Pokolenie niedoszłych kosmonautów. Kto nam zabrał marzenia o Kosmosie?
W latach 70. kosmos był bliżej niż dziś. W 1969 roku Neil Armstrong jako pierwszy człowiek postawił stopę na Księżycu. Pierwszą stację orbitalną, rosyjski Salut 1, wyniesiono w kosmos w 1971 roku. W 1978 roku jedyny póki co Polak wyruszył ku gwiazdom w statku Sojuz 30. Kosmos był na wyciągnięcie ręki…
Należę do pokolenia niedoszłych astronautów. Niespecjalnie pamiętam lot Mirosława Hermaszewskiego, ale w moich wspomnieniach wciąż żywe są obrazki z Kosmosu 1999. Era podróży międzygwiezdnych cztery dekady temu była w zasięgu ręki. Ba, nawet się do nich szkoliłem!
Space 1999 Intro
Polak w kosmosie
Mirosław Hermaszewski doczekał się słusznych honorów. Jego wyprawa, choć była de facto standardową misją, przysporzyła mu sławy. Sam lot i przygotowania do niego przyczyniły się do narodzin nieco już zapomnianego programu pod tytułem Telewizja młodych kosmonautów »Orbita«.
Był to niezwykły poradnik dla młodych fanów podróży międzygwiezdnych, takich jak ja. Dzięki niemu dowidziałem się na przykład jak z dwóch plastikowych sklejonych misek – z wyciętymi otworami na szyję i ekranem – zrobić hełm astronauty (szkoda, że nigdzie tych misek nie udało się kupić).
Odkryłem też, jak ów hełm, który nigdy nie powstał, wyposażyć w interkom. I to wszystko działało – a przynajmniej tak pokazywał Adam Słodowy, prawdziwy magik mego dzieciństwa.
Adam Słodowy - Samolocik
Być może za jego sprawą w programie pojawił się też kącik modelarski, w którym pokazywano sklejane modele samolotów, podówczas niemal niedostępne w Polsce…
Jak zostać kosmonautą?
„Tu my, tu Orbita, telewizja młodych kosmonautów. Zapraszamy do kosmicznych startów”. Po tym początku programu dwóch młodych ludzi w strojach kosmonautów opowiadało o przestrzeni i lotach międzygwiezdnych. Ekspertem był oczywiście sam Mirosław Hermaszewski.
Twórcy nie tylko informowali. Zachęcali dzieciaki do tworzenia załóg. Wystarczyło zebrać kilku kumpli, wysłać zgłoszenie, a otrzymywało się specjalne legitymacje, na widok których najwięksi szkolni chuligani pokornieli.
Co ciekawe, program był kręcony na poznańskim osiedlu Kosmonautów w domu kultury Orbita, który wciąż funkcjonuje.
„Orbitę” uzupełniał słynny serial „Załoga G”, jako że pod tym tytułem emitowano w polskiej telewizji amerykańską kreskówkę „Wojna planet”, będącą remakiem japońskiego anime „Technologiczni Ninja Gatchaman”. Wpierw zatem pragnąłem zostać kosmonautą, a w chwilę później po haśle TRANSFORMACJA zyskać nadprzyrodzone moce.
Stare programy o kosmosie
Kiedy byłem już nieco starszy, w polskiej telewizji pojawił się program, który również był pożywką dla marzeń młodego człowieka o podboju przestrzeni międzygwiezdnej. Sama nazwa, „Kosmiczny test”, sugerowała pewną dwuznaczność, niemniej był to jeden z najlepszych teleturniejów dla prawdziwych nerdów.
W programie brały udział dwie trzyosobowe drużyny miłośników fantastyki ubranych w kosmiczne skafandry (były to tak naprawdę gumiaki i jakieś robocze stroje, ale wyobraźnia robiła swoje).
Dla marzących o międzygwiezdnych przestrzeniach była to okazja do sprawdzenia swojej wiedzy, ale również zobaczenia fragmentów filmów w owych czasach najzwyczajniej niedostępnych (magnetowid posiadała jedna osoba na osiedlu, a kaset po prostu nie było).
Flash Gordon Music Vid
Emitowane na pseudo-kolorowym ekranie kopie amerykańskich hitów były kiepskie, ale to tam ja i wielu mi podobnych po raz pierwszy ujrzeliśmy fragmenty „Blade Runnera”, „Bliskich Spotkań III Stopnia” czy „Flasha Gordona”. A potem, na podwórku, odtwarzaliśmy fragmenty. A posiadacze legitymacji zawsze mieli rację...
Teleturniej dla nerdów
„Kosmiczny test” kręcono w Łodzi, a w czołówce wykorzystano (zapewne nielegalnie) utwór „Stratosfear” Tangerine Dream. Nawet „Jazon z Gwiezdnego Patrolu” nie miał działał na wyobraźnię tak jak ten teleturniej.
O kosmosie w latach 70. i 80. minionego wieku można było poczytać w czasopismach, takich jak „Świat Młodych”, „Młody Technik”, „Fantastyka” czy „Alfa”. Większość chłopaków z podwórka pragnęło zostać astronautami. Nieraz próbowaliśmy odpalać rakiety (te kupne i własnoręcznie sklecone), które miały nas wynieść w przestrzeń.
W Składnicy Harcerskiej był choćby dostępny pojazd „Mirek II” (nazwany na część polskiego lotnika-kosmonauty). Kiedy byłem dzieckiem, wydawało się, że w 2000 rok wakacje będziemy spędzać na Marsie… Na wypadek takiego szczęśliwego zdarzenia mam dwie plastikowe miski...