Nowe Nintendo: prezesi jak papieże, a w Polsce lepiej niż kiedykolwiek

Nowe Nintendo: prezesi jak papieże, a w Polsce lepiej niż kiedykolwiek

Nowe Nintendo: prezesi jak papieże, a w Polsce lepiej niż kiedykolwiek
Krzysztof Janicki
15.09.2015 22:36, aktualizacja: 19.09.2015 09:59

Zapowiedź nowej konsoli, otwarcie się na smartfony, promocja w Polsce, a w końcu śmierć prezesa – przez ostatni rok w Nintendo zmieniło się więcej niż przez kilka poprzednich lat. Jak więc firma Mario i spółki wygląda w dniu wyboru nowego szefa? I jaka czeka ją przyszłość?

W poniedziałek 14 września zarząd Nintendo na nadzwyczajnym posiedzeniu mianował Tatsumiego Kimishimę nowym prezesem Nintendo. Zmiana na tym stanowisku miała związek z przedwczesną śmiercią Satoru Iwaty, który zmarł w wieku 55 lat z powodu komplikacji po operacji guza dróg żółciowych. Ale reformy w firmie wąsatego hydraulika rozpoczęły się dużo wcześniej, gdyż cały rok 2015 upłynął pod znakiem zmian. Zacznijmy więc od początku.

Tatsumi Kimishima (65 l.) - nowy prezes Nintendo
Tatsumi Kimishima (65 l.) - nowy prezes Nintendo

Problemy na świecie

W odróżnieniu od Sony czy Microsoftu, niemal cała działalność Nintendo skupia się na konsolach oraz grach. A obie platformy japońskiej firmy nie radziły sobie w tym roku najlepiej.

Sprzedaż new3DS wprawdzie nigdy nie spada poniżej pewnego przyzwoitego poziomu, ale szał na tę konsolę już dawno przeminął i czuć pewne zmęczenie materiału. Widać to chociażby po wychodzących grach. Głównie sequele, remake’i i spin-offy dużych serii, a bardzo niewiele nowości i śmiałych inwestycji. Wszyscy zdają się świadomi, że jest już bliżej nowego handhelda niż dalej.

Z Wii U niestety nie jest lepiej. Konsola nie ma już szans na przebicie się do mainstreamu, a wciąż wychodzące na tę platformę gry są w stanie na siebie zarobić tylko dlatego, że te 11 milionów posiadaczy Wii U (w tym ja) to bardzo lojalni i oddani klienci.

Na tym tle w tym roku widać było jeden naprawdę jasny punkt – premierę Splatoon. Pozornie gra była skazana na porażkę: była to nowa marka, a do tego kolorowy shooter online od Nintendo wychodzący jako exclusive na umierającą platformę.

Na przekór temu, a może właśnie dzięki temu, Splatoon błyskawicznie rozszedł się w nakładzie 1 miliona kopii, a dzięki stopniowemu i darmowemu dodawaniu zawartości do dziś utrzymuje wysoką sprzedaż.

Gra zbudowała wokół siebie również społeczność fanów, dzięki czemu już teraz można zaliczyć Splatoon do multiplayerowych best-sellerów Nintendo obok serii Mario Kart i Super Smash Bros.

Sukcesy w Polsce

Tymczasem w Polsce sytuacji Nintendo wygląda diametralnie inaczej. Odkąd czeska firma Conquest Entertainment przejęła prawa do dystrybucji w Polsce, Big N w naszym kraju jest nieustannie na fali wznoszącej.

Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że do tej pory sytuacja była tragiczna, ale mogę śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy w naszym kraju nie było z Nintendo tak dobrze, jak teraz.

Conquest bardzo rozsądnie zaczął podbój naszego rynku od istniejących enklaw Nintendo. Szansę na kody recenzenckie obok największych redakcji dostały także małe strony i fanowskie blogi poświęcone Nintendo, jak chociażby mój. Znalazły się nawet fundusze na konkursy i nagrody oraz reklamę w prasie branżowej.

Jednocześnie konsole i gry Nintendo pojawiły się w sklepach. Najpierw tych małych, specjalistycznych, które dzięki ofercie prosto od dystrybutora szybko zaskarbiły sobie klientelę wśród fanów Nintendo.

Przy czym znam przynajmniej jeden sklep, który zajmuje się wyłącznie sprzedażą produktów Nintendo, nie zaprzątając sobie głowy PlayStation czy Xboxem. I dobrze na tym wychodzi.

Autor artykułu z pracownikiem ekipy wodociągowej
Autor artykułu z pracownikiem ekipy wodociągowej

Taktyka się sprawdziła, a dalej było tylko lepiej. Polscy dziennikarze dostali zaproszenia nie tylko na sierpniowy Gamescom, ale także jeszcze, i to jeszcze w lipcu, na Post-E3 Tour do Katowic. Był to event w całości zorganizowany przez Conquest, umiejscowiony w Polsce, na który zjechali się nie tylko nasi dziennikarze, ale też ich koledzy z Czech, Słowacji i Węgier.

