Oblicza Obcego, czyli inny w popkulturze

Oblicza Obcego, czyli inny w popkulturze

Oblicza Obcego, czyli inny w popkulturze
Mateusz Felczak
07.02.2012 13:39

Lęk przed odmiennością jest jednym z najgłębiej zakorzenionych w nas instynktów. Bez względu na aktualne wymogi politycznej poprawności nie sposób zaprzeczyć, że pierwszą reakcją na nieznane jest obawa. Po poznawczym szoku przychodzi moment wyboru: czy pójdziemy ścieżką ciekawości i postanowimy bliżej przyjrzeć się nowemu, czy zareagujemy przemocą, chcąc jak najszybciej pozbyć się niewygodnego intruza.

Lęk przed odmiennością jest jednym z najgłębiej zakorzenionych w nas instynktów. Bez względu na aktualne wymogi politycznej poprawności nie sposób zaprzeczyć, że pierwszą reakcją na nieznane jest obawa. Po poznawczym szoku przychodzi moment wyboru: czy pójdziemy ścieżką ciekawości i postanowimy bliżej przyjrzeć się nowemu, czy zareagujemy przemocą, chcąc jak najszybciej pozbyć się niewygodnego intruza.

W myśl tych behawioralnych schematów twórcy filmów, gier i literatury fantastycznej prezentują upostaciowione Inne na zasadzie prostych kontrastów: od słodkiego E.T., poprzez czarownicę, aż do krwiożerczego Obcego. Czy jednak poza tymi kliszami jest miejsce na ciekawszą refleksję na temat inności i związanych z nią zagadnień?

Wśród zalewu popkulturowych produkcji klasy B najłatwiej wskazać przykłady traktowania obcości jako swoistego kozła ofiarnego. W przypadku opowieści wykorzystujących sztafaż średniowieczny często jest to czarownica, rzadziej wilkołak, wampir czy inne znane z ludowych podań straszydło. Motywacja agresji skierowanej przeciwko wyróżniającej się - lub po prostu wrogiej - jednostce nie jest w takich przypadkach zbyt finezyjna.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2012/02/witch.jpg)

Autorom takich historii chodzi zazwyczaj tylko o pretekst do ukazania (w kinie/grze) bądź opisania (w powieści) okrucieństwa – jak to nietolerancyjny tłum pastwi się nad wybraną ofiarą. Nie bez powodu nawet w poważnych filmach sceny tortur niewinnych ofiar nietolerancji są tak bardzo eksponowane, czego dowodzą chociażby liczne produkcje skupiające się na męczeństwie Joanny D'Arc. Dla miłośników czarnego humoru doskonały przykład parodii procesu o czary przedstawiła grupa Monty Pythona w nieśmiertelnym filmie o Świętym Graalu.

monty python-witch scene

Jeżeli bardziej wyrafinowane metody dedukcji zawiodą, Innego zawsze można rozpoznać po wyglądzie. Popkultura uwielbia wyrazistość, a kino klasy C i dalszych literek alfabetu - również turpistyczną dosłowność. Nic więc dziwnego, że wdzięcznym tematem w tej kategorii będą także wszelkiego rodzaju deformacje, dermatologiczne anomalie oraz inne widoczne gołym okiem patologie. Na granicy dobrego smaku pozostają produkcje, które nie obawiały się korzystać z szokujących obrazów istniejących i nieistniejących schorzeń, byleby osadzić fabułę w jak najbardziej makabrycznym kontekście. Z jakiegoś powodu okresem fascynacji tym obszarem inności były w kinie lata siedemdziesiąte; na szczęście wśród licznych filmów z wyraźnym odchyłem w stronę exploitation zdarzały się też dzieła o dużej wartości, kręcone przez wybitnych i bardzo świadomych swojego warsztatu reżyserów.

Jednym z nich jest do dziś wzbudzający kontrowersje, nieco jednak zapomniany obraz Wernera Herzoga "Nawet karły były kiedyś małe" (1970). Historia o wykluczeniu ze świata splata się w nim z trudnym do jednoznacznej interpretacji wątkiem poznawczego buntu w obliczu ambiwalentnych wartości kultury i reprezentujących ją instytucji. Na przeciwległym biegunie znajduje się zaś legendarnie zła produkcja rodem z Wysp Brytyjskich, horror "The Mutations" (1974), którego trailer daje przedsmak prymitywnego wykorzystywania tematu deformacji do wywołania w widzach poczucia obrzydzenia – po jego obejrzeniu trudno oprzeć się wrażeniu, że autorzy w stu procentach uzyskali pożądany efekt...

The Mutations Trailer

Bardziej wdzięcznym tematem jest inność z kosmosu, choć i tu mamy do czynienia z raczej biegunowym rozkładem akcentów dobra i zła. Popkulturowy, filmowy "Obcy" to krwiożercza, niewzbudzająca grama sympatii istota, uosabiająca wszelkie archetypiczne ludzkie lęki – od kanibalizmu, poprzez wstręt do robaków, aż do banalnej obawy przed bezrozumną, upostaciowioną śmiercią. Co ciekawe, Obcy z cyklu filmów pod szyldem Aliens w dosłowny sposób wychodzi z ciała człowieka- żywiciela, budując tym samym zgrabną metaforyczną puentę o wiecznej obawie przed niesamowitym, które tak naprawdę tkwi tylko w nas samych.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2012/02/witchburn.jpg)

Istnieje też oczywiście pozytywna, spełniająca marzenia o idyllicznym kontakcie wersja kosmicznego Innego, której sztandarowym wcieleniem na zawsze już chyba pozostanie E.T. z filmu Spielberga. Prawdziwym wykluczonym tego filmu nie jest jednak sympatyczny ufoludek, ale samotny i pozbawiony przyjaciół chłopiec, który postanawia mu pomóc. Narracja o inności znowu sprytnie omija więc istotę problemu, a zamiast konfrontacji z prawdziwie niepokojącym nieznanym widz raczony jest budującą pogadanką na temat siły przyjaźni i poświęcenia. Przynajmniej tak twierdzą zgryźliwi krytycy reżysera "Sztucznej inteligencji", nieusatysfakcjonowani ckliwym happy endem i zastosowanym przez niego w reakcji na zamachy z 11 września cyfrowym retuszem wszelkiej występującej w E.T. broni.

Malkontenci jak zwykle mają więc na co narzekać, ale temat szeroko rozumianej inności w kinie czy ogólnie popkulturze zainspiruje jeszcze z pewnością wiele „dzieł”. Na pewno nie wszystkie z nich będą zasługiwały na usunięcie cudzysłowu z tego zaszczytnego tytułu, ale być może chociaż część zdobędzie się na oryginalne podejście do tematu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)