Władysław Umiński, zapomniany wizjoner: Polak, któremu zawdzięczamy nazwę samolotu

Władysław Umiński, zapomniany wizjoner: Polak, któremu zawdzięczamy nazwę samolotu

Władysław Umiński, zapomniany wizjoner: Polak, któremu zawdzięczamy nazwę samolotu
Źródło zdjęć: © Fot. Imgur
Tomek Kreczmar
18.04.2016 08:25, aktualizacja: 10.03.2022 09:50

Przez większość życia miał finansowe kłopoty. Łączył pisarskie style Verne'a, Reida i Coopera. Spopularyzował polską nazwę aeroplanu – samolot. Publikował niemal 75 lat, jednak dziś jest zapomniany

Polski Juliusz Verne

Władysław Umiński urodził się w 1865 roku i przez większość swego niemal 90-letniego życia pisał. Popularyzował wiedzę: opublikował ponad 40 tekstów z dziedziny nauki, techniki i przemysłu.

Zadebiutował w 1891 roku powieścią przygodową „Zwycięzcy oceanu”, ale sławę przyniosły mu książki fantastyczno-naukowe, którymi zaczytywały się kolejne pokolenia Polaków. To właśnie im zawdzięcza przydomek „polskiego Verne'a”, który otrzymał w 1895 roku.

Obraz
© Fot. Imgur/H. I. Sutton

Książki dla młodzieży

Okładka jednej z książek Władysława Umińskiego
Okładka jednej z książek Władysława Umińskiego

Choć wielu z nas czytało w młodości powieści słynnego Juliusza Verne’a, ten francuski autor pisał dla dorosłych. Umiński miał inny cel: tworzył książki dla młodzieży. Dlatego też jego powieści są znacznie bardziej dynamiczne, więcej w nich akcji, a fabuła jest sensacyjna.

Z drugiej zaś strony autor starał się na kartach dzieł popularyzować naukę i zarysowywać tło społeczno-obyczajowe.

W zasadzie każda z powieści „polskiego Verne'a” opowiada o śmiałych podróżnikach, naukowcach czy genialnych inżynierach. Są to osoby nieprzeciętne, z różnych powodów stojące poza czy nawet ponad całym społeczeństwem.

Mają one dostęp do najnowszych zdobyczy ludzkiej cywilizacji, podróżują samolotami czy łodziami podwodnymi, rzucają wyzwania naturze, nawiązują kontakty z obcymi cywilizacjami… I zawsze zwyciężają!

Umiński uważał, że fantastyka naukowa musi przewidywać przyszłość. Nie miał jednak wątpliwości, że przemiany następują niezwykle szybko, dlatego też skupia się raczej na udoskonalaniu istniejących wynalazków.

A ponieważ rzeczywistość nie tyle nadążała za jego wizjami, co często je prześcigała, dlatego też w kolejnych wydaniach przerabia parametry cudownych urządzeń, dostosowując je do stanu aktualnej mu wiedzy.

Obraz
© Fot. Imgur/lLikeTurtles

Wynalazki z dawnych czasów

Umiński nie wymyślił niczego nowego. Podobnie do Verne’a sięgał po istniejące wynalazki i je ulepszał. Jego łodzie podwodne, samoloty czy teleskopy były po prostu lepsze od tych, jakie istniały w czasach mu współczesnych. Z tego powodu w wielu wypadkach powieści te są anachroniczne.

To raczej świadectwo epoki niż fantastyka „dalekiego zasięgu” – podobnie jak u Stanisława Lema, gdzie pojawiają się choćby taśmy perforowane czy inne już zapomniane wynalazki.

U wielu z nas może to budzić urok dawnej epoki, gdy będziemy czytać o możliwościach telegrafu bez drutu czy o urządzeniu „przenoszącym na odległość obrazy optyczne” (co stanowi odwołanie do telektroskopu Jana Szczepanika, o którym opowiadałem przy okazji historii telewizorów).

RCA 630-TS, pierwszy produkowany masowo odbiornik telewizyjny
RCA 630-TS, pierwszy produkowany masowo odbiornik telewizyjny© Fot. Wikimedia Commons

Wojna zmienia poglądy

Warto wspomnieć, iż o ile na początku swej pisarskiej drogi Umiński propagował cywilizację naukowo-techniczną, o tyle po II wojnie światowej już nie jest tak pozytywnie nastawiony. Wcześniej autor uważał, że postęp i rozwój przyczynią się do udoskonalenia natury człowieka.

Doświadczenia wojny przyczyniły się jednak do odrzucenia tej pozytywistycznej wizji. Te smutne przemyślenia widać w ostatniej powieści Umińskiego pod tytułem „Zaziemskie światy”, jedynej wydanej po wojnie.

Obraz
© Fot. Imgur/BluePawn

Władysław Umiński

  • Slider item
[1/1]
Całe swoje długie życie poświęciłem dla poszerzenia Waszych wiadomości o naszym pięknym świecie. Ludzie, których przygody i czyny Wam opisywałem powinni być dla Was przykładem, jak należy postępować, ażeby stać się dzielnymi obywatelami i wzbogacić swoje życie bohaterskimi czynami.

Czytając książki Umińskiego doskonale widać, jak silnie inspirował się on dziełami Juliusza Verne’a. Najprościej spojrzeć na tytuły. „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi” to u Umińskiego „W głębinach oceanu”, a „Pięć tygodni w balonie” – „Balonem do bieguna”. Te same, zdezaktualizowane dziś wynalazki, choć nieco odmienne wątki fabularne.

Niemniej zapożyczenia czy nawet wtórność schodzą na dalszy plan, gdy zwrócimy uwagę na polskość obecną w dziełach pisanych w czasach utraty niepodległości. W powieściach Umińskiego prym wiodą polscy inżynierowie i podróżnicy (Gromski czy Jelski) oraz polskie wynalazki (aerostat „Polonia").

Wszelkie sukcesy są także efektem ciężkiej pracy i umiejętności naszych rodaków – bo to oni choćby zdobywają biegun północny.

Czy istnieje życie poza Ziemią?

Umiński pod koniec życia (zmarł w 1954 roku) żywił głębokie przekonanie, iż „za lat kilkanaście wielki samolot poruszany energią atomową oderwie się od Ziemi i poprzez niezmierne przestrzenie dotrze na Marsa lub Wenerę”.

Motyw kosmicznych podróży pojawiał się kilku powieściach autora: „Zaziemskie światy”, „Na drugą planetę” czy „W podobłocznych krainach”. W pierwszej z wymienionych (ostatnim dziele autora) czytamy, iż „życie przepełnia wszechświat”.

Ale o spotkaniach z obcymi cywilizacjami znacznie ciekawiej pisali Boruń i Trepka, o których opowiem w ostatniej, czwartej części cyklu - już w najbliższą środę.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)