Technotuning. Jak dzięki elektronicznym gadżetom zwiększyć możliwości organizmu?

Technotuning. Jak dzięki elektronicznym gadżetom zwiększyć możliwości organizmu?

Grafika przedstawiająca mózg z elektrodami pochodzi z serwisu Shutterstock
Grafika przedstawiająca mózg z elektrodami pochodzi z serwisu Shutterstock
Łukasz Michalik
03.10.2015 20:14, aktualizacja: 10.03.2022 10:04

Lepszy wzrok, koncentracja czy koordynacja ruchów? Aby to uzyskać, wystarczą dostępne na rynku, elektroniczne gadżety!

Rozwój technologii sprawia, że niemal każdy element naszego ciała można już zastąpić elektronicznym zamiennikiem. Problem polega na tym, że są to zazwyczaj poważne, inwazyjne zabiegi, dostępne jedynie dla uczestników nowatorskich kuracji czy nielicznych ochotników, biorących udział w testach medycznych.

Okazuje się jednak, że zwykli ludzie, którzy chcieliby nieco podkręcić możliwości własnego organizmu, również mają taką możliwość. Choć wpływ takich praktyk na zdrowie, zwłaszcza w dłuższej perspektywie, jest trudny do oceny, to już teraz różni śmiałkowie używają elektronicznych gadżetów po to, by przezwyciężyć ograniczenia, narzucone nam przez biologię i ewolucję.

Prądem w mózg

Foc.us
Foc.us

Przykładem takiego rozwiązania jest urządzenie o nazwie Foc.us, stworzone z myślą o graczach. Jego zadaniem jest poprawienie koordynacji ruchowej i szybkości reakcji, a wszystko dzieje się za sprawą opaski z elektrodami i technologii o nazwie tDCS (transcranial direct-current stimulation – przezczaszkowa stymulacja prądem stałym.

Rozwiązanie to było do tej pory stosowane w medycynie m.in. przy terapii choroby Parkinsona, jednak zdaniem twórców opaski, symulowanie wybranych obszarów mózgu ma sprawić, że poprawimy koncentrację, szybkość naszych reakcji i koordynację ruchową. Ma się to przełożyć na większe sukcesy w grach.

Jeśli to naprawdę zadziała, łatwo wyobrazić sobie ten sprzęt choćby w roli niewykrywalnego dopingu, stosowanego przez esportowców. Problem w tym, że różne, niezależne od producenta testy kwestionują skuteczność tego rozwiązania.

Ile snu potrzebujemy?

Innym, interesującym urządzeniem jest również powszechnie w Polsce wychwalany wynalazek o nazwie Neuro:on. Przyznaję, że gdy usłyszałem o nim po raz pierwszy, byłem podekscytowany, ale w miarę ujawniania kolejnych informacji – wbrew powszechnym, bezkrytycznym zachwytom – zacząłem mieć coraz więcej wątpliwości.

Neuro:on
Neuro:on

Neuro:on to opaska, która – zgodnie pierwotnymi obietnicami twórców – miała za zadanie umożliwić nam m.in. bezkarne skrócenie dobowego czasu snu, pozwalające na wykorzystanie zaoszczędzonego czasu w dowolnym, innym celu. Nie ukrywam, że wzbudziło to moje obawy.

Piszę to jako praktyk, który eksperymenty z różnymi cyklami snu, w tym snem polifazowym w trybie Uberman, ma za sobą. Da się funkcjonować ograniczając sen do mniej, niż 4 godziny na dobę, ale nikomu tego nie polecam. W dłuższej perspektywie to nieefektywne, a poszukiwanie dodatkowego czasu najlepiej zacząć nie od skracania snu, ale od optymalizacji kalendarza i codziennych czynności.

Wygląda jednak na to, że twórcy Neuroona zmienili nieco koncepcję, przesuwając akcenty m.in. w stronę walki z jetlagiem (zaburzeniami snu, spowodowanymi szybką podróżą do innej strefy czasowej, czyli np. lotem do Stanów zjednoczonych) i kontrolowania rytmu dobowego, co – moim zdaniem – sprawia, że ten projekt na nowo stał się interesujący.

