Najnowocześniejszy niszczyciel świata wszedł do służby. Ta pływająca elektrownia wygra wojnę przyszłości

Najnowocześniejszy niszczyciel świata wszedł do służby. Ta pływająca elektrownia wygra wojnę przyszłości

Najnowocześniejszy niszczyciel świata wszedł do służby. Ta pływająca elektrownia wygra wojnę przyszłości
Łukasz Michalik
16.10.2016 21:53, aktualizacja: 10.03.2022 09:13

Okręt USS Zumwalt oficjalnie wszedł do służby. To najnowocześniejszy niszczyciel na świecie. Wyróżnia się nie tylko siłą ognia: walka z jego udziałem może być wyjątkowo tania, bo Zumwalt będzie strzelał prądem.

Zumwalt miał nie powstać

Zumwalt (DDG-1000) to wyjątkowy okręt. Koncepcję jego powstania i trudne losy całego projektu opisywałem niegdyś w artykule „Niszczyciel przyszłości: USS Zumwalt”. Dość wspomnieć, że niewiele brakowało, by program budowy trafił do kosza, a kadłub Zumwalta zostałby pocięty na żyletki.

Tamte perturbacje należą już jednak do przeszłości, a okręt, przyjęty wiosną na stan floty zakończył wszystkie niezbędne testy i został oficjalnie przyjęty do służby pod dowództwem, nomen omen, kapitana Jamesa Kirka.

Dlaczego miałoby nas interesować, że Amerykanie zbudowali sobie wyjątkowo drogą, wojskową zabawkę? Wszystko za sprawą faktu, że Zumwalt to okręt, jakiego jeszcze nie było: zbudowano go na wojnę przyszłości, według założeń, uwzględniających nie tylko możliwości okrętu (a te są imponujące), ale również koszt prowadzenia walki i możliwość zastosowania w przyszłości broni energetycznych, jak lasery czy railgun.

Obraz

Największy niszczyciel

Zumwalt to największy spośród amerykańskich niszczycieli. Okręt mierzy aż 183 metry i ma wyporność 14546 ton. Mimo rozmiarów obsługuje go zaledwie około 150-osobowa załoga. To mniej więcej o połowę mniej niż na innych okrętach podobnej wielkości, którymi zresztą nie są niszczyciele, bo do tej pory nikt takich wielkich niszczycieli po prostu nie budował.

Większość systemów okrętu jest w pełni zautomatyzowana, dzięki czemu dowodzenie okrętem nie jest ograniczone do tradycyjnych miejsc, jak mostek czy BCI (Bojowe Centrum Informacyjne). Wszystkimi systemami okrętu – w tym również uzbrojeniem – można sterować zdalnie za pomocą wpiętych do okrętowej sieci terminali.

Serce okrętu, czyli zbudowane przez firmę IBM 16 serwerowni Electronic Modular Enclosures, działa na komercyjnych, dostępnych na rynku komputerach, pracujących pod kontrolą Linuksa.

Obraz

Niewidzialny okręt

Nowatorska jest również sama konstrukcja okrętu – niemal wszystkie anteny i urządzenia, odpowiedzialne za komunikację i rozpoznanie, wkomponowano w ściany nadbudówek.

Dzięki temu udało się radykalnie zmniejszyć radarową sygnaturę okrętu. 183-metrowa jednostka ma na tyle rozwinięte właściwości stealth, że jest widoczna na radarach jako kilkunastometrowa łódka, co zresztą stało się przyczyną problemów, związanych z bezpieczeństwem żeglugi w warunkach ograniczonej widoczności.

Z problemem poradzono sobie w ciekawy sposób: jako standardowe wyposażenie przyjęto stalowe cylindry, które w warunkach pokoju są umieszczane na nadbudówce, zwiększając widoczność okrętu na radarach. Oczywiście w każdej chwili można je zdjąć, powodując „zniknięcie” Zumwalta.

Obraz

Nowoczesne uzbrojenie, czyli potęga artylerii

Niezwykłe jest również uzbrojenie okrętu. Zastosowano na nim tylko jeden, uniwersalny typ wyrzutni rakiet – 20 modułów AVLS (Advanced Vertical Launch System), z których każdy zawiera 4 silosy startowe, rozmieszczono wzdłuż burt okrętu (zamiast, jak na starszych jednostkach, pośrodku kadłuba). Minimalizuje to ryzyko, że wybuch rakiety w czasie startu zniszczy jakieś istotne systemy okrętu.

Najbardziej niezwykłe jest jednak uzbrojenie artyleryjskie okrętu, czyli dwie, umieszczone w dwóch niezależnych wieżach, armaty AGS (Advanced Gun Systems) kalibru 155 milimetrów z lufami wysuwanymi z osłon stealth tylko na czas strzelania. Dlaczego wybrano właśnie taki rodzaj uzbrojenia?

