Test portfela Zenlet blokującego RFID. Czy zabezpieczenie naszych kart płatniczych naprawdę działa?

Test portfela Zenlet blokującego RFID. Czy zabezpieczenie naszych kart płatniczych naprawdę działa?

Test portfela Zenlet blokującego RFID. Czy zabezpieczenie naszych kart płatniczych naprawdę działa?
Źródło zdjęć: © zenlet.co
Michał Puczyński
19.09.2016 19:19, aktualizacja: 20.09.2016 07:06

Firma Zenlet postanowiła stworzyć portfel na miarę XXI wieku, chroniący przed kradzieżą, której można nawet nie zauważyć. Jak wynalazek sprawdza się w praktyce?

Zenlet Amazingly Intuitive Wallet (tak stoi na opakowaniu; na stronie firmy jest to Amazing Intuitive Wallet) to portfel blokujący RFID, czyli metodę przesyłu danych wykorzystywaną w płatnościach zbliżeniowych. Dzięki blokadzie nie zdarzy się, że ktoś przyłoży nam skaner do kieszeni i przeleje na swoje konto drobną kwotę.

Czy takie zagrożenie istnieje? To już nie mnie oceniać. Szansa, że zginiemy w wypadku, też jest niska, a mimo tego ludzie kupują ubezpieczenie na życie. Poza tym portfel jest odporny na upadki (jak... każdy?), a wrzucony do wody, unosi się na jej powierzchni.

Niezbyt zachęcające pierwsze wrażenia

Pierwszy kontakt z Zenletem nie wypadł dla niego zbyt korzystnie. Nie tak wyobrażałem sobie portfel. To raczej etui na karty – małe, zadziwiająco lekkie, wykonane z plastiku. Nie pomieści gotówki. Ba, nie mieści się w nim nawet moja karta biblioteczna. Gadżet jest tylko odrobinę większy niż karta płatnicza czy dowód osobisty.

Portfel po prawej, po lewej opakowanie
Portfel po prawej, po lewej opakowanie

Aby portfel otworzyć, trzeba go rozsunąć. Tu pojawia się kolejny powód do narzekania: mechanizm jest dość (t)oporny. Każdemu otwarciu towarzyszy głośne kliknięcie, a przesuwane wieczko trze o szynę, co niestety słychać i czuć. Nie jest to gładkie, eleganckie działanie, którego spodziewałbym się po produkcie klasy premium.

W środku mamy elastyczną folię blokującą, na której kładziemy karty płatnicze. Jest też osobna karta pokryta podobnym materiałem. Należy umieścić ją na kartach, które chcemy blokować.

Możemy więc schować do portfela np. kartę bankomatową, a na niej położyć kartę blokującą – wtedy jej zeskanowanie będzie niemożliwe niezależnie od tego, z której strony przyłożymy etui do czytnika. Jeżeli natomiast na karcie blokującej położymy inną kartę, np. ŚKUP (taki elektroniczny bilet autobusowy na Śląsku), zeskanowanie będzie możliwe. Nie trzeba wtedy wyjmować karty. Wystarczy przyłożyć do czytnika portfel wolną od blokady stroną.

Porfel Zenlet i płytka blokująca
Porfel Zenlet i płytka blokująca

Tyle teorii. Co z praktyką?

Test w warunkach bojowych

Portfel działa. Przystawiałem go do czytników przy wielu okazjach i zawsze skan był blokowany. Gdyby oceniać go tylko pod tym kątem, dałbym 10/10. Gadżet znakomicie pełni swoją główną funkcję. Wrażenia płynące z użytkowania to trochę inna sprawa.

Wydaje mi się, że designerzy nie do końca przemyśleli swój wynalazek. Z drugiej strony, być problem bierze się z faktu, że Zenlet to produkt tajwański, a więc prawdopodobnie stworzony z myślą o Azjatach – ludziach drobniejszej budowy. W każdym razie: miałem trudności z wyciągnięciem karty. A właściwie dwa rodzaje trudności.

Po pierwsze: choć na obrazkach od producenta wszystkie karty po rozsunięciu układają się tak:

Obraz
© zenlet.co

...to u mnie najczęściej układały się tak:

Obraz

Karty haczyły o siebie i blokowały się, i musiałem pomagać im zająć właściwe pozycje.

Po drugie: nie mam ogromnych dłoni, a mimo tego wyłuskanie karty z portfela nie było proste. Jeśli bowiem trzymamy w nim więcej niż jedną kartę, wszystkie do siebie przylegają (co zresztą jest przyczyną problemu nr 1). Karty nie można ująć za boczne krawędzie, bo przeszkadzają w tym boczne ścianki portfela. Trzeba ją odchylić i złapać ją z góry – co pewnie byłoby łatwiejsze, gdybym miał długie paznokcie. Ale nie mam.

Kłopot z wyciągnięciem karty prowadził do irytujących sytuacji przy kasie, kiedy za mną czekała długa kolejka, a ja traciłem czas przy moim zaawansowanym, kosztownym gadżecie, który miał ułatwić mi życie.

W portfelu mieści się tyle, co nic. Według instrukcji można w nim trzymać nawet ponad sześć kart, a przy mniejszej liczbie także drobniaki i klucze, ale cztery karty to moim zdaniem maksimum (pamiętajmy, że zawsze towarzyszy im piąta – blokująca). O monetach i podobnych przedmiotach w ogóle można zapomnieć, bo wypadają przy rozsuwaniu.

Maleństwo!
Maleństwo!

Nie jest źle, ale można lepiej

Po paru dniach do portfela zacząłem się przyzwyczajać. Plastik początkowo wydawał się cienki i delikatny – do tego stopnia, że bałem się, że pokrywka pęknie przy mocniejszym nacisku. Po włożeniu kart całość staje się jednak cięższa i wydaje się całkiem solidna.

Design z czasem zaczął mi się podobać. Wygodnie jest trzymać w kieszeni takie maleństwo. Otwieranie jest łatwe i przyjemne – wystarczy odsunąć wieczko kciukiem – ale jak dotąd nie nauczyłem się sprawnego wyjmowania kart. Dlatego zwykle noszę tylko jedną, a z gadżetu korzystam, gdy wiem, że nie będę potrzebował niczego innego.

Zenlet to nie tyle portfel, co blokujące RFID etui na karty płatnicze. Rzecz sprawdza się, kiedy chcę wyskoczyć na szybkie zakupy do osiedlowego sklepu. Na wycieczkę rowerową też jest jak znalazł, choć nie wiem, czy akurat wtedy grozi mi wrogie skanowanie kieszeni. Na większe zakupy zabieram już zwykły portfel, w którym zmieszczę drobniaki czy paragony.

Daleka od ideału funkcjonalność moim zdaniem nie usprawiedliwia wydatku w wysokości ponad 200 zł. Jednak gdyby ktoś dał mi portfel w prezencie, nie pogardziłbym – bo gadżet mimo wszystko okazuje się przydatny. Mam go i co jakiś czas jest w użyciu. Jeżeli kiedyś ochroni mnie przed kradzieżą, nawet tego nie zauważę.

Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się bardziej dopracowany i większy Zenlet 2.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)