W tej chwili Nintendo jest obecne na najważniejszych imprezach w Polsce (Poznań Game Arena, Warsaw Games Week, itp.), a ich produkty znajdują się w katalogach kolejnych, coraz większych sklepów – zaledwie kilka dni temu dołączyło do nich cdp.pl.

Nie zdziwię się, jeśli wraz z okresem przedświątecznym ponownie zobaczymy produkty N w galeriach i hipermarketach.

Powiew zmian

Nie jest jednak tak, że Nintendo nie uczy się na własnych błędach. Wspomniałem w pierwszy akapicie o problemach ich obecnych sprzętów. Tak się jednak składa, że właśnie te problemy zmusiły decydentów firmy do otwarcia się na nowe pomysły i branżowe standardy – choć jeśli orientujecie się w branży gier, to wiecie, że nie wszystkie standardy są chwalebne.

Na pewno można mieć wątpliwości, co do blokowania zawartości w grach za paywallem w postaci figurek amiibo. Z drugiej strony figurki toys-to-life z mocnymi markami Nintendo to oczywisty ruch, który przynosi w tych trudnych czasach firmie żywą gotówkę. Widocznie fani i kolekcjonerzy to lubią.

Figurki amiibo to bardziej obiekty kolekcjonerskie niż akcesoria do gier
Figurki amiibo to bardziej obiekty kolekcjonerskie niż akcesoria do gier

Trzeba jednak oddać Big N sprawiedliwość, że inni mogliby się od nich uczyć, jak tworzyć DLC. Kiedyś firma nie chciała słyszeć o tej formie monetyzacji, dziś daje przykład innym. Taki Mario Kart 8 dostał dwa DLCki, które w sumie dodają 50% zawartości za ledwie 25% ceny pełnej gry. Bardzo mocne i tanie (lub nawet darmowe) dodatki dostały również New Super Maro Bros. U, Hyrule Warriors czy Splatoon.

Nintendo eksperymentuje ponadto z formami dystrybucji. Ciekawym przypadkiem jest nadchodząca premiera Project Zero: Maiden of Black Water. Grę można nabyć w pudełku wraz ze SteelBookiem, artbookiem i innymi dodatkami w edycji limitowanej, która jednak kosztuje tyle, co zwykła gra. Zaś w formie cyfrowej będziemy mogli ściągnąć darmowe demo obejmujące dwa rozdziały, dopiero po przejściu których gra zapyta, czy chcemy dokonać zakupu pełnej wersji. Taka formuła free-to-start.

Fizyczna limitka dla fanów, dla ewentualnej reszty wersja cyfrowa
Fizyczna limitka dla fanów, dla ewentualnej reszty wersja cyfrowa

Inna ciekawa inicjatywa Nintendo to tak zwane Nindies, czyli Nintendo Indies. W dobie coraz większej popularności i rozpoznawalności gier niezależnych, Nintendo dba o dobre relacje z twórcami, którzy piszą albo tylko na platformy Nintendo (Typoman, Runbow, FAST Racing Neo), albo są to dla nich platformy wiodące (SteamWorld Dig, Shovel Knight).

Pomaga im także w promocji, np. poprzez akcję Nindies@Home, w ramach której dystrybuowane była dema gier, które potem uprawniają do zakupu pełnej wersji ze zniżką.

Nintendo było też pierwszym z producentów konsol, który stworzył ekskluzywne dla swoich konsol Humble Bundle. Szkoda tylko, że akcja ta była ograniczona regionalnie i dotyczyła tylko Ameryki. Niemniej jednak jak na dłoni widać, że problemy Wii U zmusiły N na porzucenie konserwatywnego podejścia i poszukania innych, mniej utartych ścieżek dotarcia do graczy.

Na nieznanych wodach

Jeśli ktoś wciąż nie był przekonany, że za rządów Satoru Iwaty firma jest zdolna do reform, to ogłoszenie wejścia na rynek smartfonów musiało te wątpliwości rozwiać. Nintendo rozpoczęło współpracę z firmą DeNA, japońskim ekspertem w dziedzinie komórek.

Umowa obejmuje przygotowanie we współpracy z designerami N pięciu gier dedykowanych platformom mobilnym, oczywiście z wykorzystaniem rozpoznawalnych na całym świecie postaci Nintendo.

Pokemon GO to gra: free-to-play, MMO, Augmented Reality...
Pokemon GO to gra: free-to-play, MMO, Augmented Reality...

Jeszcze nie poznaliśmy pierwszej gry z tej piątki, a już świat obiegł zwiastun Pokemon GO na smartfony – gry rozszerzonej rzeczywistości, w której będziemy przemierzać prawdziwy świat łapiąc Pokemony i walcząc z innymi trenerami/posiadaczami aplikacji. Grę tworzą twórcy Ingress, innej smartfonowej gry balansującej na styku MMO i augmented reality.

