Chociaż teoretycznie wiadomo, że w każdej chwili w Ziemię może uderzyć nawet spory meteoryt, ludzie raczej czują się bezpiecznie. W końcu zdarza się to rzadko, a NASA większe takie obiekty stale monitoruje - więc w razie potrzeby pojawiłoby się ostrzeżenie. Ale mniejsze meteoryty spadają na naszą planetę cały czas - w niedzielę przekonano się o tym w Kalifornii.
Chociaż teoretycznie wiadomo, że w każdej chwili w Ziemię może uderzyć nawet spory meteoryt, ludzie raczej czują się bezpiecznie. W końcu zdarza się to rzadko, a NASA większe takie obiekty stale monitoruje - więc w razie potrzeby pojawiłoby się ostrzeżenie. Ale mniejsze meteoryty spadają na naszą planetę cały czas - w niedzielę przekonano się o tym w Kalifornii.
Mniejsze? Cóż, zależy, jaką przyjmie się skalę. Jeśli odnieść rozmiary skały, która uderzyła w ziemię w Kalifornii, do skali kosmicznej - był to niewielki kamyczek. Jednak tak naprawdę meteoryt wielkości minivana - o średnicy około 3-4 metrów - może wyrządzić sporo szkód. Zwłaszcza jeśli nikt się go nie spodziewał.
Bolid, jaki zaobserwowano na niebie, był tak duży, że widać go było zarówno w Sacramento w Kalifornii, jak i daleko na wschód, w Las Vegas w Nevadzie. Najprawdopodobniej był on efektem wejścia w atmosferę skały o wadze około 70 ton, która eksplodowała z siłą mniej więcej 4-5 kiloton trotylu. To wyjaśnia, dlaczego zjawisko można było swobodnie obserwować na dość dużym obszarze.
Naukowcy starają się w tej chwili odnaleźć resztki meteorytu, który był dla nich zaskoczeniem, mimo że kilka lat temu obiekt podobnej wielkości został bez większego problemu wykryty jeszcze przed uderzeniem.
Jak szacują badacze z NASA, zjawiska takie nie są szczególną rzadkością. Zdarzają się mniej więcej raz w roku. Nie słychać o nich głównie dlatego, że większość meteorów tej wielkości trafia w obszary niezamieszkałe bądź oceany. Pojawienie się tak jasnego, wyraźnego bolidu nad Kalifornią było więc prawdziwą gratką dla obserwatorów nieba.
Źródło: Discovery.com • Space.com