Sen pod kontrolą

Podobną rolę, choć w nieco inny sposób, mogą pełnić również niektóre opaski do lifeloggingu, jak choćby kolejne wersje Jawbone. Poza samym monitorowaniem naszej aktywności, snu i funkcji życiowych, sprzęt tego typu oferuje również kilka wartych uwagi udogodnień.

Jednym z nich jest m.in. optymalny budzik, pozwalający – dzięki monitorowaniu faz naszego snu – na pobudkę w optymalnym czasie. Polega to na tym, że – po ustawieniu akceptowanego przez nas okienka czasowego – urządzenie obudzi nas w zadanym przedziale czasowym, wybierając moment, w którym nas sen będzie najpłytszy. Dzięki temu obudzimy się łatwiej, bez uczucia zmęczenia i niewyspania.

Inną, wartą wspomnienia funkcją są urządzane w czasie dnia krótkie drzemki energetyczne, znane jako powernap. W tym przypadku opaska na podstawie sygnałów z naszego ciała ustala optymalną długość drzemki i budzi nas wówczas, gdy zaliczymy pełną fazę snu.

Krople do oczu jak noktowizor

Uczestnik eksperymentu Science for the Masses
Uczestnik eksperymentu Science for the Masses

Opisane przykłady wydają się dość niewinne, ale – jeśli się na to odważymy – możemy zafundować sobie tuning w wersji nieco bardziej ekstremalnej. Przykładem może być choćby eksperyment grupy ochotników z Science for the Masses, polegający na zakropieniu oczu substancją o nazwie Chlorin e6 (Ce6).

Efekt okazał się bardzo obiecujący – ochotnik zaczął znacznie lepiej widzieć w ciemnościach, dostrzegając obiekty niewidoczne dla pozostałych ludzi. problemem okazało się jednak widzenie w dzień, a racze jego brak - do czasu ustąpienia efektów działania Ce6, widzenie w świetle dziennym było niemożliwe.

SEEK Thermal Camera Review: The Tricorder I've Been Waiting For | Pocketnow

Dla tych, którzy wolą uniknąć tak ekstremalnych eksperymentów, istnieją na szczęście inne rozwiązania. Co powiecie na wzrok Predatora?

To żaden problem – wystarczy wykorzystać nakładkę Seek Thermal, zakładaną na smartfona, która doda do niego funkcję termowizji. Choć wzbogaca to nasze zmysły o nowe możliwości, trudno jednak uznać smartfon za tuning naszego ciała.

Echolokacja dla każdego

Znacznie bliższy temu terminowi jest za to hełm Sonic Eye, wzbogacający ludzkie zmysły o echolokację. Urządzenie od strony technicznej jest dość proste – składa się z głośników, emitujących ultradźwięki oraz wykonanych za pomocą druku 3D konstrukcji, przypominających uszy. Umieszczone w nich mikrofony wychwytują odbite od przeszkód dźwięki, a oprogramowanie przetwarza je tak, by były słyszalne dla człowieka.

Helmet Cam from Sonic Eye Human Echolocation Device

Stosujący to rozwiązanie, przeszkolony człowiek jest w stanie w całkowitych ciemnościach wykrywać obiekty o rozmiarze 20 centymetrów, a także np. bez problemu poruszać się po lesie z zawiązanymi oczami.

Kto się odważy?

Co zatem myśleć o tych wszystkich metodach? Nigdy nie ukrywałem swojego entuzjazmu dla technologicznych modyfikacji. Część z nich –jak sprzęt rozszerzający nasze zmysły czy poprawiający jakość snu - wydaje się bezpieczna i pomysłowa.

Inne – choć pomysłowości odmówić im nie sposób, budzą jednak obawy - domowe, przeprowadzony samodzielnie i bez nadzoru lekarskiego eksperymenty z drażnieniem mózgu prądem czy zakraplaniem oczu różnymi substancjami wydają się pomysłem zbyt karkołomnym, by komukolwiek go polecać. Mimo tego można przypuszczać, że kolejnych śmiałków nie brakuje – w końcu kto z nas nie chciałby choć przez chwilę dysponować supermocami, nieosiągalnymi dla większej części ludzkości?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)