat i jak niewiele młody człowiek w nim miał i mógł.

Zdjęcie dyskietki pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie dyskietki pochodzi z serwisu shutterstock.com

Marzenie o PlayStation, które dziś jest dla każdego, jest smutne, a nie urocze. Tak samo jak oszczędzanie na rower lub grę na automatach czy sen o wielkim mieście, w którym wszystko jest idealne, ludzie mili, a sklepy pełne piękne ubrań. Dziś nikt tak nie wyobraża sobie Warszawy, bo lepiej, także dzięki Internetowi, zna świat. Czy to źle?

Jak było naprawdę?

Może więc czas to powiedzieć wprost: lata dziewięćdziesiąte były szare, ubogie, biedne, kiczowate, smutne. Niewiele rzeczy zasługuje na uwiecznienie.

Ciekawą rzecz na ten temat powiedział jeden z członków zespołu Kinsky w wywiadzie dla magazynu Noise:

Spojrzenie do tyłu zawsze niesie ze sobą nostalgię, która powoduje, że koloruzyjemy pozytywnie tekturowy, tandetny chłam z przeszłości, bo był on w jakiś sposób “nasz”, wiązał się z naszym przeżywaniem i widzeniem rzeczywistości wokół. W ten sposób przekłamujemy pewne wartości, bo dodajemy do nich ten właśnie czynnik nostalgiczny.

Czy tak nie jest właśnie z latami dziewięćdziesiątymi?

Tylko czy one naprawdę przeminęły? Czy jest tak, jak mówi Orbitowski, że to czas dokonany, z którego można tylko wyciągać wspomnienia, bo wszystko się zmieniło? Moim zdaniem nie. I właśnie "Inna Dusza", książka teoretycznie nie o latach dziewięćdziesiątych ani o technologiach, pokazała mi, jak wiele z tego okresu jest naszą codziennością.

Trzeba tylko spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość z innej strony. Lata dziewięćdziesiąte trochę się schowały. Jednak cały czas są.

Piractwo na straganie

Wchodzimy na targ. Nie w małej miejscowości, ale w Gdańsku. Na płocie widnieje slogan, że gdzieś tutaj można naprawić lub wymienić się na gry na PlayStation czy Dreamcasta. Za chwilę okaże się, że to niejedyna rzecz, która przenosi nas w teoretycznie miniony okres.

Oprócz dresów, rajtuz, ziemniaków i grającego discopolo z każdej budki - to już “wspomnień czar” - są też stoiska “elektroniczne”. Można kupić filmy z gazet, używane gry na PlayStation 3, Xboksa 360, peceta, a nawet PlayStation 2. A oprócz tego… piraty.

Giełda komputerowa na Grzybowskiej Warszawa

Tak, piraty. Dokładnie takie same jak kiedyś. Jak te z książki “Inna Dusza”.

"Inna Dusza"

Na stołach leżą pirackie płyty DVD – Pulp Fiction, Titanic, Armageddon i Szeregowiec Ryan – w pudełkach jakby przeżutych przez zaślinione zwierzę. Są też kasety wideo, ale już niewiele. Pod białym namiotem trwa żywiołowa rozmowa na temat przerabiania konsol na piraty. Dzieciak kładzie PlayStation na składanym stole, ostrożnie, jak okręt w butelce, a chuda, blada dziewczyna tłumaczy mu, co i jak. Najpierw wkładamy specjalną płytkę, czekamy, aż się wgra, potem zmieniamy na kopię zapasową i można cisnąć do woli.

Widziałem drugi sezon “Detektywa”. Nową premierę kinową. Z niewyraźną okładką, źle wydrukowaną. Domowa robota.

Były też kasety VHS i te do magnetofonu. Zresztą, czy kasety z muzyką mogą w ogóle dziwić? Wciąż je kupuję, bo w ten sposób muzykę wydają małe wytwórnie. Ktoś powie, że to hipsterska zajawka, ale coraz trudniej mówić o kasetach jako niszy.

NAC to jeden z niewielu i największy producent kaset magnetofonowych w USA. Spółka wyprodukowała ich 10 mln w 2014 r., a w br. planuje zwiększenie sprzedaży o 20 proc.

A piractwo? Nie tylko żyje na targach, miejskich rynkach, bo przecież wciąż obecne jest w Sieci. Trochę inna forma, ale to coś, co się nie zmienia, było wczoraj, jest i dziś.

DOOM E3 2015 Singleplayer Gameplay Demo Reveal Bethesda Conference BE3

A gry? Czy dzisiaj nie dałoby się napisać o Tomb Raiderze, Tekkenie, Street Fighterze tak samo, jak robi to w swojej książce Orbitowski? Ba, znaleźlibyśmy gry, które celowo mają taką samą grafikę, jak wtedy. Nie mówiąc o filmach, zespołach, komiskach obracających się w tej samej stylistyce co dawniej. Jakby się uprzeć, dziś też można żyć jak w latach dziewięćdziesiątych. Trochę lepiej, trochę inaczej, bo w innej oprawie, ale na tych samych zasadach, z tymi samymi korzeniami. Niektórzy czekają na Dooma. Kolejnego Mortal Kombat. Jeszcze jedno Diablo. Dwadzieścia lat temu też to robili.

Może właśnie dlatego lata dziewięćdziesiąte wcale się nie skończyły, tylko wciąż trwają. Są obecne, ukryte, może nie w pełni formy, ale na pewno nie są trupem. Ciągną się. Wszyscy do nich należymy. Tylko że to wcale nie jest nasze wspomnienie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)