Boisz się spoilerów w Internecie? Nie ma czego. Znacznie gorzej jest przy rodzinnym stole

Boisz się spoilerów w Internecie? Nie ma czego. Znacznie gorzej jest przy rodzinnym stole

Boisz się spoilerów w Internecie? Nie ma czego. Znacznie gorzej jest przy rodzinnym stole
Adam Bednarek
30.01.2014 23:09, aktualizacja: 31.01.2014 09:56

Kilka godzin po premierze ostatniego odcinka ostatniego serialu. Jeszcze go nie oglądaliście, więc dobrze wiecie, że chyba lepiej pozostać offline. Facebook? Zapomnijcie, pewnie już trwają dyskusje. Strony internetowe? Na pewno ktoś się „wysypał”. Fora? Wiadomo, tam już wszyscy strzelają spoilerami.

Ręka w górę, kto wolał odciąć się od sieci, bojąc się, że natrafi na spoiler w Internecie?

Widzę mnóstwo zgłoszeń. I faktycznie – mogłoby się wydawać, że na Facebooku, w komentarzach, forach i tym podobnych miejscach zawsze czai się ktoś, kto tylko czeka na to, by zdradzić zakończenie gry/książki/filmu.

Zresztą nie musi robić tego celowo. Ot, jest dyskusja i po prostu ktoś się zapomni i napisze coś, czego nie powinien. Psując przy tym zabawę innym.

Ale jak kto? To ktoś ginie?

Mam wrażenie jednak, że takie coś już nie istnieje, a jeśli się zdarza, to niezwykle rzadko. Jesteśmy uczuleni na spoilery. Uważamy na nie aż do przesady. Automatycznie robimy wszystko, by przez przypadek nie natknąć się na coś, co spoiler może tylko przypominać!

Obraz

Na Gamezilli ukazał się ostatnio artykuł Michała Mielcarka o złych zakończeniach w grach. Mielu lubi, gdy czasami jest smutno. Niczego nie zdradził, wspomniał jedynie, że w niektórych grach nie ma happy endu.

Jak zareagowali czytelnicy? „Spoiler, nie czytam”. Niektórzy nawet doszukiwali się w tekście czegoś, co mogłoby im jakieś wydarzenie zasugerować.* To w jakiejś grze ktoś umiera? Ach, popsułeś mi zabawę. Teraz wiem, że mam spodziewać się śmierci!*

Prawda, że to absurd? Ale takie myślenie pokazuje, że jeżeli chcemy uciec od spoilerów, to... Internet jest bezpieczny. Nie lubi się tych, którzy cokolwiek zdradzają. Szybko kasuje się ich wpisy, piętnuje, banuje. Wysyła się czytelny sygnał: z wami nie gadamy.

Oczywiście cały czas można się natknąć na „żartownisia”, ale szybko przed kimś takim się ostrzega. Bo większość wie, że spoilerowanie to jedno z najgorszych internetowych przestępstw. I lepiej przed tym chronić innych.

Co ty wiesz o zdradzaniu zakończeń...

Wiecie, gdzie tej tarczy antyspoilerowej nie ma? W rzeczywistości. Dołączcie do rozmowy dwóch kumpli, którzy omawiają film albo serial. Sorry, kolego, to twój problem, że jeszcze nie oglądałeś i przez przypadek usłyszałeś coś, czego nie powinieneś.

Obraz

To jeszcze nic, bo koledzy mogą się powstrzymać. Najgorsze są... rodzinne spotkania.

Wstydliwe wyznanie: nigdy nie oglądałem „Misia”. Ani „Seksmisji”. Ani „Psów”. Oraz wielu innych polskich hitów. I nie obejrzę. Bo i tak znam wszystkie najśmieszniejsze teksty i sytuacje.

O wszystkim dowiedziałem się podczas rodzinnych spotkań. Prędzej czy później ktoś wspomni o sytuacji „jak z Misia”. A później już z górki – wystarczy wspomnieć, że „bareizmy wiecznie żywe” i się zaczyna. Festiwal przypominania sobie najśmieszniejszych cytatów.

Nie oglądałem, wiem wszystko

Wiem, komu odpadło oczko, wiem, że dziewczynka nie może nazywać się Tradycja, wiem też, że jak jest zima, to musi być zimno, i wiem, co robi się w imię zasad. Po co mam oglądać te wszystkie filmy, skoro najważniejsze już wiem?

Tak, a w Internecie jedyne, co może mnie spotkać, to nastraszenie, że ktoś umiera. Spoilery? Niczego się nie boję!

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)