Wprawdzie Pokemon GO nie jest pierwszą grą z tymi stworkami na komórki (The Pokemon Company jest częściowo niezależne od Nintendo), jednak po raz pierwszy zapowiedź takiej gry wyszła bezpośrednio od Nintendo, a logo firmy pojawiło się w oficjalnym zwiastunie. Taki to nowy rozdział w historii firmy.

Umarł król, niech żyje król

W ten sposób dotarliśmy do 11. lipca tego roku, kiedy to świat obiegła smutna informacja o śmierci Iwaty. Zanim jednak to tragiczne zdarzenie przerwało rządy Iwaty, zdążył on nakreślić plan rozwoju firmy: nowa dedykowana konsola NX, wejście na rynek smartfonów, podbój rynku Quality of Life oraz szersza obecność licencji Nintendo w popkulturze.

Ledwo co nastało interregnum, a już pojawiły się plotki, że zwłaszcza polityka inwestycji w urządzenia poprawiające jakość życia może się zmienić. Podobno zwolennikiem tego kierunku był Iwata, ale reszta zarządu miała wątpliwości.

Oliwy do ognia dolewał fakt, że o QoL dawno nic nowego nie słyszeliśmy i w tym roku już nie usłyszmy. Jednak wybór Tatsumiego Kimishimy na prezesa oznacza, że prawdopodobnie kierunek zmian zostanie zachowany.

Kimishima i Iwata na wspólnym zdjęciu
Kimishima i Iwata na wspólnym zdjęciu

Tatsumi Kimishima to były prezes Pokemon USA oraz Nintendo of America, ale przede wszystkim finansista z ponad 25-letnim doświadczeniem w bankowości. Raczej trudno podejrzewać go o charyzmę i wizjonerstwo, jakim charakteryzował się Iwata.

Do tego Kimishima ma aż 65 lat, jest w wieku emerytalnym, co jeszcze mocniej udowadnia, że prezesura Kimishimy ma być rozwiązaniem przejściowym.

To trochę tak jak z papieżami: po Janie Pawle II przyszedł kontynuator i strażnik doktryny Benedykt, a dopiero po nim reformator Franciszek.

Wydaje się więc, że Kimishima będzie rozważnym egzekutorem nakreślonej wizji, którego głównym zadaniem będzie zapewnienie Nintendo zysków z bieżącej działalności. Nie wyrzuci on planów Iwaty do kosza i nie nakreśli nowych. Zresztą towarzyszące nominacji zmiany organizacyjne w Nintendo potwierdzają, że najbliższe lata będą poświęcone wyłonieniu nowej kadry kierowniczej.

W tak zwanym międzyczasie szykuje się nam triumwirat. Choć oficjalnie to Kimishima został prezesem, awansu doczekali się także dwaj poprzedni faworyci mediów do tej funkcji: Shigeru Miyamoto oraz Genyo Takeda.

Miyamoto przyjął funkcję Doradcy Kreatywnego, podczas gdy Takeda został Doradcą Technologicznym. Nietrudno się domyślić, że to właśnie ta trójką będzie prowadziła Big N przez najbliższe lata, gdzie Kimishimy będzie nadzorował przede wszystkim finanse i business development, Shigeru rozwój gier, a Takeda opracowywanie nowych konsol i akcesoriów.

Widoki na przyszłość

Być może taki jeden prezes w trzech osobach to właśnie to, czego Nintendo potrzeba w tym trudnym momencie. Przed firmą stoi bowiem mnóstwo wyzwań. W pierwszej kolejności muszą udobruchać swoich najwierniejszych fanów dostarczając jeszcze przez przynajmniej rok line-up solidnych gier na Wii U – w tym nową Zeldę.

Po drugie muszą zaoferować na komórkach aplikacje, które z jednej strony przyniosą im spodziewany zysk, a z drugiej nie będą powtarzały się z grami, które są dostępne wyłącznie na ich konsolach.

Zelda na Wii U - premiera w roku 2016
Zelda na Wii U - premiera w roku 2016

Wreszcie po trzecie, i to będzie największe wyzwanie, muszą zatrzeć złe wrażenie po Wii U i zachwycić nową konsolą NX – i to nie tylko graczy, ale także developerów.

Na razie nie ma sensu analizować, czym będzie nowa konsola, ponieważ oficjalnych informacji brak, a krążące po sieci plotki są mało wiarygodne. Wiadomo jedynie, czym NX musi być – konsolą z mocnymi grami oraz unikatową na tle konkurencji, a jednocześnie na tyle nowoczesną, żeby nie uprzykrzała życia developerom ani swoim posiadaczom.

Przed Nintendo masa roboty. Ale co trzy pary rąk, to nie jedna.

--

OD REDAKCJI: Autor, Krzysztof "Kaxi" Janicki, pracuje jako creative copywriter w firmie Techland, a po godzinach prowadzi BlogNintendo.pl. Wcześniej przez lata współpracował z magazynem Neo Plus, na łamach którego również pisał między innymi o tej japońskiej firmie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)