Kluczem jest tu efektywność. Zasięg AGS to imponujące 120-190 kilometrów. Do tego pocisk leci szybciej, niż rakieta, zazwyczaj jest od niej tańszy. a na dodatek zajmuje znacznie mniej przestrzeni, dzięki czemu na pokładzie znalazło się miejsce dla aż 960 pocisków artyleryjskich.

Obraz

Pływająca elektrownia

Tym, na co warto zwrócić uwagę, jest również maszynownia okrętu, generująca aż 78 MW (2 turbiny gazowe Rolls-Royce MT30 o mocy po 35,4MW napędzające generatory elektryczne Curtiss-Wright i dwie turbiny Rolls-Royce RR4500 o mocy po 3,8 MW). Co w tym dziwnego? Zumwalt nie potrzebuje aż tyle energii. Po co mu zatem tak potężna siłownia?

Nadwyżka mocy, jaką obecnie dysponuje okręt to przykład perspektywicznego myślenia. Obecnie uzbrojenie Zumwalta to nowoczesne, ale klasyczne rakiety i artyleria. Amerykańska marynarka prowadzi jednak zaawansowane testy broni energetycznej.

Właśnie pod kątem przyszłego zastosowanie takich broni Zumwalt został wyposażony w siłownię, produkującą znacznie więcej prądu, niż obecnie potrzebuje. Warto przy tym zastanowić się, na czym polega nowatorstwo broni energetycznych, jak lasery czy railguny. Najważniejszą kwestią jest tu nie tyle skuteczność (bo tradycyjna broń pod względem skuteczności działa bez zarzutu), co logistyka.

Obraz

Konflikt z Chinami

W tym właśnie miejscu dochodzimy do kwestii najciekawszej, czyli tego, po co Amerykanie zainwestowali górę pieniędzy w budowę Zumwalta? A właściwie serii, bo powstaną jeszcze co najmniej dwie jednostki tego typu?

Znawcy geopolityki wskazują, że globalna hegemonia Stanów Zjednoczonych może zostać niebawem zakwestionowana przez Chiny. I nie chodzi tu wcale o fakt, że Chińczycy są równie silni militarnie jak Amerykanie – bo gdy porównamy potencjał obu państw, przewaga USA jest i jeszcze długo będzie miażdżąca.

Amerykański problem polega jednak na tym, że USA nie mogą skupić całości swoich sił w jednym miejscu na świecie, na dodatek daleko od swoich granic. Oznacza to, że w przypadku tzw. amerykańskiej wysuniętej obecności (chodzi o bazy na Pacyfiku) Chiny są w stanie uzyskać lokalną przewagę. Czyli np. wygrać szybką batalię o kontrolę nad jakimiś nowoodkrytymi złożami surowców.

Obraz

Zumwalt – okręt z przyszłości

Próba zniwelowania chińskiego zagrożenia przy pomocy tradycyjnych broni oznaczałaby gigantyczne i niemożliwe do poniesienia koszty, związane z logistyką, jak budowę magazynów, infrastruktury, gromadzenie zapasów czy – już w czasie konfliktu - zabezpieczenia transportów, konieczność zawijania do portów albo uzupełniania zapasów na morzu. A Zumwalt?

Zumwalt – gdy już na jego pokład trafi broń energetyczna – to okręt z przyszłości. Jeśli będzie zaopatrzony w paliwo, to te ograniczenia już go nie dotyczą.

Może pływać i walczyć praktycznie bez końca – dopóki nie zabraknie mu prądu. Choć sam okręt kosztuje gigantyczne pieniądze, to walka prowadzona z jego pomocą będzie prawdopodobnie niezwykle tania.

Obraz

Przewaga dzięki technologii

O ile rakiety czy nawet inteligentna amunicja artyleryjska to koszt rzędu dziesiątek czy setek tysięcy dolarów, to strzał laserem kosztuje zaledwie kilka dolarów i – poza pomijalnym zużyciem podzespołów - jest to koszt wyprodukowania energii.

Dzięki broni energetycznej za równowartość – dosłownie – kilku hamburgerów można uzyskać efekty, które w przypadku tradycyjnego uzbrojenia kosztowałyby miliony dolarów.

W tym właśnie tkwi prawdziwa siła i nowatorstwo Zumwalta. Nie w samym fakcie, że okręt naszpikowano najnowocześniejszą elektroniką i wyposażono w najnowsze technologie. To ważne, ale nie oznacza żadnego przełomu. Sednem jest nadchodząca rewolucja związana z logistyką, całkowicie zmieniająca znany od setek lat sposób prowadzenia wojen. Zumwalt, czyli w gruncie rzeczy pływająca elektrownia, jest tej rewolucji wyraźnym zwiastunem.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)