Nowa moda na zwiastuny i kampanie promocyjne – małe dzieci. Przykro mi, nie wzrusza mnie to

Nowa moda na zwiastuny i kampanie promocyjne – małe dzieci. Przykro mi, nie wzrusza mnie to

Nowa moda na zwiastuny i kampanie promocyjne – małe dzieci. Przykro mi, nie wzrusza mnie to
Adam Bednarek
11.03.2014 08:57, aktualizacja: 11.03.2014 09:58

Najprawdopodobniej jestem w niewielkiej grupie niewrażliwców, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego twórcy trailerów albo teoretycznie ciekawych spotów stosują tak proste, przewidywalne chwyty.

Ostatnio popularny był filmik przedstawiający wyciętą sekundę z każdego dnia dziewczynki. Jak łatwo się domyślić, cała historia zaczyna się sielanką, a później... Zobaczcie sami:

Most Shocking Second a Day Video

I jak? Wzruszeni? Zaskoczeni? Zszokowani?

Przyznaję szczerze – nie ruszyło to mnie. Gdy tylko zobaczyłem dziecko, od razu wiedziałem, że skończy się źle. Wprawdzie spodziewałem się nieuleczalnej choroby, ale wojna też jest sprytnym zagraniem, by wzruszyć publikę.

Tyle że doskonale przewidziałem, czego się można spodziewać. Prosty, sprawdzony numer. Wzięcie nas na litość.

Pamiętacie zwiastun Dead Island, którym zachwycał się cały świat? Oglądali nawet ci, którym daleko do pecetów i konsol. Owszem, jest świetnie zrealizowany i to produkcja robi wrażenie, ale podejrzewam, że bylibyśmy w nieco mniejszym szoku, gdybyśmy na początku nie zobaczyli... martwej dziewczynki.

Dead Island: Official Announcement Trailer

Uwaga, spoiler!

A misja z Call of Duty: Modern Warfare 3? Ten sam chwyt – ginie dziecko, więc gracz musi się oburzyć, musi być poruszony, no bo to... dziecko.

(full) Modern Warfare 3 First Child's death scene London

Podobnie rozumują nasi rodacy z CI Games. Ich najnowszy zwiastun Enemy Front skupia się na powstaniu warszawskim. Nie pokazuje jednak barykad ani dzielnych powstańców. Pokazuje zwykłą rodzinę kilka chwil przed egzekucją. Niemcy nie mają litości i zabijają również dzieciaka.

Enemy Front: Warsaw Uprising Trailer

Twórcy tego typu zwiastunów, misji, kampanii liczą na to, że z każdym takim zwiastunem ucieszą producentów chusteczek. Że gracze siądą przed monitorem i przez łzy powiedzą: „Rany, ale ci scenarzyści mają łeb. No w życiu bym nie pomyślał, że mogę się tak rozkleić. Twardy ze mnie facet, ale jak widzę skrzywdzone dziecko, to nie wytrzymuję!”.

Wybaczcie, ale to tak prosto nie działa

Wiem, że niektórym się wydaje, że każdy obrazek z kotkiem jest śmieszny (nie, nie jest), a każda tragiczna scena z dzieckiem wzrusza. To nieprawda, o czym już kiedyś pisał Olaf Szewczyk na blogu Jawne Sny:

„Tak naprawdę, dziewczynki z fabryki to kukły z kilkoma podstawowymi funkcjami – wdzięczne podskakiwanie (na równym terenie), włączające się losowo wyrażanie miłości do taty (dużo rzadziej do mamy – bo przecież grają głównie mężczyźni; mamy, jeśli się w ogóle pojawiają, są przeważnie atrapami), uśmiechanie się do kamery. Twórcy się ich kukłowatością nie przejmują, bo przecież kukła wystarczy, żeby osiągnąć cel – umieścić w grze tzw. ładunek emocjonalny. A potem go wysadzić w powietrze”.

Mam wrażenie, że moda powraca, i to nie tylko w grach, czego przykładem jest wspomniana kampania. Pytanie, z jednej strony, intrygujące: „Czy coś takiego może wydarzyć się w Wielkiej Brytanii?”. Niby nie, ale skoro do krwawej rewolucji doszło na Ukrainie, niedaleko nas, to nie wiadomo, co stanie się za kilka lat w centrum Europy. Teoretycznie możemy tak rozumować.

Dyskusja ciekawa, jednak pokazanie ryzyka wojny z perspektywy dziecka sprawia, że staje się banalna, tania, sztucznie wrażliwa. Powoduje, że widzowie płaczą i się przejmują, a nie zastanawiają nad ewentualnym zagrożeniem.

Obraz

A część, wśród której jestem ja, ma wrażenie, że autor ma mnie, widza, za idiotę. Idiotę, który nie wie, że na świecie są wojny, że giną ludzie, a wśród nich także osoby bardzo młode i niewinne. Tyle że ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale... co biedny mam z tym zrobić? Mam być tylko idealistą marzącym o świecie bez wojen?

Chciałbym ciekawych kampanii z dziećmi w roli głównej, chciałbym też prawdziwych dziecięcych postaci w grach. Bohaterów z krwi i kości, a nie głupiutkie lalki, które muszą umrzeć, bo inaczej nikt nie zwróci na nich uwagi. Tylko ja mam takie życzenie?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)