PlayStation 4.5: jak zabić konsolę i zrobić z niej ułomnego peceta

PlayStation 4.5: jak zabić konsolę i zrobić z niej ułomnego peceta

Obrazek joypada pochodzi z serwisu wallpapersnest.com
Obrazek joypada pochodzi z serwisu wallpapersnest.com
Michał Puczyński
01.04.2016 07:52

Sony zapowiada usprawnione PlayStation 4, a ja wcale się z tego nie cieszę. Konsole tracą cechę, która czyniła je wyjątkowymi.

Nie ma się co oszukiwać: PlayStation 4 była technologicznie zapóźniona już w chwili premiery. Problemy z obsługą gier w 60 klatkach na sekundę i rozdzielczości Full HD nie wróżyły systemowi, podobnie jak konkurencyjnemu Xboksowi One, długiego żywota. Na rynku pojawiły się telewizory 4K, a nowa generacja sprzętu ma problem z wydajnością w 1080p? Raczycie państwo żartować.

W takiej sytuacji nie zaskakują plotki o nadchodzącej PlayStation 4.5, czyli ulepszonej wersji PS4, wyposażonej w silniejsze podzespoły. Ma ona być zdolna do obsługi gier z większą ilością detali i w 4K. Przede wszystkim jednak ma pozwalać na granie w goglach VR, na które podstawowa wersja konsoli jest za słaba i będzie wymagać przystawki z zewnętrznym procesorem.

PlayStation VR
PlayStation VR© www.playstation.com

Na pierwszy rzut oka wygląda to wspaniale, ale czy Sony nie postąpiłoby lepiej, przyspieszając prace nad PS5?

Jakie gry na PS4.5?

Jakie korzyści dla graczy przyniesie PS4.5? Na razie to tylko gdybania oparte na plotkach, ale jeśli konsola rzeczywiście będzie cechować się lepszą wydajnością, starsze gry powinny działać na niej bardziej płynnie.

...albo i nie. Wszak gry z PS1 uruchomione na PS2 lub PS3 chodzą z taką samą prędkością i w równie niskiej rozdzielczości, mimo że są uruchamiane na znacznie potężniejszych systemach. Jedynym dodatkiem jest lekkie, niekiedy niezauważalne rozmycie tekstur. W tym przypadku mowa jednak o emulatorach.

Załóżmy, że stare gry rzeczywiście będą działać lepiej, a nowe będą cieszyć oko większą liczbą klatek animacji czy lepszą grafiką.

Obraz
© The Division, Ubisoft

Wbrew pozorom dla graczy ceniących konsole za przystępność oznacza to wyraźny problem. Przynajmniej dla tych, którzy kupili „podstawową” PS4 i odczuli ten wydatek w swojej kieszeni. Bo co zrobić z grą, która ma działać na dwóch konsolach różniących się wydajnością? Albo wydajemy dwie wersje – jedną przyciętą, drugą rozwiniętą, albo wprowadzamy rozwiązanie, o którym już się przebąkuje: ustawienia grafiki.

Próby wprowadzenia takich rozwiązań podjęli już twórcy Project Cars i The Division, gdzie można było kombinować m.in. z antyaliasingiem i aberracją chromatyczną. Parę lat wcześniej posiadacze Xboksa 360 mogli włączyć sobie v-sync, zmniejszając liczbę klatek animacji, w Saints Row 4.

Były to jednak pojedyncze przypadki – ciekawe eksperymenty, ale na szczęście tylko eksperymenty. Bo czy „ustawienia grafiki w grze konsolowej” nie brzmią jak zaprzeczenie wszystkiego, co reprezentują konsolę? Znaczy się: łatwej, przystępnej rozgrywki?

Obraz
© Uncharted 4, Sony / Naughty Dog

Kupując konsolę wybierasz jakość grafiki!

Nie mam nic przeciwko PC, ale wolę konsole. Między innymi dlatego, że nie lubię bawić się ustawieniami. Względem nich dokonałem już wyboru - kupując Pleja czy Xboksa.

Zdecydowałem, że chcę mieć grę niekoniecznie piękną, ale za to taką, która będzie zawsze bez problemu działać na moim sprzęcie. Włączam i gram w najlepszej możliwej jakości. Nie martwię się o nic więcej: ani o kompatybilność systemu, ani o aktualne sterowniki, wsparcie producenta karty graficznej czy minimalne wymagania.

Po części to wygodnictwo, a po części taka moja dziwna cecha, że oczekuję od utworu skończonej natury. Opcje grafiki są dla mnie równoznaczne z książką, w której imiona głównych bohaterów zostały zastąpione pustymi miejscami i adnotacją: „Wpisz, co ci pasuje”. Albo z książką bez zakończenia – ot, sam sobie wymyśl ostatni rozdział. Albo z filmem, który mogę obejrzeć z niebieskim filtrem na obrazie, albo z filtrem brązowym.

Ciekawostka: był już taki film. A w zasadzie dwa filmy.

Obraz
© Payback, Warner Bros., fot. moviecensorship.com

Jeśli mogę wybierać opcje grafiki, ślęczę przy nich godzinami, zastanawiając się, z czego zrezygnować, a co podkręcić; w jakich ustawieniach moje doświadczenie jest „pełniejsze”.

Nie chodzi nawet o to, że na sprzęt, który udźwignie wszystko w maksimum detali, nie mogę sobie pozwolić. Często pewne opcje oferują tak odmienną estetykę gry, że nie jestem pewny, którą z nich „powinienem” wybrać. Z ziarnem na ekranie czy bez? A jeśli tak – z jak intensywnym? Z rozmyciem ruchu? Z chromatyczną aberracją czy bez niej? Z jak silnym natężeniem barw?

Jednym słowem: zastanawiam się, co reżyser gry uważa za element swojej wizji, a co dodał jako bajer dla lubiących kombinować.

Preferowana przez reżysera wersja Mad Max: Fury Road jest czarno-biała i pozbawiona dialogów
Preferowana przez reżysera wersja Mad Max: Fury Road jest czarno-biała i pozbawiona dialogów© Warner Bros.

Czego nie robić z konsolą?!

Co prawda PlayStation 4 to pod względem technologicznym prawie pecet, ale od komputerów osobistych odróżnia ją stojąca za konsolami idea. One nie tylko pozwalają patrzeć na grę jako na dzieło skończone i zamknięte, ale także jako na przystępny, gotowy do spożycia produkt dla każdego.

Wolisz multum opcji? To świetnie, baw się dobrze na PC. Chciałbym jednak, żeby nadal istniały platformy celujące w trochę inną klientelę. Jednoznacznie dobrym skutkiem pojawienia się PS4.5 okaże się zapewne obniżka cen słabszych modeli. Tylko czy warto będzie je kupować?

Czy po dwóch latach wciąż będą na nie wychodzić duże, ważne gry? A może jednak twórcy zdecydują, że platforma w wersji 4.0 jest zbyt słaba i zaczną tworzyć ekskluzywnie dla 4.5, 4.7 albo 4.9?

Gdybym nie miał nic przeciwko takiemu modelowi działania, kupiłbym gejmingowego peceta.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)